Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Podejrzewam, że wygląda ona mniej więcej tak:
1. Z tętniącej życiem biografii usunąć cień podejrzenia o niedoskonałość. Jeśli Pier Giorgio Frassati palił fajkę, to trzeba ocenzurować jego fotografie. Jeżeli Faustyna, pisząc "Dzienniczek", robiła błędy ortograficzne, to nie wolno tych kartek pokazywać światu.
2. To, co niewygodne, zalać syropem słów: pokorny, cichy, posłuszny. Procedura ta jest konieczna, gdy ktoś był gnębiony przez przełożonych, wyrzucony z zakonu, obłożony przez biskupa ekskomuniką, spalony przez inkwizycję na stosie, uznany przez Kościół za gorszyciela lub heretyka.
I na koniec: 3. Upudrować barokowym różem i gipsową bielą oraz okleić dużą ilością złota.
Efekty kąpieli świętego w kościelnej formalinie są łatwe do przewidzenia. "Kiedy 8-letni Wiktor przeczytał kilka rozdziałów książki o Janie Pawle II, strasznie się zdenerwował. Papież od urodzenia był grzeczny, nie bił się z kolegami, w szkole miał same piątki, lubił się modlić i z nikim się nie kłócił. - To ja nigdy nie będę święty - zawyrokował i rzucił książkę w kąt".
Skoro jednak każdy powołany jest do świętości, to może warto oczyścić ją z muzealnego kurzu, wywabić z niej zapach kanonicznej naftaliny i pozwolić jej pobrykać, poskakać, potańczyć. Niech nabierze barwy i wigoru. Niech wróci do życia.