Dobry punkt wyjścia

Abp Antje Jackelén, prymaska Kościoła Szwecji: Gdyby mi ktoś powiedział, że jakieś zadania w Kościele są „męskie”, to od razu zapytałabym, dlaczego tak uważa. Jaką odpowiedź dostałabym w Polsce?

21.10.2019

Czyta się kilka minut

 / PONTUS LUNDAHL / TT NEWSAGENCY / FORUM
/ PONTUS LUNDAHL / TT NEWSAGENCY / FORUM

ANNA WILCZYŃSKA: W tradycji katolickiej podczas synodów mogą głosować tylko mężczyźni – od 2015 r. oprócz kapłanów także niewyświęceni członkowie męskich zgromadzeń zakonnych. W Kościele Szwecji wygląda to inaczej. Jak kobiety na stanowiskach kierowniczych wpływają na kształt podejmowanych decyzji?

ABP ANTJE JACKELÉN: Po pierwsze uważam, że kobiety i mężczyźni powinni cieszyć się równymi prawami, ponieważ zostali stworzeni na obraz Boga jako sobie równi. Jeśli niewyświęceni mężczyźni mogą głosować na synodach, to nie widzę powodu, dla którego nie miałyby głosować także kobiety.

W świecie luterańskim również mamy problemy z hierarchią i władzą kleru. Ale Światowa Federacja Luterańska wypracowała system kwot, który pozwala nam utrzymać równowagę pomiędzy liczbą duchownych i świeckich, kobiet i mężczyzn, starszych i młodszych przy podejmowaniu decyzji. Rygorystycznie trzymamy się zasady 40-40-20, która mówi, że w procesach decyzyjnych w Kościele musi uczestniczyć 40 proc. mężczyzn, 40 proc. kobiet oraz 20 proc. ludzi młodych.

Sama z początku byłam sceptyczna wobec tego pomysłu. Uważałam, że przecież ludzie powinni uczestniczyć w decydowaniu w oparciu o kompetencje, które posiadają. Ale praktyka zrewidowała moje myślenie. Dzięki systemowi kwotowemu przestaliśmy narzekać: „Gdzie są młodzi ludzie? No tak, nie ma młodych zainteresowanych sprawami Kościoła”. Teraz musimy dostrzegać młodych, rozpoznawać ich talenty, wzmacniać ich i wyposażać w umiejętności, które pomogą im brać odpowiedzialność.

W Kościele Szwecji przyzwyczailiśmy się myśleć o sobie, że stosujemy się do zasad równości i jesteśmy otwarci w kwestiach płci. Ale jeśli chodzi o ludzi młodych, okazuje się, że nie idzie nam tak dobrze jak Światowej Federacji Luterańskiej, w której jednym z lokalnych wiceprezydentów w ostatnim czasie była 20-letnia kobieta.

KAROL WILCZYŃSKI: Co zmienia obecność kobiet na stanowiskach przywódczych w Kościele?

Spójrzmy inaczej. Wykluczając kobiety, wykluczasz połowę zaangażowanych ludzi, co oznacza, że tracisz połowę doświadczenia, zdolności umysłowych, inspiracji i energii do pracy. To zwyczajnie głupie.

KW: Niektórzy katoliccy hierarchowie argumentowaliby, że słuchają kobiet, spotykają się i modlą wraz z nimi. Że znają kobiety ze swoich wspólnot, znają ich problemy, ich zdanie...

AW: ...więc mogą sami podejmować decyzje, mając na uwadze ich dobro.

Co to za logika? Jeśli kobiety stanowią dużą część Kościoła, dlaczego odmawia im się zabierania głosu? To bardzo niedobre. Spójrzcie na obraz, który przedstawia św. Paweł, gdy opisuje Kościół jako Ciało Chrystusa. Wszystkie członki Ciała są potrzebne. Jeśli wykluczamy któryś z nich z procesu decyzyjnego, tracimy coś cennego. Zdarzają się także mężczyźni, którzy mówią: dobrze, przyznajmy kobiecie funkcję przywódczą, bo dzięki temu w naszych dyskusjach pojawi się więcej delikatności i emocjonalności. Nie szłabym tą drogą, gdyż to oznacza szufladkowanie kobiet i próbę zamknięcia ich w kategoriach, do których nie muszą należeć.

AW: Co można poradzić osobom, które chciałyby większego zaangażowania kobiet w procesy decyzyjne w Kościele?

