Niech trwa dialog

Arcybiskup Sawa, prawosławny Metropolita Warszawski i całej Polski: Niedawno podpisane wspólne przesłanie naszych Kościołów to ważne osiągnięcie o znaczeniu historycznym, które z czasem przyniesie owoce.

13.01.2014

Czyta się kilka minut

BARTŁOMIEJ WAROWNY: Wasza Eminencjo, czego doświadczają dziś chrześcijanie?
ABP SAWA: Dzisiaj człowiek jest jak Herkules, stoi na rozstaju dróg i pyta, w którą stronę ma iść – drogą dobra czy zła? Kościół powinien mu w tym pomóc. Dzisiejsza ludzkość buduje nową wieżę Babel. Pamiętajmy jednak, że nauki Chrystusa nie można dostosowywać do ludzkich zachcianek. To człowiek powinien dostosować się do nauki Chrystusa. On jest początkiem i końcem wszystkiego.

W historii drugiego tysiąclecia kilkakrotnie dochodziło do soborowych spotkań Wschodu i Zachodu, które zakończyły się niepowodzeniem. Czy jesteśmy skazani na izolację?
Zadaniem tych spotkań było zjednoczenie podzielonego chrześcijaństwa. Temu poświęcone były sobory w Lyonie, Florencji, Brześciu. Sobory nie przywróciły jedności. Sobór w Brześciu zamiast zjednoczenia i pokoju przyniósł wiele problemów Rzeczypospolitej. W sensie eklezjalnym przyczynił się do jeszcze większych podziałów, które trwają, niestety, po dzień dzisiejszy.
Na soborach tych naruszano równowagę parytetu; odstępowano od poszanowania Tradycji w zakresie dogmatyczno-eklezjalnym. Decydowały często względy polityczne; nawracano przemocą na rzymski katolicyzm. A to nie jest zgodne z pragnieniem jedności.

Dziś chrześcijanie powinni jednak dążyć do jedności...
Nie zważając na różnego rodzaju pokusy – dialog międzywyznaniowy powinien trwać. W XX wieku wznowiono prace nad zjednoczeniem podzielonego chrześcijaństwa. Trwa dialog teologiczny: prawosławno-rzymskokatolicki, prawosławno-ewangelicki, z anglikanami, pomimo wszelkich trudności; z Kościołami starokatolickimi i pochalcedońskimi. Na terenie Polski trwa dialog bilateralny prawosławno-rzymskokatolicki.
Pragnę mocno podkreślić, że ważkie znaczenie dla pojednania naszych Kościołów miało przyjęcie wspólnego przesłania przez patriarchę Moskwy i całej Rusi Cyryla oraz przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupa Józefa Michalika. Jest to osiągnięcie o znaczeniu historycznym, które z czasem przyniesie owoce. Widać już pozytywne jego skutki. Jego kontynuacją była listopadowa konferencja w Warszawie na temat „Przyszłość chrześcijaństwa w Europie. Rola Kościołów i narodów Polski i Rosji”.

Poza tym katolicy i prawosławni w Polsce mają wspólne korzenie chrześcijańskie i słowiańskie.
I to jest fundament. W Polsce, kiedy należały do niej wschodnie tereny, zawsze dochodziło do wzajemnego przenikania kultury Wschodu i Zachodu. Do dnia dzisiejszego da się to zauważyć w Małopolsce, na Podlasiu i Mazowszu. Kiedy spotykam ludzi, którzy mówią „jestem z Kresów”, odpowiadam: „twój dziadek, zapewne, był prawosławny”. Rzeczywiście tak bywa.
Po II wojnie światowej Kościół prawosławny w Polsce przeżył duże doświadczenie – tzw. akcję „Wisła”. Przesiedlono naszych wiernych z terenów południowo-wschodnich i południowych: część do ZSRR i część na tzw. „Ziemie Odzyskane”. Tam zaczęli organizować życie religijne – we Wrocławiu, Szczecinie, Koszalinie, Gdańsku, Olsztynie itd. W ten sposób prawosławie zaczęło przenikać do mieszkańców tych terenów. Powstawały świątynie, organizowano życie parafialne. W rezultacie powstała Diecezja Wrocławsko-Szczecińska. Chciano nas zniszczyć, a Bóg zechciał, że na „piasku” odrodziło się życie Kościoła prawosławnego. Nikt jak Bóg! Kto mógł pomyśleć, że wybudujemy nowe cerkwie w Szczecinie, Gorzowie, Słubicach czy Kędzierzynie Koźlu...

