Niewierni słudzy jesteście

Zasiedziała kurialna nomenklatura wydaje się z większą ochotą kierować naukami Machiavellego niż Jezusa. Papież nadepnął jej na odcisk.

18.06.2012

Czyta się kilka minut

1. Kto lub co się kryje za VatiLeaks?

Zdrada nie jest rzeczą piękną, nawet jeżeli na wskroś ludzką. Już przykład Apostołów dowodzi, że nie omija też Kościoła. Kulisy watykańskiej afery, która przebiega według wielce podobnego scenariusza, odsłoni dopiero śledztwo; cała reszta to na razie spekulacja. Wedle moich informacji pewne jest jednak, że w tym przypadku mamy do czynienia z działaniem szczegółowo przygotowanym, systematycznie przeprowadzonym i fachowo tuszowanym. I to wcale nie w tym celu, by zwrócić uwagę na kilka brzydkich spraw, ale po to, by poważnie zaszkodzić rządom Benedykta XVI.

2. Dlaczego do gry wciągnięto papieskiego sekretarza, ks. Georga Gänsweina?

Fakt, że usiłowano zdyskredytować człowieka najbliższego Papieżowi, przemawia nie przeciw sekretarzowi, lecz na jego korzyść. Nie jest przecież możliwe, by – służąc za tarczę – nie przyjąć podczas walki żadnych strzał. A ponieważ potem ks. Gänswein jeszcze zdemaskował zdrajcę, podwójnie naraził się na ataki.

3. Jak funkcjonuje medialna machina?

To nie media ponoszą winę za VatiLeaks, ale niektóre z nich – przez absurdalne spekulacje, przekłamania i manipulacje – rozdęły sprawę do monstrualnych rozmiarów. Roztrajkotana paplanina zastępuje pracochłonny research, a stadne odruchy – własną refleksję. Zwłaszcza w sytuacjach, gdy uwaga ogniskuje się na Kościele katolickim, temu dziennikarstwu rodem z dyskontu chodzi jedynie o to, aby podsycać oburzenie. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść – tyle że w tym przypadku niestrawną breję można, jak się okazuje, serwować bez końca.

4. Dlaczego to, co już od dawna znane, podaje się jako nowość?

Po pierwsze, przecieki niewiele wnoszą. Po drugie – ci, co pasożytują na skandalu, wykorzystują całą rzecz do własnych ideologicznych wojen. Niczym komunikaty w prostych grach komputerowych, stale powtarza się androny o „tajemnicach państwa kościelnego”, „ciemnych siłach” i ich „brudnych intrygach”, które „także pobożnym chrześcijanom każą wątpić w kierujących ich Kościołem”. Magazyn „Stern” dokonał nie lada wyczynu, w redakcyjnym story o VatiLeaks nie zamieszczając ani jednego nowego faktu, ustalonego przez swoich dziennikarzy. Po cóż więc artykuł? Recepta jest sprawdzona: zrzynać, doprawić, przerobić – voilà i gotowe. A przy okazji redaktorowi naczelnemu udało się wykazać, że Papież ma już dość swego urzędu. Otóż Benedykt XVI mówił ostatnio o... raju.

5. Czy przecenia się znaczenie tych przecieków?

Zdecydowanie tak. Wielu komentatorów oczekiwało czegoś zupełnie innego; w oparciu o dotychczas opublikowane dokumenty skłonni są Watykan w większym stopniu rozgrzeszać, niż obciążać. Korespondentka „Süddeutsche Zeitung” Andrea Bachstein uspokaja: „Te sprawy były z reguły znane”. To, co niektórzy postrzegają jako kontrowersje, można „uznać za rzecz normalną”. Nawet sam główny demaskator Gianluigi Nuzzi przyznaje, że wyjątkowość informacji ujawnionych w książce „Jego Świątobliwość” przejawia się wyłącznie w tym, że poznajemy poufne „dokumenty papieża, który wciąż urzęduje”.

6. Czy w takim razie całe zajście można zbagatelizować?

Nie. Przerażająca jest nie tylko zdrada tajemnic czy nieprawidłowości wokół Banku Watykańskiego, ale także mało braterskie traktowanie siebie nawzajem przez wielu monsignorów i biskupów. Nie powinniśmy też przeoczyć faktu, że zasiedziała kurialna nomenklatura wydaje się z większą ochotą kierować naukami Machiavellego niż Jezusa. To są ci, co notorycznie pociągają za sznurki; z wiary przędą politykę, z polityki – intrygi, z intryg – sieć władzy i powiązań. Często zresztą z czystego przyzwyczajenia; to owoc mentalności, która podobne postępowanie uważa po prostu za nieodłączny element gry.

