Obrzeża

Tu, na nierównym polu, kamieniach, asfalcie wygrzanym słońcem, wśród syren ambulansów, czasem ledwo widząc ołtarz – spotkali Franciszka.

01.08.2016

Czyta się kilka minut

 / fot. Kamila Buturla dla „TP"
/ fot. Kamila Buturla dla „TP"

Podejrzanych wyłowić z tłumu pielgrzymów jest łatwo. Jakby sami się o to prosili, wędrując z flagami Syrii, Iraku czy Libanu. Gdy takie grupy przechodzą przed radiowozem, słychać stanowcze: „proszę na bok”. Młodzi ustawiają się wtedy w rzędzie, oddają bagaże do prześwietlenia.

Podejrzani mogą też kryć się pojedynczo, wśród innych. Na przykład: między ludźmi z Drogi Neokatechumenalnej, gośćmi z Wrocławia albo, dajmy na to, młodzieżą dominikańską. Dlatego najwyższy z policjantów nie odrywa lornetki od oczu. Do przesłuchania typuje śniadych i ciemnoskórych (słychać wtedy „You! You!” – „Ty! Ty!”). Jeśli kogoś przeoczy, jego koledzy dwójkami ruszają za podejrzanym, cofają do radiowozu.

Tak cofnęli Basmana, 23-latka z Iraku. – Kontrolują mnie wszędzie, właściwie od chwili, gdy się urodziłem. Całe moje życie to jedna wielka kontrola – mówi na luzie. Potem poważnieje: – Nie pamiętam, aby mimo tych kontroli był w moim życiu choć jeden okres, kiedy czułem się bezpiecznie.

Żyć, tak mówi, pomaga mu Allah, Bóg. O nim myśli, gdy tam, w Iraku, na ulicy co rusz zatrzymują go jacyś mężczyźni. Pytają: „Dlaczego nosisz krzyż?”. On odpowiada: „Bo wierzę w Boga”. – I wiesz co? Wtedy najczęściej puszczają mnie bez problemów – śmieje się Basman.

Bez ekranów

„Istnieją sytuacje – powie papież Franciszek, gdy Basman dotrze do swojego sektora – które mogą wydawać się nam odległe, aż do chwili, kiedy w jakiś sposób ich nie dotkniemy. Istnieją rzeczywistości, których nie rozumiemy, ponieważ widzimy je tylko przez jakiś ekran (telefonu komórkowego lub komputera). Ale kiedy nawiązujemy kontakt z życiem, z tymi konkretnymi istnieniami, które nie są już zapośredniczone przez ekrany, wówczas dzieje się coś mocnego, odczuwamy zaproszenie do zaangażowania”.

Według służb porządkowych w centralnych wydarzeniach Światowych Dni Młodzieży – sobotnim czuwaniu modlitewnym z papieżem oraz niedzielnej Mszy Posłania – na Polu Miłosierdzia w podkrakowskich Brzegach wzięło udział 1,5 mln ludzi. Ile było „kontaktu z życiem”, ile spotkań „bez ekranów” – tego nie zliczy nikt.

Oto jedno z nich. Z Ananem z syryjskiego Aleppo, lat 25. Uciekł przed wojną, bo chciał się dalej uczyć. Łodzią, wzdłuż wybrzeża, dotarł do Turcji. Stamtąd, dzięki rządowi holenderskiemu, który uruchomił specjalny program przesiedleń, poleciał do Amsterdamu. Mówi, że teraz uczy się języka, jesienią ma zamiar wrócić na studia. Chce też założyć rodzinę.

– Nie rozumiem, dlaczego społeczeństwa chrześcijańskiej Europy mają kłopot z akceptacją chrześcijan z Syrii – mówi Anan. – Nie rozumiem, dlaczego wasz strach przed islamem dotyczy też nas. W moim mieście ludzie są prześladowani przez ekstremistów, czekają tylko na okazję do wyjazdu.

Anan wysłał właśnie swojej mamie jeszcze jedną wiadomość na WhatsApp. Nie może z nią być. Została w Aleppo.

W drodze

Trasa z Rynku Głównego liczyła 12 kilometrów. Trzeba było przejść Kazimierz, przekroczyć Wisłę, minąć rewitalizowane Zabłocie. Kto mógł – i znalazł miejsce – podjeżdżał tramwajem.

Grupa ze stanu Nowy Jork miała szczęście: znalazła zakwaterowanie w połowie drogi, w pobliżu małego jeziora Bagry. Tu, przy metalowych stolikach do ping-ponga, w cieniu zagajnika, odprawili rano mszę. W intencjach modlitewnych prosili o: pokój w Syrii i innych miejscach świata, mądrość w wyborach politycznych, czas potrzebny do tego, aby świadomie przeżyć życie.
62-osobowa grupa z Egiptu rozproszyła się. Droyet (tak zapisuje swoje imię), lat 19, został z tyłu z przyjaciółką.

– Spotkaliśmy wielu ludzi z Syrii, Libanu i Iraku – opowiada chłopak. – Dla takich jak my przyjechanie do Polski było teraz obowiązkiem. Chodzi o to, aby pokazać sprzeciw wobec terroryzmu. Jesteśmy tu, a to znaczy, że terroryzm nas nie złamie.

Chciałbym też podziękować polskiemu rządowi.

Pytam Droyeta o najważniejsze, co dotąd usłyszał od Franciszka:

– Żeby ruszyć się do przodu, zacząć zmieniać świat. Papież ma rację: wspólnie możemy zbliżyć go do pokoju. „Razem” oznacza nie tylko ludzi. Sam nie zmienię wszystkiego. Potrzebuję Boga – odpowiada.

