Oświecanie fałszywej świadomości

Najpoważniejszą patologią kulturową jest formuła nowej matury z języka polskiego. Jednostki zamiast stawać się coraz bardziej świadomymi uczestnikami dziedzictwa kulturowego, uczą się rozwiązywać testy.

04.05.2010

Czyta się kilka minut

Przez korytarze toczy się fala dzieciaków-choinek: w workowatych spodniach, butach Etnies i z diamentowymi klipsami w uszach; dziewczyn w uciętych getrach, w minispódniczkach jak sekretarki, fala w goreteksie i swetrach z Reserved, fala jak billboard reklamujący maść na pryszcze, komplet podręczników albo wesoły portal Twoja-szkoła.pl; (...) fala po solariach i spa, siłowniach i zastrzykach z teścia, wymiotach po zamówionych w środku imprezy pizzach, lekcjach rytmiki, wypocona na klubowych najebkach i studenckich koncertach, wysyłająca i dzwoniąca". To tylko fragment opisu pokolenia młodych Polaków, jaki odnajdujemy w napisanej dwa lata temu powieści "Radio Armageddon" Jakuba Żulczyka. W dokumencie tym otrzymujemy obraz człowieka uprzedmiotowionego przez machinę konsumpcji, nieświadomego barbarzyństwa własnej sytuacji, wygodnie podporządkowanego zasadzie rzeczywistości, niezdolnego do choćby minimalnego odruchu buntu, niemającego żadnych nawyków obywatelskich, stłamszonych przez nawyki konsumenckie. Obraz ten doskonale koresponduje z diagnozą Jana Sowy i Edmunda Wnuka-Lipińskiego.

Barbarzyństwo nowej matury

Opinia Krzysztofa Koseły, że młodzi ludzie nie mają przeciwko czemu się buntować, ponieważ żyją w dobrze funkcjonującym społeczeństwie, świadczy o braku zdolności do widzenia kryzysu (co jest zresztą jednym z symptomów głębi samego kryzysu). Opinia ta jest zresztą powszechna wśród socjologów, którzy ciągle zachłystują się danymi dotyczącymi wzrostu wskaźnika skolaryzacji czy wskaźnika zamożności społeczeństw. Należałoby chyba przypomnieć myśl Pierre’a Bourdieu, który zauważył, że szczególnie w obrębie zjawisk naznaczonych sukcesem społecznym należy widzieć możliwość istnienia patologii kulturowych. O wiele groźniejszych dla kondycji podmiotu niż patologie społeczne.

Najpoważniejszą patologią kulturową jest formuła nowej matury z języka polskiego. Jednostki zamiast stawać się coraz bardziej świadomymi uczestnikami dziedzictwa kulturowego, uczą się rozwiązywać testy. Podstawowa funkcja edukacji, jaką jest wdrażanie jednostek do uczestnictwa w kulturze, została zredukowana do kształtowania postaw bulimicznych: wiedza konieczna do napisania testu jest oswajana, a następnie wypluwana, nie rodząc żadnych istotnych przeżyć. Czyli nie rodząc rozumienia rzeczywistości - koniecznego dla poczucia jej kontroli, co jest warunkiem koniecznym dla zainicjowania jakiegokolwiek świadomego sprzeciwu.

To współczesny system edukacji w Polsce, szczególnie na poziomie szkolnictwa średniego, jest sceną pierwotną zaniku świadomych postaw obywatelskich. Pod pozorem konieczności, a tak naprawdę zwykłej, wypływającej z wygodnictwa arbitralności dotyczącej standaryzacji ocen, wdrożono proces ogłupiania i redukcji krytycznej samoświadomości - koniecznej dla rozwoju demokracji. Bez tej samoświadomości nie ma szans na konstruktywny bunt względem wygodnego stylu życia opartego na kompulsywnej konsumpcji.

Łowienie pereł w atmosferze cynizmu

Kiedy w zeszłym roku prowadziłem warsztaty literackie w ramach programu "Poławiacze Pereł", pokazywałem wybitnie uzdolnionym licealistom z całej Polski możliwość niekanonicznego, a za to osobistego odczytywania narracji literackiej.

