O czym zapomina ksiądz

Ze względu na słabe zdrowie i zbyt emocjonalnie pozytywne przeżywanie artykułów „Tygodnika”, lekarz zalecił przerwę w czytaniu. Po miesięczniku „Więź” jedynie „TP” czytam aż kilkadziesiąt lat (mam już 92 lata). Trudno będzie bez niego żyć tym bardziej, że tyle dzieje się w naszym „nieświętym” Kościele, iż obawiam się o jego przyszłość. Pewną nadzieję widzę w poszerzeniu przez Papieża różańca o tajemnice świetliste. W czasie wielkiego kultu maryjnego w Polsce (jednym z jego przejawów jest powstanie Radia Maryja), Ojciec św. pragnie, aby nasza duchowość wróciła do chrystocen-tryzmu. Nie ma innej drogi, jak tylko przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Tylko Chrystus daje nam zbawienie przy współudziale Jego Matki - „Żyję już nie ja, ale żyje mnie we Chrystus”. Chrystus żywy w nas i całym Kościele to podstawa naszej Prawdy. On jest wśród nas i działa. Czy Papież, który mówi i działa jak Chrystus, nie jest Nim w swojej miłości do Kościoła i człowieka? Czy ewangelista brat Roger z Taize, Matka Teresa z Kalkuty, św. Maksymilian, Janusz Korczak nie są w swojej miłości do Boga i człowieka żywym przykładem Chrystusa? Chrystus w nas, stale przebaczający, miłujący: kto o Nim zapomnieć nie może, jest z Nim, Chrystusowy. Jeśli chwilowo zapomni, sam Chrystus przypomni mu się w Chlebie jako Pokarm, w sposób już całkiem ludzki. Wszelkie drogi do Chrystusa są dla nas otwarte.

Nie trzeba wprawdzie martwić się o Kościół, bo „bramy piekielne go nie przemogą”, ale kryzys jawnego rozbicia istnieje. Po Soborze Watykańskim 11, obok wspaniałych zmian, jak choćby właściwe zrozumienie Mszy św., Kościół staje się bardziej arbitralny, kapłani zaś zbyt pewni siebie, kierują się całkowitą swobodą. Zwykle zamożni, nie rozumieją często potrzeb innych. Kapłan ma swój świat i swoje, niezbyt Boże życie. Ludzie świeccy są tego świadkami. A jestem pewny, że wierni Bogu wciąż pragną czułych, serdecznych kapłanów. Jeśli dziś w Kościele jest kryzys, główną winę ponoszą księża. Mamy swoje zasady wyniesione z seminarium duchownego, oparte na teologii moralnej. Tymi zasadami kierujemy się też w naszym duszpasterstwie. Postępowanie niezgodne z nimi Kościół określa jako grzech, często ciężki lub nawet śmiertelny (straszne określenie). Jeśli ksiądz - zwłaszcza z ambony - cudze grzechy określa inaczej niż swoje, niechsię nie spodziewa, że nie będzie zgorszeniem. My księża, wobec innych chętnie kierujemy się kodeksem karnym, dla siebie zachowując Ewangelię miłości. Jeśli z takim myśleniem udamy się do konfesjonału, nie dziwmy się, że w przyszłości będzie on pusty.

Odnowa Kościoła jest konieczna, ale niech to nie będzie tylko zmiana przepisów w „kodeksie karnym dla świeckich”, lecz pełne miłości wprowadzenie Chrystusa w nasze codzienne życie na zawsze. On, i z Nim ukochana przez całą Polskę Matka Jego Najświętsza, niech nam towarzyszą do końca.

Ks. TADEUSZ PECOLT (Piotrków Trybunalski)
 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 3/2003