7. Czy to bagno może się rozprzestrzeniać?

Nie jest tajemnicą, że poprzednik Benedykta bardziej dbał o globalną strukturę niż sprawy wewnątrzwatykańskie – chociażby z tego powodu, iż kierował się priorytetami epoki, gdy świat dzieliła żelazna kurtyna. Nie powinno się jednak zamykać oczu na rzeczywistość. Pewien człowiek wielkiego ducha powiedział niegdyś o klasztorach coś, co odnosi się także do Watykanu: „Jak nigdzie nie spotkałem ludzi równie upadłych co tu, tak nigdzie nie spotkałem ludzi świętszych niż tu”.

Poza tym naiwne jest wyobrażenie, jakoby tam, gdzie idzie o świętość, jedynie świętość można było znaleźć. Już zdrada Judasza ilustruje w wyrazisty sposób dwie wielkie pokusy Kościoła. Po pierwsze, pożądanie mamony, gdy Judasz korzysta z trzosa wspólnoty. Po drugie, chodzi o ideową, duchową zdradę, gdy sprzeciwia się Mesjaszowi, bo ów zupełnie nie odpowiada jego wyobrażeniom.

8. Czy w aferze VatiLeaks nie chodzi też o to, by zwrócić uwagę Papieża na nieprawidłowości?

Ta spekulacja zakłada, że Benedykt XVI jest izolowany i źle informowany. Ale już jako kardynał trzymał zawsze rękę na pulsie nie tylko w sensie intelektualnym; był też po prostu doskonale zorientowany. Prawdą jest, że odczuwa niechęć do intryganctwa i rozgrywek. To przecież Papież, który powiedział: największe zagrożenie dla Kościoła pochodzi z niego samego.

9. Czy Papież nie jest już zdolny do działania?

Tak to ma w każdym razie wyglądać. Pod znakiem zapytania stawia się jego niezależność i jego rządy nad Kościołem. Celem jest uzyskanie wpływu na władzę, a poprzez szantaż – możliwość oddziaływania w najbliższym otoczeniu Benedykta. Chodzi także o to, by zdyskredytować nielubiane postacie, np. wspomnianego papieskiego sekretarza.

10. Czy Benedykt XVI jest słabym papieżem?

„Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” – pisze św. Paweł. Pod tym względem Papież jest rzeczywiście słaby. Ale to zrozumie tylko ten, kto nauczył się myśleć zgodnie z logiką wiary, nauką Chrystusa. To nie władza może zmienić świat na lepsze. I to nie zarządzanie może zachować czy wręcz uratować Kościół. W swoim niezłomnym zaufaniu w siłę Ducha także Papież może pisać prosto po liniach krzywych i, podobnie jak Jezus, poradzić sobie ze współpracownikami, na których się w pewnym sensie natknął.

11. Czy Benedykt XVI jest mocnym papieżem?

Pod względem fizycznym Benedykt nie odznacza się tężyzną, ale jest na tyle masywny, by niektórym nadepnąć na odcisk. Efekt jest znany. Od dawna podejrzani wydają się mu pasterze, którzy dla świętego spokoju przymkną oko na wszystko. Ten Papież – jak żaden z jego poprzedników – zwrócił uwagę na nieprawidłowości we własnych szeregach i zareagował, jak należało zareagować. Wewnętrzna odnowa, której się poświęcił, oznacza wpierw proces duchowy, ale nie omija także biurokratycznego aparatu. Już sama zapowiedź „odświatowienia”, oderwania się od imperatywów siły i instytucjonalizacji, by móc ponownie otworzyć się na to, co w wierze najistotniejsze, tak dalece dotknęła wielu, że wolą oni na nowo interpretować znaczenie tego słowa, niż się nim kierować.

12. Czy Papież cierpi z powodu afery?

Papież cierpi przede wszystkim razem z tymi spośród jego najbliższego otoczenia, którzy duszą się teraz w piekle własnego sumienia. Kto potrafi wstrząsnąć jak Benedykt, kto jest niewygodny i pozostaje nieugięty, kto trzyma się tradycji i potrafi podać dobre argumenty za taką postawą przemawiające – wie także, że ma przeciw sobie potężne siły i musi być gotów do dźwigania cierpienia.

