Niezależni, niezrozumiani

Jestem polskim protestantem, teologiem i pastorem, od lat mieszkającym w Holandii. Piszę pracę doktorską z dogmatyki i pracuję jako duszpasterz w ekumenicznej wspólnocie św. Dominika w Amsterdamie ( ), w której dzielę etat z katolicką koleżanką. Należę też do Wspólnoty Dominikanów Świeckich, która w Holandii ma charakter ponadwyznaniowy. Przekonany, że ekumenizm jest naturalną glebą dla rozwoju chrześcijańskiego świadectwa i refleksji teologicznej, uważam się za chrześcijanina ekumenicznego.

Przeczytałem tekst Anny Matei “Rośliny wzrastają w ciszy" (“TP" nr 37/04) - omówienie dwóch wywiadów o Kościołach w Holandii i Belgii, jakie przeprowadziła redakcja dominikańskiego miesięcznika “W Drodze". Ogromnym szacunkiem darzę kard. Godfrieda Danneelsa, prymasa Belgii, i jego analizy teologiczno-pastoralne. M.in. podejście do problemu sekularyzacji, od lat postrzeganej nie tylko jako niebezpieczeństwo, ale i szansa, wydaje się nacechowane głęboką mądrością i zrozumieniem dla sytuacji krajów Beneluksu, w której Kościołowi przyszło służyć. Kardynał jest, niestety, bez mała unikatem w gronie belgijskich i holenderskich hierarchów.

Kościół niderlandzki od wieków ma pozycję specyficzną. Każdy, kto przyczyn tego dopatruje się w tzw. protestantyzacji holenderskiego katolicyzmu, zapomina, że szeroki udział świeckich w życiu duchowym, nacisk na sferę praktyki, niekiedy kosztem doktryny, koncyliaryzm, dialogiczność itp. sięgają korzeniami czasów przedreformacyjnych: nawet późnośredniowiecznego ruchu devotio moderna (Tomasz ŕ Kempis, Geert Groot), kwitnącej wówczas mistyki (Hadewijch, Ruusbroeck), humanizmu Erazma z Rotterdamu. Te cechy umożliwiły holenderskiemu katolicyzmowi przetrwanie reformacji, fanatyzmu kalwinistycznych protestantów i dotrwanie do ponownego rozkwitu w XIX stuleciu. Zarazem doprowadziły jednak do wielu konfliktów z Rzymem. W XVIII w. powstał na ich gruncie Kościół starokatolicki, a w XX w. doszło do głębokiej polaryzacji w kontekście sposobu odczytywania “znaków czasu", trybu i tempa wprowadzania reform soborowych, problemów etycznych, kwestii celibatu czy pozycji kobiet. Model holenderskiego katolicyzmu nie jest łatwy, zaś dla Polaków trudno zrozumiały, ale jest cenny i wzbogacający światowy katolicyzm. Dlatego dziwi mnie i boli postawa Jana Pawła II, którego zrozumienie dla holenderskiej specyfiki częstokroć wydaje się ograniczać do wypowiadania w języku niderlandzkim podziękowań za kwiaty zdobiące Plac Św. Piotra w czasie błogosławieństwa Urbi et Orbi.

Ciężką niesprawiedliwością byłoby jednak obarczanie hierarchii wyłączną odpowiedzialnością za obecny stan “odkościelnienia" holenderskich katolików. Wzrost poziomu życia, indywidualizacja społeczeństwa, egoizm, kiepska świadomość historyczna Holendrów, ich wykorzenienie dają o sobie znać na każdym kroku. Niewątpliwie wiele błędów popełnili też zwolennicy szybkiej i często w niewystarczającym stopniu popartej refleksją teologiczną modernizacji Kościoła. Jednak ich entuzjazm i miłość do Kościoła oraz szczere zaangażowanie społeczne zasługiwałyby na więcej szacunku, aniżeli im okazano. Spora część odpowiedzialności leży też po stronie rzymskiej kurii. Od śmierci Jana XXIII Holendrzy słyszą z Rzymu tylko głosy krytyki pod swoim adresem. Pomnożyły się one zwłaszcza podczas obecnego pontyfikatu. Wszystko wskazuje na to, że przede wszystkim jedna cecha holenderskiego społeczeństwa - rezerwa w stosunku do autorytetu narzuconego i nie potwierdzonego osobistą postawą tego, kto go sprawuje, nie spotyka się ze zrozumieniem.

Od lat powołuje się w Holandii biskupów, którzy widzą siebie przede wszystkim jako przekaźników woli Watykanu i nie są gotowi do prowadzenia dialogu z członkami Kościoła lokalnego. Moja wspólnota w Amsterdamie długo istniała jako “eksperymentalna" parafia dominikańska i jako taka zmieniła się z dogorywającej w skupiającą co niedziela blisko pół tysiąca zaangażowanych ludzi. Przez lata biskup Haarlemu popierał lub przynajmniej tolerował zachodzące w niej przemiany liturgiczne i organizacyjne; poparcia odmówił nam jednak arcypasterz mianowany w latach 80. Wspólnota zerwała więzy z Kościołem katolickim, choć do dziś skupia wielu aktywnych katolików, w tym duchownych, zakonników i zakonnice. Podobny brak “anteny" dla tutejszych warunków okazuje wielu księży katolickich “importowanych", z powodu braku powołań na miejscu, np. z Polski.

Z wymienionych powodów obawiam się o losy katolicyzmu w Holandii, a przecież nie powinny być one obojętne żadnemu chrześcijaninowi. Zachęcam polskie media katolickie do szukania kontaktu nie tylko z krytykami holenderskiego katolicyzmu, ale też z ludźmi stojącymi za przemianami ostatnich dziesięcioleci. Pozostaję z wyrazami ogromnej wdzięczności za formację intelektualno-duchową “TP".

pastor JAROSŁAW R. KUBACKI (świecki dominikanin; Amsterdam)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2004