Non-fiction

W Warszawie zainaugurował działalność Instytut Reportażu. Inicjatywa śmiała, zwłaszcza że w prasie miejsca dla reportażu coraz mniej. Na tyłach Nowego Światu, przy ulicy Gałczyńskiego 7, otwarto kawiarnię z księgarnią.

21.09.2010

Czyta się kilka minut

Można tam zamówić doskonałą herbatę z kawałkami pomarańczy, a przy okazji wybrać coś ze stojących na półkach nowości. "Co państwo tu sprzedajecie?", zapytała jedna z pierwszych klientek. "Literaturę faktu", odpowiedział zgodnie z prawdą Mariusz Szczygieł. "A nie, to mnie nie interesuje", zasmuciła się starsza pani. "A co by panią interesowało? Jak mi pani powie co, to my to chętnie sprowadzimy", ożywił się dziennikarz. "Wie pan, ja to raczej lubię czytać prawdziwe historie, takie z życia...".

Instytut więc od początku ma pod górkę, bo musi przekonać czytelników, że prawda i non-fiction to nie są dwa różne światy. "Wszyscy o wszystkim mało wiemy", brzmi jego hasło - i to akurat jest prawda najprawdziwsza. Sokrates miałby dziś ułatwione zadanie. Czego się nie tknąć, człowiek czuje się ignorantem. Nosimy w głowach strzępy wiedzy na rozmaite tematy i rzadko trafia się nam lektura, która w ten chaos wprowadzi nieco porządku. Niby świat się nam przybliżył, ale wciąż jest to świat składający się głównie z białych plam. Nawet o własnym podwórku trudno coś wyrokować autorytatywnie - chociaż akurat w sprawach polskich wielu ma się za ekspertów. "Gdy człowiek się nie zna na niczym, może się zabrać do wszystkiego", ironizował przed laty Lec. Ironizował? A może ostrzegał?

M.in. o prawdzie rozmawiałem w Instytucie Reportażu z Bartłomiejem Kurasiem i Pawłem Smoleńskim, autorami książki "Bedzies wisioł za cosik". Autorzy dali jej podtytuł: "Godki podhalańskie". Gadka ma szczególny stosunek do prawdy; zawiera się w niej przede wszystkim "moja prawda", to, jak na dane wydarzenie patrzy konkretna osoba. Nie tylko pamięć płata ludziom figle, swoje prawa ma także logika opowieści. Prawda w gadce musi "błyszczeć", więc gadka niekiedy poleruje fakty tak, by błyszczały.

Kuraś ze Smoleńskim piszą o Podhalu - a ściślej o tym, jak Podhale widzi samo siebie. Tematy wybierają gorące: stosunek do "Ognia", do Goralenvolku, spór o pomnik dla "utrwalaczy władzy ludowej" na Snozce, animozje polsko-słowackie. Wspominają barwną postać Józefa Krzeptowskiego "Ujka", kuriera tatrzańskiego, którego po wojnie aresztowano i zesłano na Sybir. I równie barwne, co tajemnicze losy Józefa Oppenheima, Żyda, taternika, który przed drugą wojną był naczelnikiem TOPR-u - i może kimś więcej, ale tego autorom nie udało się ustalić, bo tropy prowadzące w głąb jego historii wszędzie się urywają. Wielkim tematem tej książki jest więc także tajemnica; mamy wiele wersji jednego wydarzenia, ale ono samo rozgrywa się jakby za mleczną szybą. Widzimy niejasno, ale szyby nie zbijemy; zostaje nam zgadywanie - i zagadywanie, które jest najsilniejszym żywiołem góralskiej gadki.

Przypomniała mi się anegdota o "Ujku", którą wyczytałem przed laty u Józefa Pitonia. "Ujek" lubił utrzeć nosa młodym przewodnikom, którzy go zadzierali. Któregoś razu prowadził wycieczkę do Morskiego Oka, a z naprzeciwka szedł właśnie taki młody, nieco przemądrzały przewodnik. "Jak tam, panie Józefie?", zaczepił Krzeptowskiego. "Nogi nie bolą?". Pytanie było niestosowne, ale "Ujek" nic po sobie nie pokazał. "Nie bolom", powiedział, "ale wies, ciekawi mnie, cy znalazły sie te paniusie, coześ ik kiejsi w holak stracił?". Młodemu głupio się zrobiło, bo turyści popatrzyli nań jak na niedołęgę, i postanowił przy następnej okazji odgryźć się "Ujkowi".

W jakiś czas potem znów spotkali się na szlaku, prowadząc grupy. Młody już z daleka zaczął wołać: "Hej, panie Józefie, znalazły się te turystki, które pan zgubił kiedyś w górach?". "Nasły sie, juści", odparł spokojnie Krzeptowski. "A jakoz to było z tym portfelem, co to zginon jednemu panu, a pote sie nased w twojej kieseni?".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2010