Kiedy jednak informacja o niej pojawiła się na forum publicznym, gdy wywołała reakcję biskupa, gdy usłyszałem, że największym problemem są w tym wypadku media, które atakują Kościół, zacząłem się rozglądać wokół siebie i coraz bardziej uświadamiać powszechną niefrasobliwość.
Gdy rozmawialiśmy z braćmi w klasztorze, okazało się, że niektórzy z nas mieli do czynienia w konfesjonale ze spowiadającymi się z pedofilii, których pouczyli i rozgrzeszyli, nie sugerując ani leczenia, ani oddania się w ręce przedstawicieli prawa. W opowieściach ludzi świeckich powtarzał się wątek podejrzewania konkretnych osób o pedofilię połączony z zażenowaniem i przekonaniem, że lepiej tej sprawy nie ruszać, bo fałszywym oskarżeniem można kogoś skrzywdzić.
Po tym jak o. Marcin przyznał się, że był molestowany, znane mi wcześniej osoby odważyły się podzielić tym, co przeszły. Pewien mężczyzna opowiedział mi, czego doświadczył ze strony proboszcza jako nastoletni ministrant. Kobieta opisała duszpasterza, który zwykł sadzać nastolatki na kolanach i okazywać im namiętne zainteresowanie. Najbardziej przeraził mnie jednak fakt, że dzieci i nastolatki nie znajdowały często pomocy ani wsparcia dorosłych, gdy mówiły o traumatycznych doświadczeniach. "Musisz o tym zapomnieć i nigdy nie wolno ci użyć tej wiedzy". "Przecież nic wielkiego się nie stało" - słyszały.
Dziś możemy czerpać inspiracje z doświadczenia Kościoła powszechnego. Ksiądz Guy Gilbert, pracujący od lat wśród ludzi marginesu, pisze, że "ze względu na człowieka, który stał się ofiarą, musimy zdobyć się na jasność, dokładność, wręcz ofensywność, by ujawnić winę i przerwać milczenie będące współwiną". Z kolei Benedykt XVI przemawiając do Episkopatu Stanów Zjednoczonych - kraju, w którym Kościół boleśnie doświadczył skutków niefrasobliwości w podejściu do tego problemu - stwierdził m.in., że wykorzystanie seksualne najmłodszych "wywołuje głębokie zawstydzenie". Papież pouczył biskupów: "Jest waszym zadaniem - pasterzy, dla których wzorem jest Chrystus, Dobry Pasterz (...) stawienie czoła grzechowi nadużyć seksualnych".
Czerpiąc z tych inspiracji, majowy numer "W Drodze" chce tekstami napisanymi przez ofiary molestowania, duszpasterzy, psychologów i prawników stwierdzić, że znakiem czasu jest konieczność obrony Kościoła przed pedofilią. Kościoła, czyli każdego maluczkiego: nieletniego, który został wykorzystany seksualnie, skrzywdzony lub też narażony jest na taką krzywdę ze strony dorosłego. Nawet jeśli ten dorosły jest księdzem lub biskupem. Obrona ta będzie też polegać na wyciągnięciu pomocnej dłoni do ludzi tak bardzo wewnętrznie poranionych, że gotowych krzywdzić dzieci. Pomoc im polegać będzie czasem na zmuszeniu ich do podjęcia leczenia, a czasem nawet skonfrontowaniu z wymiarem sprawiedliwości.
Autor jest redaktorem naczelnym miesięcznika "W Drodze".