To zawsze zależy od okoliczności, ale uważam, że w pierwszej kolejności należy skupić się na generalnych zasadach wprowadzania zmian, czyli na budowaniu wpływu oraz networkingu. Trzeba najpierw kreować możliwości, a potem zmieniać struktury. Czasem wystarczy jedna osoba, która generuje zmianę – jak na przykład 16-letnia Greta Thunberg – ale nie zawsze tak się dzieje. Jeśli chodzi o liderki, bardzo ważne jest, aby wspierały je inne kobiety. Niestety one nie zawsze są najlepszym wsparciem dla innych kobiet. Jedną z moich osobistych zasad zawsze było kłaść nacisk na sprawy, które powinny wydawać się oczywiste, a często oczywiste nie są – na przykład na równość płci.

KW: Skąd wzięła się ta osobista zasada?

Zarówno w Kościele, jak i w środowisku akademickim pracowałam w otoczeniu zdominowanym przez mężczyzn. Bycie jedyną kobietą w pomieszczeniu nie zawsze było łatwe. Zdałam sobie sprawę, iż mężczyźni wcale nie uważali za oczywiste, że powinna być wśród nich kobieta. Uznawali mnie za wyjątek. Dlatego zaczęłam powtarzać sobie coś zupełnie przeciwnego: to oczywiste, że powinnam tu być. Przynależę do tego miejsca tak samo jak mężczyźni. Próbowałam przychodzić do pracy z przekonaniem, że mam prawo tam być i że mam te same warunki, co mężczyźni, nawet jeśli w praktyce wyglądało to zupełnie inaczej. Zachowywałam się naturalnie. Byłam otwarta na wymianę doświadczeń i pomysłów.

KW: Jednak nie zawsze łatwo jest zachęcić kobiety np. do tego, żeby podejmowały się „męskich zadań” w Kościele – komentowania fragmentów Pisma Świętego, prowadzenia nabożeństw.

Gdyby mi ktoś powiedział, że jakieś zadania w Kościele są „męskie”, to od razu zapytałabym, dlaczego tak uważa. Jaką odpowiedź dostałabym w Polsce?

AW: Taka jest tradycja Kościoła. Albo że należy być posłusznym woli Bożej zapisanej w liście św. Pawła do Koryntian.

Chodzi o fragment o tym, że kobiety mają milczeć? Cóż, sama Biblia podaje również przykłady czegoś zupełnie przeciwnego. Wystarczy przypomnieć postać liderki pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej na ziemiach europejskich – Lidii, która pojawia się w 16. rozdziale Dziejów Apostolskich. Rozumowanie nakazujące kobietom milczenie nie ma przyszłości w żadnym Kościele. Nie tylko nie ma przyszłości, ale też nie było go w przeszłości. Historia Kościoła wskazuje przykłady wielu wspaniałych kobiet, które pełniły role przywódcze. Sprawiliśmy, że wiele z nich stało się niewidzialnymi, ale one istniały. Zatem mówienie, że nie mamy liderek w Kościele, że zawsze tak było i powinno być, nie jest prawdą. Żeby to dostrzec, powinniśmy szeroko spojrzeć na historię i świat. Dobre przykłady znajdziemy także w świecie katolickim. Osobiście spotkałam wiele katolickich liderek.

KW: Mimo to w naszym Kościele nie słychać głosu np. teolożek. Mieliśmy Lucettę Scaraffię w „L’Osservatore Romano”, ale zrezygnowała z tworzenia kobiecego dodatku.

Scaraffia wyraziła swój protest w ten sposób. Ale spróbuj uchwycić szerszy obraz. W USA lub w Niemczech może być inaczej. Macie wiele wspaniałych teolożek, takich jak Elizabeth Johnson, Elisabeth Schüssler Fiorenza, Tina Beattie, Ilia Delio i wiele innych. Wiem o wspólnotach katolickich, w których kobiety oprócz celebrowania Eucharystii robią wszystko. Macie wiele bystrych teolożek katolickich, które są znacznie lepiej wykształcone niż przeciętni księża. Ich poziom wiedzy i elokwencji może powodować poczucie niepewności i wrogości wśród mężczyzn. Bo mężczyźni wiedzą, że niektóre kobiety radzą sobie znacznie lepiej niż oni na stanowiskach, które kiedyś były wyłącznie „męskie”. Poczucie niższości w mężczyznach może napędzać strategię powstrzymywania kobiet od zajmowania ważnych stanowisk. Ale na dłuższą metę to przegrana strategia.


