Paszport prałata

Podpisuję się pod wypowiedziami Pawła Huelle w sprawie ks. Henryka Jankowskiego. Paweł ma szczególne prawa, by reagować na bezczeszczenie symbolu naszej wolności.

05.12.2004

Czyta się kilka minut

Jeśli w Gdańsku istnieje środowisko, które swój duchowy rodowód wiąże z grupą “Znaku" i “Tygodnika Powszechnego" czy szerzej pojętego katolicyzmu, tego od Thomasa Mertona, Simone Weil, Chestertona, Claudela - środowisko to powinno zaznaczać swą obecność w momentach trudnych, wymagających odwagi czy chociażby zwykłej jasności umysłu. Piszę niejako we własnym imieniu, ale wiem, że spora grupa osób związanych z “Gwiazdą Morza" (nie wychodzącą już od paru miesięcy), może także z gdańskim KIK-iem, czy, po prostu, poczuwających się do powinowactwa duchowego z otwartym katolicyzmem - podpisze się pod dalszymi moimi uwagami.

Bo dla nas, gdańskiej inteligencji katolickiej, sprawa ks. prałata Henryka Jankowskiego jest sprawą zasadniczą. Wpływa ona na to, jak będziemy odczytywać swe miejsce we współczesnym Kościele. Piszę o tym nie bez poczucia winy, wszak poczynając od czasów gomułkowskich, pisywałem w “Tygodniku", “Więzi" i “Znaku". Uczestniczyłem w tym otwartym chrześcijaństwie, w tej Polsce duchowo wolnej, która wydała polskiego papieża, a jednak wycofałem się. Zmęczenie latami? Zniechęcenie widokiem inwazji “laikatu" spod znaku o. Rydzyka? Na szczęście nie zniechęcił się Paweł Huelle...

Podziwiałem go i zarazem współczułem, że zmuszał się, kierowany jakimś duchowym masochizmem, do uczestnictwa we Mszy św., która była oprawą liturgiczną kazań ogarniętego pychą żywota kapłana. “Widocznie Paweł ma potrzebę samoudręki, lubi cierpieć za miliony, no i chce być sumieniem narodu" - tak myślałem. Czara goryczy przelała się, gdy na szacownych miejscach, gdzie zasiadali najwięksi (a lubił tam również zasiadać Lech Wałęsa), klapnął swym tyłkiem Andrzej Lepper. Widziałem to w skrócie filmowym: te sztandary, te błogosławieństwa i to nobilitowanie Leppera na przywódcę nowej, prawdziwej “Solidarności"...

Tak więc, skutkiem naszego lenistwa, naszej wstydliwości, aby nie kalać gniazda, i naszej tolerancji - “Solidarność" została ostatecznie wykpiona i przeinaczona. W jej obronie przemówił wprost jedynie Paweł Huelle. Znam go od lat. Jeszcze ma tę młodzieńczą pryncypialność, gwałtowność sądów, nie powstrzymuje się też przed epitetami, mającymi być pointą całej sprawy. Podpisuję się pod jego pamfletem wydrukowanym w “Rzeczpospolitej", podpisuję się także pod jego uwagami, publikowanymi w poprzednim numerze “TP" (“Nienapisany scenariusz", nr 48/04). Paweł ma szczególne prawa, ażeby reagować na bezczeszczenie symbolu naszej wolności, naszej gdańskiej “S". Był aktywnym działaczem podziemia, pisał i kolportował prasę podziemną, kierował “Gazetą mówioną", która gromadziła tłumy na dominikańskiej “Górce", gdzie naszym opiekunem i dobrym, odważnym duchem był o. Sławomir Słoma.

Uważam tylko, że w swym pamflecie, pisanym zgodnie z poetyką tego rodzaju wypowiedzi, autor “Castorpa" niepotrzebnie zapędził się w “gdybanie" (co by było, gdyby...), stwierdzając, że nasz gdański prałat “wymieniłby polskość w każdej chwili na dowolny paszport - volksdeutscha, Irakijczyka czy Rosjanina - g d y b y szły za tym piękne szaty, nowe limuzyny, tytuły i ordery".

Drogi Pawle, prałat nigdy by się na te nacje nie wymienił, albowiem nigdzie, tylko w Polsce, takim ludziom, jak widzimy to od lat - świetnie się powodzi. I mam nadzieję, że za samo “gdybanie" gdański sąd nie skaże Cię na te sto tysięcy. Dlaczego? Bo za Tobą stoi przynajmniej sto tysięcy mądrego laikatu.

A że ksiądz prałat obraził się i podał Cię do sądu za tę supozycję, że mógłby stać się Rosjaninem? Wielkie nieporozumienie! W końcu być rodakiem Dostojewskiego, Tołstoja, Turgieniewa, Czechowa, Bułhakowa itp.... Oczywiście, oni by się z miejsca wyrzekli i wypluli ze swych ust księdza Jankowskiego. Inaczej postąpiliby carscy autorzy dziełka pod tytułem “Protokoły mędrców Syjonu". Ale to odrębna sprawa.

Zbigniew Żakiewicz, ur. 1933 w Wilnie, mieszka w Gdańsku. Jest prozaikiem i rusycystą. Opublikował m.in. powieści “Ród Abaczów", “Biały karzeł" i “Ciotuleńka", a także “Dziennik intymny mego N.N."

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2004