„To bardzo smutne, kiedy przechodzimy przez życie nie pozostawiając śladu – mówił potem w Brzegach papież. – A gdy wybieramy wygodę, myląc szczęście z konsumpcją, wówczas cena, którą płacimy, jest bardzo i to bardzo wysoka: tracimy wolność”.

Na polu

Franciszek przeszedł przez Bramę Miłosierdzia nieco wcześniej, niż zapowiadano – zaraz potem rozpoczęło się czuwanie. Na Polu Miłosierdzia papież nawiązywał do idei, która stała się już motywem charakterystycznym jego wizyty w Polsce: przekraczania granic, wychodzenia ze strefy komfortu, konfrontowania się z realnością. Wzywał też młodych do wspólnej modlitwy z powodu cierpienia ofiar wojen. „Nie przyszliśmy na świat po to, aby wegetować, aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi” – tłumaczył młodym Franciszek.

Przed nim zgromadzeni w Brzegach wysłuchali trzech świadectw: Natalii, Polki, która opowiadała o swoim nawróceniu; Miguela z Paragwaju, niegdyś uzależnionego od narkotyków, a o obecnym w Syrii poczuciu zagrożenia i śmierci mówiła Rand, chrześcijanka z Aleppo.

„Boże, gdzie jesteś? Dlaczego nas zostawiłeś? – pytała Syryjka. – Czy to możliwe, że to już koniec, że urodziliśmy się, żeby umrzeć w bólu? A może jednak dane nam będzie mieć życie, i to życie w obfitości?”. Dodawała jednak: „Coraz mocniej wierzę, że Bóg istnieje mimo całego naszego bólu. Wierzę, że przez ten ból On uczy nas prawdziwego znaczenia miłości. Moja wiara w Chrystusa jest źródłem mojej radości i nadziei. Nikt nigdy nie będzie w stanie mi ukraść tej prawdziwej radości”.
Gdy już zrobiło się ciemno, a Franciszek wrócił do Krakowa, na Polu Miłosierdzia rozpoczął się koncert „CREDO in Misericordiam Dei” („WIERZĘ w Boże Miłosierdzie”). Wzięła w nim udział m.in. Cristina Scuccia – zakonnica, zwyciężczyni programu „Voice of Italy”. Tę noc zdecydowana większość pielgrzymów spędziła właśnie na Polu Miłosierdzia.

Mało kto zwracał uwagę na niewygody. Brzegi dobrze przygotowano do imprezy, ale ukształtowanie terenu, podział sektorów oraz mniejsza, niż się spodziewano, liczba pielgrzymów sprawiły, że nawet w sektorach blisko ołtarza pozostało sporo wolnego miejsca. Z bliska całość, wbrew opisom, sprawiała wrażenie imprezy nieco mniej licznej, niż zapowiadano. Także oznakowanie sektorów pozostawiało wiele do życzenia. Policjanci narzekali na brak informacji, choćby ulotek, na podstawie których mogliby kierować pielgrzymów do odpowiednich sektorów.

To już koniec

Nazajutrz, tuż przed Mszą Posłania oraz ogłoszeniem przez Franciszka, że następne międzynarodowe obchody Światowych Dni Młodzieży zostaną zorganizowane za trzy lata w Panamie, przy wyjściu z Pola Miłosierdzia spotkałem Vilmę z Argentyny. Dla niej Franciszek jest… za mało radykalny.

– Zawsze, jeszcze nawet w Buenos Aires, Bergoglio był wyczulony na kwestie polityczne. A teraz, jako papież, stał się jakby zbyt konserwatywny. Dla mnie marzeniem byłoby, gdyby dopuścił kobiety do święceń kapłańskich. Kobiety powinny mieć w Kościele te same prawa, co mężczyźni. Chciałabym też, aby zniesiono celibat. Wiele złych rzeczy w Kościele zdarza się dlatego, że niektórym z nich brakuje pewnego rodzaju miłości – wymienia pewnym głosem Vilma.

I dodaje: – Cieszę się, że tak samo jak w Rio papież mówił w Krakowie o młodych, którzy nie robią wystarczająco dużo, aby żyć świadomie: Idźcie, zróbcie coś ze swoim życiem!

Vilmie dokuczało słońce, nie mogła dłużej rozmawiać. Powrotną wędrówkę do Krakowa rozpoczęła nieco wcześniej, bo inaczej „wszyscy by ją przegonili”. Kobieta, jak sama mówi, nastolatką nie jest. – Mam 65 lat – śmieje się.

Franciszek mówił na koniec do młodych: „Przed Jezusem nie można siedzieć, czekając z założonymi rękami. Temu, który daje nam życie, nie można odpowiedzieć jakąś myślą czy zwykłym SMS-em! Drodzy młodzi, nie wstydźcie się zanieść Mu wszystkiego, a zwłaszcza słabości, trudów i grzechów w spowiedzi: On potrafi was zaskoczyć swoim przebaczeniem i pokojem. Nie bójcie się powiedzieć Mu »tak« z całym entuzjazmem serca, odpowiedzieć Mu wielkodusznie, pójść za Nim! Nie dajcie sobie znieczulić duszy, ale dążcie do pięknej miłości, która wymaga również wyrzeczenia i mocnego »nie« dopingowi sukcesu za wszelką cenę i narkotykowi myślenia tylko o sobie i swojej wygodzie”. ©℗


Więcej o Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie czytaj w naszym serwisie specjalnym na www.TygodnikPowszechny.pl/sdm2016 >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2016