Opatrzność i rezerwa

Niechęć do debaty na temat finansowania budowy Świątyni Opatrzności Bożej za pieniądze podatników pokazała, że Kościół w Polsce nadal ma problem ze zrozumieniem swojego miejsca w życiu publicznym.

24.04.2006

Czyta się kilka minut

Budowa Świątyni Opatrzności Bożej, wnętrze kościoła podziemnego /fot. J. Renard / Agencja Gazeta /
Budowa Świątyni Opatrzności Bożej, wnętrze kościoła podziemnego /fot. J. Renard / Agencja Gazeta /

"Wielkie dzieła zwykle są poddawane krytyce - mówił niedawno kard. Józef Glemp w wywiadzie o Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. - W tym przypadku podejmują ją szczególnie agresywnie oponenci wiary i w ogóle Pana Boga, którzy znajdują popleczników wśród dziennikarzy". Na pytanie, czy wspieranie tej inicjatywy z budżetu państwa należy uznać za właściwe, Prymas odpowiedział: "Przepis, który nie pozwala państwu wspomóc budowy (...), jest dziwny. Budżet państwa składa się m.in. ze środków wypracowanych przez obywateli, którzy w ponad 90 proc. są katolikami".

Warto przypomnieć, że takim stwierdzeniem kard. Glemp za dziwne uznał zapisy ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, której art. 10 ust. 2 stanowi, że państwo i państwowe jednostki organizacyjne nie dotują i nie subwencjonują Kościołów i innych związków wyznaniowych, a także ustawy o stosunku państwa do Kościo­ła Katolickiego, gdzie zgodnie z art. 43, ust. 3 inwestycje sakralne i kościelne są finansowane ze środków własnych kościelnych osób prawnych. Wreszcie, ustawy o finansach publicznych.

Opatrzność dotowana

Cztery lata temu w przemówieniu z okazji inauguracji budowy Prymas podkreślał, że świątynia budowana będzie wyłącznie z datków: "Ja liczę, że nasi rodacy dadzą złotóweczkę. A z zagranicy może dolarka, a z Anglii może funtka". Później inwestycję, której koszt szacuje się na 100-110 mln zł,­­ rozpoczęto bez zapewnionych źródeł finansowania. Brak entuzjazmu wiernych dla inicjatywy Prymasa potwierdzały problemy ze zbiórką pieniędzy. W 2004 r. Teresa Nitkiewicz z Zarządu Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności Bożej zaapelowała, aby budowę wsparł Sejm. Wniosek posła PiS Wojciecha Jasińskiego o przekazanie 5 mln zł na budowę świątyni został jednak odrzucony. Gdy niedługo potem senatorowie SLD, prowadząc grę z opozycją, chcieli odebrać IPN 20 mln zł i przeznaczyć je na budowę Świątyni Opatrzności Bożej, wikariusz generalny warszawskiej Kurii Metropolitalnej bp Marian Duś zdystansował się od tego pomysłu. Zapewniał, że Kościół nie występował do państwa o pomoc w finansowaniu budowy. Przedstawicielce fundacji spodobała się jednak ta inicjatywa - "partyjne barwy przestały się liczyć przy budowie". Ostatecznie SLD wycofał kontrowersyjną poprawkę: senaccy prawnicy orzekli, że państwo nie może finansować inwestycji sakralnych.

Na początku 2006 r. poseł Wojciech Jasiński z PiS zaprzeczał doniesieniom "Życia Warszawy", że jego partia zamierza poszukać w budżecie państwa pieniędzy na budowę świątyni. "Nie ma oficjalnego stanowiska PiS w tej sprawie. W ogóle się tym nie zajmujemy" - mówił z kolei Adam Bielan. Jednak na posiedzeniu Senatu w dniu 2 lutego, w wyniku poprawki zgłoszonej przez wicemarszałka Krzysztofa Putra (PiS), utworzono nową rezerwę celową w wysokości 20 mln zł "na ochronę dziedzictwa narodowego, w tym na wydatki w ramach projektu budowy Świątyni Opatrzności Bożej". Poprawkę Senatu Sejm przyjął dziesięć dni później.

