O energii. Felieton Stanisława Mancewicza

Sprawa zbierania chrustu rozśmieszyła najszersze rzesze, uzłośliwiła masy memujące i dała naszym znakomitym politykom chwilę luzu.

06.06.2022

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Wiadomo: wiceminister polskiego klimatu, p. E. Siarka, zachęca ludność, głównie tzw. naszych seniorów, do zbierania chrustu. Przy okazji dowiedzieliśmy się – to ciekawostka dla ludzi żyjących w miastach – że zbieranie chrustu w lasach państwowych jest szczegółowo opisane i uregulowane przepisami. Oto – słyszymy teraz – centralnie reklamowane i takoż zalegalizowane zbieranie patyków ma złagodzić efekty szalejącej inflacji i ułatwić obywatelom dostęp do opału. Miło. Ręce same składają się do oklasków, bowiem zawsze popieramy depenalizację, nawet w sprawach, wydawałoby się, drobnych. Dobrze, że zrezygnowano z szukania po zaroślach emerytów i rencistów obładowanych państwowym chrustem zdobytym nielegalnie. Było to zajęcie czasochłonne i niebezpieczne, bo każdy tu wie, jak dożarty potrafi być polski emeryt, jak kosztowne i trudne jest chwytanie go na gorącym uczynku i wiązanie w kij. Służby mundurowe nie raz i nie dwa w historii zaznały kąśliwości polskiego seniora. Słowem, przynajmniej w tej sprawie, rząd – jak to się mówi – uciekł do przodu, zadziałał wyprzedzająco i zapobiegł kłopotom wizerunkowym.

No więc – to oczywiste – sprawa zbierania chrustu rozśmieszyła najszersze rzesze, uzłośliwiła masy memujące i dała naszym znakomitym politykom chwilę luzu. I to by było w zasadzie na tyle. My jednak – jak tu ponuro siedzimy – nie możemy iść na skróty, nie możemy sobie pozwolić na podśmiechujki czy robienie sobie jaj z rządu. Chrust – zważmy – to sprawa poważna, bo chrust to paliwo, ale też symbol paliwa nędznego. Bo chrust – jak by nie było – to energia, a suche patyki to, zdaje się, paliwo przyszłości, które da nam odrobinę ciepła i światła w cieniu licznych, wyrastających tu i ówdzie grzybków atomowych. Chrust więc to nie tylko przeszłość, jak powiadają niektórzy, nie tylko obowiązkowy rekwizyt udanych rekonstrukcji historycznych, nie tylko kluczowy dziś surowiec pisowskiej gospodarki energetycznej i symbol pisowskiej ekologii, nie tylko element udogodnień dla tzw. naszych seniorów, ale i zapewne życiowo ważny towar dla najbliższej codzienności każdego z nas.

Oczywiście, katastroficzne fantazje na temat sposobów przeżycia następnej kryzysowej zimy i przednówka to tematy bardzo rozległe i nie sposób tę skomplikowaną problematykę sprowadzać do haseł, nawet nośnych, czy do łatwego snucia. Słowem, trzeba by wydatkować sporo energii, a tej nam bardzo szkoda, by tworzyć teraz podręcznik sposobów ogrzewania i oświetlania lepianki, czy też komponować zbiór porad na zagotowanie wody w czasach władztwa Jarosława Kaczyńskiego z koleżankami i kolegami. Są to doraźne i zbyt praktyczne kwestie, które nas interesują raczej średnio.

Najważniejszym dla nas – pozornie, jak się okaże – aspektem związanym z gromadzeniem chrustu jest zmysłowy mikroelement z zamierzchłych czasów młodości. Mamy tu na myśli owo dawne zbieranie chrustu, dajmy na to, w towarzystwie tzw. sympatii, by oto rozpalić ognisko i zaśpiewać kontekstowo pasującą piosenkę: „Płonie ognisko i szumią knieje”. Towarzyszyło temu oczywiście pieczenie ziemniaków bądź kiełbasek, co dziś uznajemy za zajęcia szalenie nudne, ale i szkodliwe gastrycznie, jak, nie przymierzając, wertowanie powieści wiadomo kogo na W.

No więc każdy myślący człowiek, który popełnił te zarówno ekologiczne (palenie ogniska), jak i estetyczne (śpiewanie o drużynowym) przestępstwa, zna takoż wszystkie okoliczności i konsekwencje łażenia po lesie. Oto zaznane plątanie się pośród chmar owadów ssących i kłujących, pośród niepokojących odgłosów namnażania, w zapachach biomasy, przy mimowolnym ocieraniu się o hubę, o prawdziwka, o kurkę bądź o muchomorka sromotnikowego, w grozie nieoczekiwanej napaści krętkowicy kleszczowej, pośród trzasków, bzyczeń, klekotań, krakań, kukań i postękiwań – wszystko to odbiło się na naszym rozumieniu świata. Wszystko to – rzekomo przyjemne i ciekawe – nie dało jednak narzędzi do objęcia rozumem świata wciąż nieodgadnionego, że oto rząd polski jako jedyny na planecie znalazł rozwiązanie kryzysu energetycznego w zbieraniu chrustu przez seniorów. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2022