CZYTAJ TAKŻE: Fuksjowa koszula to codzienny strój biskupa luterańskiego. Pięć lat temu trudno było dostać ją w damskim rozmiarze. – To dość mały rynek – mówi Antje Jackelén, arcybiskupka Uppsali.


AW: Czy w Szwecji w związku z przywództwem kobiet w Kościele mężczyźni przestają się angażować, np. przestają uczęszczać na nabożeństwa?

Nie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że gdy kobiety angażują się w przywództwo, wypędzają mężczyzn z kościoła. W Kościele Szwecji wciąż mamy wielu mężczyzn, którzy są liderami, biskupami. Ale mamy też wyzwania związane z przywództwem kobiet, na przykład różnice w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn. Kobiety otrzymują niższe pensje niż mężczyźni za tę samą pracę. Musimy również zwrócić uwagę na ryzyko wypalenia zawodowego, szczególnie wśród młodszych kobiet. Są to problemy społeczne, które dotyczą wszystkich kobiet, nie tylko pastorek. A trudności związane z mężczyznami, którzy opuszczają kościoły, wynikają raczej ze szkodliwej interpretacji męskości niż z tego, że mamy kobiety na stanowiskach liderskich.

KW: Jednak pojawiają się mężczyźni, którzy ostrzegają, że ludzie odejdą z Kościoła, jeśli będą zmuszani, aby słuchać kobiet przemawiających z ambon. Teolożki istnieją, ale w katolickich seminariach w Polsce uczymy głównie Wojtyły, Ratzingera i innych męskich autorów.

Często działa to tak, że studenci są zmuszani, aby czytać wyłącznie autorów płci męskiej. Z kolei autorzy płci męskiej cytują tylko... innych mężczyzn. Znam wiele przykładów tej praktyki i dostrzegam mechanizmy, które działają przeciwko rozwojowi kształcenia większej liczby teolożek i liderek kościelnych. Ale nadszedł czas na zmianę.

AW: Czy nadszedł także czas, aby zmienić podejście Kościołów do społeczności LGBTQI?

Homoseksualizm jest licznie reprezentowany wśród duchowieństwa – wiemy o tym dobrze. Dotyczy to nie tylko duchowieństwa katolickiego. Ale jeśli masz Kościół, który z jednej strony potępia homoseksualizm, a jednocześnie znaczna liczba jego kapłanów jest orientacji homoseksualnej – niektórzy żyją w abstynencji, a inni w sekrecie rozwijają życie seksualne – tworzy to samonapędzającą się spiralę, która na dłuższą metę nie jest konstruktywna. Głoszenie oficjalnego stanowiska, które staje w sprzeczności z tym, kim jesteś i jak żyjesz, może stać się trucizną dla ciebie i dla tych, którym masz służyć.

AW: Co sprawiło, że Kościół Szwecji stał się otwarty na osoby LGBTQI?

W połowie lat 70. Kościół Szwecji rozpoczął teologiczną pracę nad kwestiami seksualności i homoseksualizmu. To był długi proces, ale rozpoczęliśmy go, zanim w 1979 roku organizacje międzynarodowe przyznały, że homoseksualizm nie jest chorobą. To dzięki tej pracy jako Kościół byliśmy przygotowani, gdy w Szwecji rozpoczęła się publiczna dyskusja na temat związków osób tej samej płci. Już wtedy rozważaliśmy, czy możemy błogosławić związki osób tej samej płci. Biskupi zgodzili się co do tego, że jeśli ludzie się kochają i chcą żyć razem odpowiedzialnie do końca życia, to dlaczego nie mielibyśmy wspierać ich i błogosławić ich wysiłkom? To jest część naszej pracy duszpasterskiej.