Kościół prawosławny inaczej niż katolicki postrzega dziś sprawy małżeństwa.
Małżeństwo jest wielką tajemnicą wiary. Rzymski prawnik Modestyn określił je jako psychosomatyczne połączenie duszy i ciała mężczyzny i kobiety w jedną całość. Pełnia człowieczeństwa następuje przez małżeństwo. Bóg polecił małżonkom, aby się rozmnażali. Poprzez rozmnażanie następuje możliwość szerzenia Królestwa Bożego na ziemi. Owocem małżeństwa jest potomstwo, które jest po to, aby Królestwo Boże miało miejsce we wszechświecie. Zawarta jest w tym wielka mądrość Boża. Małżeństwo owocuje. Jest monogamiczne i wieczne, bowiem prawdziwa miłość nigdy nie ustaje (1 Kor 13, 8). Następne małżeństwo, o które pan pyta, jest odstępstwem od normy. Warto przytoczyć słowa jednego z myślicieli religijnych, który powiedział: „Pierwsze małżeństwo jest normą, drugie rozpustą, trzecie zezwierzęceniem, czwartego być nie może”.

Polska Rada Ekumeniczna i Konferencja Episkopatu Polski zajmowały się ostatnio kwestią małżeństw mieszanych.
Małżeństwa mieszane wyznaniowo są problemem dla Kościołów. Sięgnijmy do historii. W czasie pojawiania się w łonie chrześcijaństwa błędnej, heretyckiej nauki niektórzy odstępowali od nauki zdrowej. Zawierali jednak małżeństwo z chrześcijanami, nie będąc w eucharystycznej łączności z nimi. W pierwotnym Kościele sakrament małżeństwa udzielany był podczas Świętej Eucharystii. Przyjęcie ciała i krwi Chrystusa z jednego kielicha przypieczętowywało związek małżeński. Przy małżeństwach mieszanych nowożeńcy nie mogli przystąpić do wspólnego kielicha. Należało coś z tym zrobić. Oddzielono wówczas sakrament małżeństwa od sakramentu Eucharystii. Taki stan mamy i dzisiaj. Z błogosławieństwa biskupa udzielany jest sakrament małżeństwa o różnej przynależności wyznaniowej.
Problemem tych małżeństw jest sprawa wychowania dzieci w określonym wyznaniu. Nad tym problemem pracuje wspólna Komisja naszych Kościołów.

Jaki jest stosunek Kościoła prawosławnego do tzwj. małżeństw homoseksualnych?
W „małżeństwie” ludzi jednej płci nie może nastąpić pełnia człowieczeństwa. W jaki bowiem sposób może być rozpowszechniane Królestwo Boże, skoro „partnerzy” nie są zdolni do zrodzenia nowego potomstwa? Nie są to żarty, chodzi przecież o zachowanie rodzaju ludzkiego. Takie postępowanie człowieka podoba się Szatanowi. On je popiera. Chrześcijanie muszą mieć otwarte oczy na te problemy.
Spójrzmy na muzułmanów. U nich nie ma pojęcia aborcji. Dlatego pod względem demograficznym nie mają problemu. Nasze kobiety nie chcą rodzić. Dokonują aborcji. Zabijają! Czy to jest chrześcijaństwo? Matkę, która zabija własne dziecko lub go pozostawia, nie możemy nazwać chrześcijanką. Nie łudźmy się, to nie jest chrześcijaństwo. Zjawiska te dotyczą nas wszystkich: prawosławnych, katolików i protestantów. Chociaż ci ostatni zaczęli iść drogą liberalizmu. Nie można zapominać, że już kontynuator Marcina Lutra, Melanchton, wielokrotnie krytykował małżeństwa swoich współwyznawców.
Św. Jan Chryzostom zalecał: „Jeżeli żona twoja zgrzeszyła albo ty zboczyłeś z drogi wierności, to jeśli jesteś w stanie wybaczyć, uczyń to”. Dziś małżonkowie nie są świadomi tych wartości. Przy małym nieporozumieniu – już się rozwodzą. I mamy tragedię małżeństwa, rodziny, „małego Kościoła”.
Prawosławni rozwód pojmują inaczej niż katolicy. Prawosławni posiadają pojęcie „zdjęcia błogosławieństwa”, udzielonego parze nowożeńców. Sakrament małżeństwa oddziałuje i na wieczność. Małżeństwo istnieje. Zdejmowane jest błogosławieństwo, aby nie doszło do większych i trudniejszych sytuacji w życiu małżonków.