13. Czy wspomnianych nieprawidłowości nie da się po prostu usunąć?

To może zabrzmi paradoksalnie, ale każde zło przynosi też dobro. Pozwala sobie postawić pytanie fundamentalne: co jest kłamstwem, a co prawdą? Co jest fałszywe, a co właściwe? I w końcu: kto jest za, a kto przeciw kluczowej postaci, która została powołana, by – jak głosi Ewangelia – bramy piekielne nie przemogły Kościoła Chrystusowego?

Pokusy tego świata są wielkie, dlatego silny może być tylko ten, kto ma silną wiarę. Ale sprzeciw jest niewykluczony – jeżeli stoi za tym mocne przekonanie. Dlatego też priorytetem tego pontyfikatu jest uzbroić wiernych poprzez przekonujące nauczanie i własny przykład.

14. Czy afera VatiLeaks stanowi punkt zwrotny?

Ważne, by całą sprawę starannie wyjaśnić, wyniki śledztwa ujawnić, odzyskać zaufanie dzięki otwartości i konsekwentnemu działaniu. Wtedy ze zdrady u boku następcy Piotra może się rozwinąć nowy początek i fala solidarności. Nie u wszystkich, ale u wielu. Jednocześnie warto pamiętać: typ niewiernego, nieposłusznego sługi, który w osobie papieskiego kamerdynera pojawił się niczym w wystawianym na scenie moralitecie – występuje nie tylko w Watykanie. Sedno afery wiąże się nie tyle ze zdradą jakichś kurialnych tajemnic, ile ze zdradą najważniejszej tajemnicy, czyli charyzmatu następcy Piotra. Z tej perspektywy VatiLeaks jest wszędzie; w każdym razie wszędzie tam, gdzie mimo uszu bezkrytycznie puszcza się ostrzeżenia i wskazówki następcy Piotra; gdzie śpi się jak panny z przypowieści Jezusa, podczas gdy trzeba czuwać.

15. Co VatiLeaks oznacza dla przyszłości?

Koniec nowoczesności charakteryzuje się klimatem zamętu i niepewności. Pytanie brzmi: jakie są prawdziwe przyczyny kryzysów? Czy może się powieść budowa społeczeństwa, w którym człowiek wystarcza samemu sobie i pozostaje jedyną miarą? Czego chcę? W co wierzę? Za czym się opowiadam?

W coraz agresywniejszym sporze walczą ze sobą dwie kultury: neopogańska i ta bazująca na tradycji judeo-chrześcijańskiej. Być może trzeba byłoby wręcz powiedzieć: świat niereligijny i religijny. W związku z tym szczególnie Kościół katolicki, ze względu na jego wierność tradycji, musi szykować się na czas ostrzejszych konfrontacji. Jeżeli biskupi w końcu nie zareagują na to ogromne wyzwanie, wtedy w dalszym ciągu dramatycznie postępować będzie rozkład religii chrześcijańskiej, która współtworzy fundament zachodniego społeczeństwa obywatelskiego.

16. Czy Kościół da się jeszcze uratować?

Tu nie chodzi o upadek, ale o to, że nasz dotychczasowy świat, nasz model myślenia, wiary i życia wystawiany jest na próbę; sam wystawia się na próbę – poprzez brak poszanowania, poprzez niewłaściwy stosunek do natury, do pieniędzy, do ludzi, do nas samych; i wreszcie przez oddalenie się od pradawnych dowodów stworzenia. Z rozkładu starego wyłania się już jednak nowe. Spróchniałe gałęzie się łamią, widoczna staje się świeża zieleń. Zadaniem prawdopodobnie ostatniego papieża między tym starym i nowym eonem jest ponowne ożywienie wiary dzięki siłom bijącym u jej początków. I kto wie, może wkrótce będzie można powiedzieć, że po wiekach błądzenia po niewłaściwych ścieżkach wiara Kościoła katolickiego jest znowu tak bliska Chrystusowi jak u swego zarania. 


PRZEŁ. MAREK ZAJĄC



PETER SEEWALD jest b. dziennikarzem tygodników „Stern” i „Der Spiegel”, jednym z najbardziej znanych autorów religijnych w Niemczech. W 2011 r. opublikował wywiad z Benedyktem XVI „Światłość świata”. Ponadto w Polsce ukazały się m.in. jego „Kiedy znów zacząłem myśleć o Bogu” i „Jezus Chrystus. Biografia”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2012