W 2009 roku szwedzkie państwo przyjęło nowe, neutralne pod względem płci prawo małżeńskie, które umożliwiło oficjalne małżeństwa osób tej samej płci. A ponieważ związki błogosławione w Kościele Szwecji zgodnie z prawem cywilnym również są uznawane jako małżeństwa, musieliśmy się zastanowić, co robić dalej. Pary homoseksualne zaczęły prosić, aby moment błogosławieństwa ich związku mogli przeżywać wraz z rodziną i przyjaciółmi. Wtedy znów zaczęliśmy się zastanawiać: zamierzamy powiedzieć „nie” małżeństwom osób tej samej płci? Świadczymy służbę duszpasterską tylko dla par heteroseksualnych czy nasza praca obejmuje też pary osób tej samej płci? Zdecydowana większość uczestników synodu zdecydowała, że ​​będziemy obejmować pary osób tej samej płci tymi samymi zasadami, które obowiązują małżeństwa heteroseksualne. Po dziesięciu latach praktyki widzimy, że to była dobra decyzja. Ale to nie wydarzyłoby się bez badań i dyskusji, które prowadziliśmy od połowy lat 70.

KW: Do jakich argumentów odnoszono się w tej dyskusji?

Małżeństwo ma funkcję ochronną. Ma pokazywać, że dwie osoby należą do siebie nawzajem, że nie powinieneś tu mieszać. Nadaje dwojgu ludziom strukturę i pokazuje granice. Ta ochrona nie kończy się lub nie staje się słabsza, jeśli uzyskują do niej dostęp pary tej samej płci.

Również w historii małżeństwo nie zawsze miało tę samą strukturę. W Starym Testamencie istniała poligamia. W Szwecji mieliśmy okresy w historii, w których nikt nie brał ślubu z kobietą, dopóki ta nie udowodniła, że może mieć dzieci. Małżeństwo nie zawsze funkcjonowało w ten sam sposób, a przez większość czasu patriarchat mocno wpływał na to, jak powinno wyglądać. Takie spojrzenie bardzo pomaga, gdy wielu twierdzi, że zawsze istniał tylko jeden sposób budowania rodziny. Pamiętaj jednak, że w tradycji luterańskiej małżeństwo nie jest sakramentem. Dzięki temu ta zmiana była łatwiejsza, niż mogłaby być w Kościele katolickim.

KW: Katolicy powiedzieliby, że małżeństwa osób tej samej płci ingerują w porządek stworzenia.

Słyszeliśmy to także w Szwecji. Musisz zapytać osoby, które tak twierdzą, dlaczego homoseksualizm w ogóle jest częścią porządku stworzenia? Dlaczego Bóg tego chciał? Argument porządku stworzenia może być niebezpieczny. W podobnej formie był przecież używany przez nazistów i rasistów. Mówiąc o porządku stworzenia, musimy pamiętać, że jako chrześcijanie wierzymy nie tylko w pierwsze, oryginalne stworzenie, ale także w ciągłość stwarzania świata. Wierzymy, że świat się zmienia, bo Bóg działa twórczo także teraz.

AW: Świat może się zmieniać, ale słowa Biblii uważamy za niezmienne.

Powstaje jednak pytanie, jak interpretować te słowa. Istnieją fragmenty w Biblii, które wydają się dotyczyć homoseksualizmu. Mimo to toczą się poważne dyskusje o tym, jak należy je interpretować zgodnie z kontekstem, w którym zostały napisane. Bibliści są zgodni, że Biblia nie mówi bezpośrednio nic o homoseksualizmie w jego współczesnym rozumieniu. Mówi o męskiej prostytucji rytualnej. Nie mówi też nic o małżeństwie osób tej samej płci. W Biblii jest naprawdę niewiele fragmentów na temat homoseksualizmu. Za to znacznie częściej podejmowany jest temat ubóstwa i sprawiedliwości.

Widziałam specjalne wydanie Pisma Świętego zatytułowane „Biblia ubóstwa i sprawiedliwości”, w którym podkreślono w tekście wszystkie fragmenty dotyczące tych tematów. Zdziwisz się, widząc jak wiele mamy w Biblii fragmentów, które mówią o sprawiedliwości i trosce o biednych. Fragmenty o seksualności i małżeństwie nie są tak liczne. Dlatego musimy sami siebie zapytać: dlaczego niektóre wspólnoty wyznaniowe są tak zajęte seksualnością i tak mało zainteresowane ubóstwem i sprawiedliwością czy kwestiami klimatycznymi? Dlaczego ważniejsze jest to, co ludzie robią w sypialniach, niż fakt, że mamy poważne problemy z naszą planetą? W Kościele Szwecji staramy się pielęgnować zakorzenione w Piśmie Świętym przywiązanie do proporcji i interpretować teksty zgodnie z najbardziej aktualnym stanem wiedzy. Bo od czasów Starego Testamentu lub św. Pawła wiemy znacznie więcej na temat medycyny, psychologii lub seksualności i myślę, że Bóg chce, abyśmy wzięli tę wiedzę pod uwagę.