Kościół prawosławny przyznaje dziś patriarsze Konstantynopola tytuł „primus inter pares”. Czy w pierwszym tysiącleciu podobny przywilej należał się biskupowi Kościoła Rzymu? Jak go rozumiano?
Patriarcha Konstantynopola cieszy się honorem tytułu primus inter pares, który przyznaje mu pierwszeństwo w miłości. Nic więcej! Jego zdanie jest wiążące, kiedy wspólnie podejmuje je z pozostałymi zwierzchnikami Kościołów prawosławnych.
Historia świadczy, że w starożytności wszystkie stolice apostolskie, w tym i Rzym, były ośrodkami prowincji kościelnych. Im przysługiwał tytuł primus inter pares danej prowincji. Dotyczyło to i Rzymu. Kiedy zaś stolicę cesarstwa przeniesiono do Konstantynopola, biskup tego miasta zyskał na znaczeniu, rzymski zaś pozostał na Zachodzie sam. Sprzyjało to rozwojowi jego autorytetu jako jedynego w zachodniej części cesarstwa. A to z kolei przyczyniło się do rozwoju pierwszeństwa i nieomylności biskupa Rzymu.
Jeśliby podejść do sprawy obiektywnie, to pierwszeństwo w miłości należałoby przyznać nie Rzymowi czy Konstantynopolowi, a Jerozolimie. To w Jerozolimie był ukrzyżowany i zmartwychwstał nasz Zbawiciel Jezus Chrystus.

Zdarzały się jednak przypadki, że biskupi czy uczestnicy synodów Wschodu pytali o zdanie biskupa Rzymu.
Była to praktyka wzajemnego wspomagania się i uzgadniania jednego punktu widzenia na określone nowe zjawisko. Biskup Rzymu nie zawsze mógł uczestniczyć w życiu Kościoła na Wschodzie. Tam kształtowało się życie Kościoła Chrystusowego. Pytano go o opinię, kiedy był nieobecny na spotkaniach ówczesnych biskupów. Kościół był jeden, niepodzielony. Dzisiaj patriarcha Konstantynopola zwraca się z pytaniem do wszystkich nas, prosząc o opinię na określony problem. Podobnie czyniono, kiedy Rzym był jedyną stolicą na Zachodzie.

Jak dzisiaj zainteresować wiarą i wzbudzić wrażliwość religijną?
Chrystus i Jego nauka nie potrzebują cukierkowej reklamy. Złoto błyszczy zawsze, gdziekolwiek by się znajdowało. Tym złotem dzisiaj jest nauka Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie mamy innej drogi. Wszystko inne, a jeszcze wypaczone, jest marnością tego świata. 

Pełny tekst wywiadu publikujemy na naszej stronie internetowej.



OD KONFLIKTU DO KOMUNII?

5 stycznia 1964 r. spotkanie papieża Pawła VI z prawosławnym patriarchą Konstantynopola Atenagorasem zapoczątkowało dialog katolicko-prawosławny (współpraca rozpoczęła się od zdjęcia z siebie nawzajem ekskomunik). Pół wieku później, pod koniec maja br., zwierzchnicy obu Kościołów ponownie uścisną sobie ręce. Podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej papież Franciszek spotka się z patriarchą Bartłomiejem.
Wydarzenie będzie miało jednak głównie wymiar symboliczny, bo klucz do pojednania między katolikami i prawosławnymi posiada wciąż rosyjska Cerkiew. To spotkanie papieża z patriarchą Cyrylem (jeżeli do niego dojdzie; przedstawiciele Rzymu i Moskwy dawali niedawno do zrozumienia, że rozmowy w tej sprawie są zaawansowane) będzie największym ekumenicznym wydarzeniem tej dekady. M.in. o stosunkach katolicko-prawosławnych opowiada obok w wywiadzie „Tygodnikowi” abp Sawa, Metropolita Warszawy i całej Polski.
Rozmowę publikujemy na początku Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Co roku między 18 a 25 stycznia, czyli między dawnym świętem katedry św. Piotra a świętem nawrócenia św. Pawła, chrześcijanie różnych wyznań spotykają się na ekumenicznych nabożeństwach, modlitwach i konferencjach. Dla katolików tegoroczny Tydzień jest pierwszym, który obchodzą z papieżem Franciszkiem.
To również część przygotowań do 500. rocznicy wystąpienia Marcina Lutra (przypada w 2017 r.), uważanego za początek reformacji. W czerwcu ub.r. w Genewie i Watykanie ogłoszono luterańsko-katolicki dokument „Od konfliktu do komunii”, w którym obie strony zapisały m.in., że w dialogu ekumenicznym „niewłaściwe jest proste powtarzanie wcześniejszych ocen okresu Reformacji, które prezentowały luterański i rzymskokatolicki punkt widzenia nie tylko niezależnie, ale często w opozycji do siebie”.


ŻYM

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2014