Partyjniactwo i poczucie państwowe

Prawybory, wyłaniające kandydata partii w wyborach prezydenckich, to w Polsce rzecz nowa. Próbuje tego Platforma Obywatelska po wycofaniu się z wyścigu do prezydentury jej głównego pretendenta - Donalda Tuska. Rzecz jest nowa, więc nie bardzo też rozumiemy, o co Platformie chodzi.

23.02.2010

Czyta się kilka minut

Mówi się, że PO chce w ten sposób pognębić swoich konkurentów z PiS, wskazując na nich jako na partię wodzowską. Być może tak jest, ale zgódźmy się, że zasadniczo nie ma nic złego w powiększaniu zakresu wewnątrzpartyjnej demokracji. I jakkolwiek trzeba widzieć nader ograniczony charakter tej demokratyzacji, to wydaje się zarazem, że w PiS samo postawienie pytania, kto byłby najlepszym kandydatem na kandydata, trąci herezją.

Mówi się, że deklaracje obu kandydatów PO na rzecz osłabienia ustrojowej pozycji prezydenta RP brzmią nieszczerze, bo po wyborze zarówno Bronisław Komorowski, jak i Radosław Sikorski o tych deklaracjach zapomną. Być może, ale wtedy będzie można im o tym przypomnieć.

Mówi się też, że gdy obaj kandydaci godzą się na podrzędną rolę w duecie prezydent-premier, to jak gdyby uwłaczają godności urzędu, o objęcie którego chcą walczyć. Tu leży sedno interesującego sporu.

Rolą prezydenta RP (tak ją opisuje Konstytucja) jest reprezentowanie państwa polskiego, a nie zwalczanie polityki rządu. Jeśli więc Komorowski i Sikorski godzą się wypełniać w ten sposób obowiązki prezydenta, to dobrze. Rodzi się jednak pytanie zasadnicze: czy respektowanie pierwszeństwa premiera w polityce wynika z ich poczucia państwowego, czy też z ich partyjnej podległości? Jeśli wynikałoby z partyjnej podległości, to by znaczyło, że nie interesuje ich prezydentura jako urząd, który uosabia powagę państwa. W takim przypadku można byłoby się obawiać zarówno nadmiernego usunięcia się prezydenta w cień - wobec premiera z PO, jak i wkroczenia prezydenta na wojenną ścieżkę z rządem - wobec premiera z PiS.

Tymczasem prezydent, wedle Konstytucji, to osobistość, a nie partyjny funkcjonariusz. Mówimy o modelu, nie o rzeczywistości, ale skoro zastanawiamy się nad przyszłą prezydenturą, to warto mieć na uwadze także ów model.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2010