Poprzez utworzenie Instytutu Jana Pawła II z siedzibą na terenie świątyni - ma to być instytucja samorządowa, a dyrektor i jego zastępcy będą powoływani przez zarząd województwa mazowieckiego na wniosek metropolity warszawskiego - budowę wsparli również ostatnio kwotą

19 mln zł radni Mazowsza. Na sam Instytut przekazano tylko jeden dodatkowy milion. Radnym nie przeszkadzało, że podobnych instytucji ma powstać w kraju jeszcze przynajmniej kilka.

Na razie więc z pieniędzy podatników na Świątynię Opatrzności Bożej przeznaczono 39 mln zł. Dla porównania: tegoroczny budżet Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa to ok. 38 mln zł. W stumilionowym kosztorysie 39 mln to kwota niebagatelna, zwłaszcza w sytuacji, gdy z powodu sprzeciwu Watykanu nie powiódł się pomysł Prymasa, by sprzedać budynek, w którym mieści się warszawski Teatr Roma, a uzyskane pieniądze (gmach wyceniano na 50 mln zł) przeznaczyć na budowę świątyni. "Prawdziwe wykończenie wnętrz zapewne będzie znacznie droższe i będzie trwało przynajmniej przez pokolenie - mówił zresztą niedawno ks. Bogdan Leszczewicz z Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności Bożej. - Chodzi bowiem o to, żeby świątynia stopniowo zyskiwała właściwy wymiar, a nie o to, żeby kupić gotowe wykończenie i po prostu je zawiesić lub zainstalować. W wymienionych kosztach 100 mln zł nie ma więc z pewnością malowideł, rzeźb i dzieł sztuki, które powinny zdobić świątynię".

Niedźwiedzia przysługa

Odkładam na bok spór o wartości artystyczne wybranego ostatecznie do realizacji projektu. Chciałbym tylko zauważyć, że odrzucenie zwycięskiego w ogłoszonym przez Prymasa konkursie projektu

prof. Marka Budzyńskiego uzasadniano zbyt wysokimi kosztami budowy i późniejszej eksploatacji. "Świątynia ma powstać z datków wiernych, nie możemy narażać ludzi na zbyt duże koszty. Ma być wotum narodu, a nie ciężarem" - tłumaczył wówczas ks. Leszczewicz. Natomiast w cytowanym na początku wywiadzie Księdza Prymasa dla KAI zdumiała mnie przede wszystkim osobliwa argumentacja. Twierdzenie, że krytycy dofinansowania budowy Świątyni Opatrzności Bożej z budżetu państwa są wrogami Boga, jest unikaniem dyskusji, także wewnątrz Kościoła.

Problem w tym, że jakiekolwiek uprzywilejowanie Kościoła szkodzi nie tylko państwu, ale także samemu Kościołowi. Dlatego przed przeznaczaniem publicznych środków na kościelne przedsięwzięcia przestrzegają niektórzy duchowni, sugerując, że wspieranie przez skarb państwa budowy kościoła może okazać się dla wierzących "niedźwiedzią przysługą". Jakiekolwiek związki tronu z ołtarzem przyspieszają proces laicyzacji.

Powołując się podczas sejmowej debaty m.in. na zobowiązanie państwa polskiego do wspierania ochrony zabytków sakralnych, minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz Ujazdowski poparł pomysł utworzenia rezerwy celowej na budowę Świątyni Opatrzności Bożej. Z wypowiedzi ministra wynikało, że zabytkiem jest plac rozpoczętej w 2002 r. budowy. Ostatecznie dofinansowanie inwestycji kościelnej uzasadniono tym, że na jej terenie będzie się znajdować muzeum. Obawiam się kolejnych naginających prawo inicjatyw, które legitymizować się będzie "troską o podtrzymywanie tradycji narodowej i państwowej".

"Niech wznoszenie tej świątyni stanie się dla nas wzorem współdziałania, rzetelności i współpracy - mówił Ksiądz Prymas na Polach Wilanowskich w 1999 r. - Niech uczy, jak po bożemu rozwiązywać trudne sprawy. Niech uczy wiary, bo z wiary wyrasta nadzieja ku przyszłości".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2006