KW: Co powiedzieć tym, którzy sprzeciwiają się równości płci lub włączaniu osób LGBTQI w Kościele?

Biblia nie jest książką pełną prostych przepisów na rozwiązanie dzisiejszych problemów społecznych. Weźmy za przykład niewolnictwo. Zarówno ci, którzy go bronili, jak i ci, którzy chcieli je znieść, mogli znaleźć fragmenty w Biblii, które uzasadniały ich stanowisko. Jednak z perspektywy czasu wszyscy zgadzamy się, że zniesienie niewolnictwa było słuszne. Teraz nasze oczy zostały otwarte na cierpienia osób homoseksualnych. Społeczeństwo szwedzkie pytało nas, dlaczego osoby homoseksualne nie mogą się pobrać, jeśli odpowiedzialnie się kochają? To społeczeństwo i świeckie państwo postawiły przed Kościołem to wyzwanie. Zaczęliśmy sami siebie pytać: z czym oni do nas przyszli? Głosimy Ewangelię od dwóch tysięcy lat. Głosimy miłość, solidarność i odpowiedzialność. Może teraz społeczeństwo, w tym jego świecka część, rzuca nam wyzwanie, które jest owocem naszego własnego głoszenia? Dlatego chrześcijanie muszą uważnie i mądrze słuchać wyzwań, jakie stawia przed nami społeczeństwo.

KW: Czy ksiądz Kościoła Szwecji może odmówić błogosławieństwa parze homoseksualnej?

Tak, i żaden ksiądz nie jest do tego zmuszony. Jednak większość to robi i nie stanowi to dla nich problemu. Dodatkowo w każdej parafii mamy osobę odpowiedzialną za duszpasterstwo, która odpowiada za znalezienie księdza gotowego asystować przy ślubie pary homoseksualnej.

KW: Tak to działa we wszystkich Kościołach luterańskich?

Było kilka Kościołów, które w 2009 roku zareagowały bardzo krytycznie na naszą decyzję błogosławieństwa małżeństw jednopłciowych. Teraz zwykle mówią, że zdają sobie sprawę z powodów, dla których ją podjęliśmy. Przyznają, że w przyszłości sami będą musieli zmierzyć się z tą kwestią, ale na razie zajmują się czymś innym. Lider Kościoła w Indiach powiedział mi, że wie, że będą musieli stawić czoło tym samym pytaniom, ale na razie ich głównym wyzwaniem jest system kastowy. Poprosił nas, aby nie wywierać na nich presji, ponieważ potrzebują czasu. To samo dotyczy święceń kapłańskich dla osób otwarcie homoseksualnych.

AW: Błogosławieństwo małżeństw osób tej samej płci było krokiem w stronę wyświęcania homoseksualnych księży i biskupów?

Orientacja seksualna nie ma nic wspólnego z wyświęcaniem. Bycie gejem lub lesbijką nie sprawi, że będziesz gorszą lub lepszą pastorką. Niektóre Kościoły i społeczeństwa mają politykę „Don’t Ask, ­Don’t Tell” (Nie pytaj, nie mów), jeśli chodzi o orientację seksualną duchowieństwa. Ale na dłuższą metę zmusza ona ludzi do ukrywania, kim naprawdę są.

AW: Czy wiele osób opuszcza Kościół Szwecji z powodu małżeństw osób tej samej płci lub święceń kobiet?

W dzisiejszych czasach ludzie odejdą, jeśli przestaniemy wyświęcać kobiety. Jeśli chodzi o małżeństwa osób tej samej płci, niektórzy ludzie mogli odejść z tego powodu. Za to inni z tych samych względów przyłączyli się do Kościoła. Dla wielu chodzi bardziej o to, aby postawić swoje prywatne poglądy ponad wspólnymi zobowiązaniami. W społeczeństwie, które kształtuje gospodarka rynkowa, ludzie mogą ulec pokusie pójścia na „religijne zakupy” i przyłączyć się do tej społeczności, która im odpowiada. W przypadku coraz większej liczby relacji jesteśmy traktowani i sami traktujemy innych jak klientów. Kościół katolicki bardziej niż jakakolwiek inna wspólnota wyznaniowa potrafił zachować silne poczucie przynależności członków. Wielu katolików myśli o swoim Kościele: „to dla mnie rodzina, mogę się na nią gniewać, ale nie mogę jej opuścić”. Teraz widzimy rozpad tego poczucia także wśród katolików, którzy czują się sfrustrowani i odchodzą.