Młodzi ludzie byli początkowo zszokowani. Jak otwarcie przyznawali, w końcu ktoś dał im możliwość swobodnego formułowania poglądów na podstawie nieskrępowanej interpretacji tekstu. Nie musieli odpowiadać na jałowe pytanie "co autor ma na myśli?". Nie musieli wyzbywać się indywidualnego sensu dzieła poprzez odczytywanie go przez pryzmat testowych pytań maturalnych. Zamiast tego przez dwa tygodnie konstruktywnie się spierali i formułowali wnioski analogiczne do tych, które pojawiają się jako efekt seminariów naukowych na wyższych latach studiów humanistycznych.

Pod koniec cyklu warsztatów wśród uczestników pojawiła się jednak smutna świadomość, że w obecnej rzeczywistości szkolnej twórcze podejście do literatury "nie przejdzie". Sami uczestnicy mówili, że wielokrotnie próbowali mówić polonistom, co osobiście myślą o danym dziele, co jest dla nich ważne, a nawet który fragment zmienił ich życie. Niestety kończyło się to w większości wypadków negatywną opinią, a nawet negatywną oceną.

Doświadczenie związane z warsztatami literackimi uzmysłowiło mi konieczność zwrócenia uwagi na jeszcze jedną kategorię doskonale diagnozującą stan młodego pokolenia Polaków. Jest nią cynizm. Jak we wstępie do książki Petera Sloterdijka "Krytyka cynicznego rozumu" pisze Piotr Dehnel, "Cynizm jako oświecona fałszywa świadomość stał się dziś nieczułą i schyłkową mądrością, która niewiele ma wspólnego z odwagą samodzielnego myślenia, chce tylko jakoś przebrnąć przez życie".

Czy nie jest właśnie tak, że współcześni poloniści w szkołach średnich chcą "jakoś przebrnąć przez życie", podporządkowując się potulnie zbiorowi odgórnie ustalonych przepisów? Czy taka postawa nie gruntuje z kolei cynizmu wśród młodego pokolenia Polaków, które potrafi i chce samodzielnie myśleć, ale któremu odbiera się odwagę do prawdziwego myślenia, skazując je na nikczemnienie w okowach maturalnej testomanii?

To właśnie cynizm stanowi podstawową przyczynę zauważalnego upadku sfery publicznej w Polsce. Skutkiem jego oddziaływania jest zanik jakichkolwiek odruchów sprzeciwu względem rzeczywistości. Upupieni przez konsumpcjonizm i racjonalność ekonomiczną młodzi ludzie radośnie brną przez życie, choć często zdają sobie sprawę z płytkości takiej egzystencji.

Oświecanie cynizmu

Bo tak naprawdę wielu młodych Polaków - wbrew diagnozie Sowy - ma świadomość uwikłania swojej egzystencji w sytuację patologiczną, związaną z postawą konsumenta. Ci ludzie zatopieni w "nanibyzmie" często świadomie tęsknią za pełniejszym życiem, które nasycone byłoby ideałami, wartościami wspólnotowymi i obywatelskimi. Skoro jednak nawet rzeczywistość szkolna sankcjonuje zblazowanie i bezideowość, młodzi ludzie szybko tracą ochotę do walki. Chyba że tą walką będzie prymitywna agresja fizyczna.

Nie ma prostej recepty na atrofię postaw obywatelskich młodego pokolenia Polaków. Jednak kluczowy wydaje się rozwój kół zainteresowań literackich czy warsztatów, proponujących alternatywne względem nowej matury i tradycyjnych lekcji polskiego podejście do literatury. Takich, które zaszczepią w młodych ludziach chęć osobistego przeżywania wiedzy.

Bez osobistego przeżycia nie ma mowy o przemianie. Przemiana w kierunku samoświadomości potrzebna jest młodemu pokoleniu bardziej i szybciej niż kiedykolwiek. Ci ludzie za chwilę pójdą na studia, gdzie w większości przypadków ponownie spotkają nauczycieli jedynie streszczających cudze poglądy, niepróbujących nawet na seminariach inicjować dyskusji opartej na wyrażaniu osobistych opinii. O zacementowanie "nanibyzmu" jest bardzo łatwo.

Michał Zawadzki (1983) jest socjologiem i filozofem. Doktorant na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ, zajmuje się patologiami systemu edukacji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2010