KW: To dlaczego wciąż potrzebujemy Kościoła jako struktury?

Kościół jest po to, aby ludzie gromadzili się dla regularnej modlitwy i budowania wspólnoty. Nie można być chrześcijaninem samemu. Aby być chrześcijaninem, musisz zostać ochrzczony. Przyjęcie chrztu oznacza, że ​​stajesz się częścią wspólnoty, która jest Ciałem Chrystusa, stajesz się członkiem tego Ciała. Jesteś częścią globalnego Kościoła, ale także twojej lokalnej społeczności. My, chrześcijanie, jesteśmy jednym Ciałem i musimy się wspierać.

KW: Czy w Szwecji odpływ ludzi z Kościoła jest zauważalny?

Nadal mamy zaskakująco wysoką liczbę osób należących do Kościoła – prawie 60 proc. szwedzkich obywateli. Spośród tych 60 proc. wiele osób nie uznaje się za wierzących, a mimo to płaci podatek kościelny. Bycie członkiem Kościoła realnie ich kosztuje. Ale tracimy członków i badaliśmy, dlaczego tak się dzieje. Głównym powodem jest to, że ludzie mówią o sobie, że nie są wierzący. Ale z drugiej strony mamy członków, którzy mówią: „jestem niewierzący, ale identyfikuję się z tym, co Kościół robi dla ludzi i chcę go wspierać”. Jeśli chodzi o młodych ludzi, widzimy, że nie tylko Kościół traci członków. To samo dotyczy związków zawodowych, partii politycznych, organizacji pozarządowych. Mamy przed sobą pokolenie, które nie myśli w kategoriach zobowiązań na całe życie lub długoterminowego uczestnictwa. Jest to ogólny wzorzec w społeczeństwie, a nie tylko kwestia Kościoła.

KW: Zatem jak dziś być dobrym chrześcijaninem?

Najbardziej ogólna wskazówka to: żyj blisko Boga, blisko bliźniego i blisko stworzenia. Wierzę, że to oznacza życie, w którym ważna jest modlitwa i uwielbienie oraz dążenie do prawdy, sprawiedliwości, przebaczenia i piękna – życie, w którym w jednej ręce trzyma się Biblię, a w drugiej gazetę z aktualnymi wiadomościami. Oczywiście przy założeniu, że gazeta jest źródłem wiarygodnych informacji, a nie narzędziem manipulacji. Wraz z wiekiem pociągać mnie zaczęły słowa Jezusa o Dniu Sądu. Dawanie wody spragnionym, jedzenia głodnym, odwiedzanie chorych i więźniów jest sposobem na przebywanie z Jezusem. Jezus mówi, że powinniśmy stać się dla siebie bliźnimi, a szczególnie dla potrzebujących, ponieważ w ten sposób stajemy się bliźnimi samego Jezusa. To jest dość radykalne podejście.

AW: Jak pokazać ludziom, że chrześcijańska miłość wymaga od nas, byśmy wykraczali poza to, co znamy, i włączali osoby LGBTQI oraz myśleli o równouprawnieniu płci?

Warto skupić się na fragmencie z Ewangelii wg św. Jana (J 3, 16): „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Grecki oryginał mówi tu o „kosmosie”, czyli całym wszechświecie. Nie mówi „Bóg tak umiłował Kościół” czy „Kościół katolicki”. Nie mówi „Bóg tak umiłował ludzi”. Ewangelia mówi o kosmosie. Bóg jest radykalnie inkluzywny. Teraz jesteśmy bardzo ograniczeni jako ludzie, nie jesteśmy doskonali, nie jesteśmy jak Bóg. Ale jesteśmy powołani do miłości i zaufania Bożej dobroci. To może być dobry punkt wyjścia dla rozwoju miłości w nas. ©

ABP ANTJE JACKELÉN (ur. 1955) jest arcybiskupem Uppsali, pierwszą w historii kobietą na stanowisku prymasa luterańskiego Kościoła Szwecji, profesorem teologii ewangelickiej.

ANNA WILCZYŃSKA I KAROL WILCZYŃSKI są dziennikarzami, twórcami islamistablog.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2019