Młodzieńcze marzenia

Ruch ekumeniczny zmaga się dziś z kryzysem wiarygodności i znaczenia - mówi ormiański katolikos Aram I, przewodniczący Komitetu Centralnego Światowej Rady Kościołów, największej ekumenicznej organizacji świata. Kard. Walter Kasper przekonuje jednak, że nie mamy do czynienia z epoką lodowcową ekumenizmu.

24.01.2007

Czyta się kilka minut

Papież Benedykt XVI i Patriarcha Ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej I podczas spotkania w Stambule, 30 listopada 2006 r. /fot. KNA-Bild /
Papież Benedykt XVI i Patriarcha Ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej I podczas spotkania w Stambule, 30 listopada 2006 r. /fot. KNA-Bild /

"Są powody do zadowolenia - podkreśla Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan - przede wszystkim w relacjach katolicko-prawosławnych". Rzeczywiście, ubiegły rok przyniósł sporą dawkę nadziei, ale też pokazał, że kryzys zaczął na trwałe zmieniać charakter dążeń ekumenicznych.

Niewątpliwie dialog między Kościołami i Wspólnotami od dobrych kilku lat znajduje się w fazie przejściowej. Rozmowy prowadzone w XX w. zaowocowały wieloma uzgodnieniami teologiczno-doktrynalnymi, których nie zdążono wprowadzić w życie, gdy na progu XXI w. pojawiły się zupełnie nowe problemy. Tym razem chodziło o zagadnienia etyczne, związane szczególnie z seksualnością (w tym homoseksualizmem), i ich aspekty teologiczno-eklezjalne. Czarę przepełniły kwestie związane z dopuszczaniem do biskupiego urzędu kobiet, dzielące nieraz poszczególne wspólnoty od wewnątrz. Te właśnie sprawy okazały się najważniejsze dla dziejów ekumenizmu w 2006 r., a na minionym roku zapewne się nie skończy.

Ekumeniczne aggiornamento

Aram I podczas IX Zgromadzenia Ogólnego Światowej Rady Kościołów (ŚRK), które odbyło się w lutym 2006 r. w Porto Alegre, podkreślał, że w nowej sytuacji świata i chrześcijaństwa wyrazem kryzysu ruchu ekumenicznego jest głównie brak jednolitej i wspólnej wizji ekumenizmu. Katolikos mówił o konieczności "fundamentalnego [ekumenicznego] aggiornamento, tj. odnowy i transformacji". Tymczasem poszczególne Kościoły do tego stopnia zajmują się własnymi problemami i, co ważniejsze, generują nowe, że w rezu­ltacie traci w nich na znaczeniu sprawa pojednania i jedności chrześcijan. Niektóre wspólnoty podejmują praktyczne decyzje co do tak zasadniczych spraw, jak biskupia konsekracja jawnych homoseksualistów, kościelne błogosławieństwo osób tej samej płci czy biskupstwo kobiet, bez oglądania się na stanowisko innych Kościołów i nieuniknione negatywne ekumeniczne konsekwencje. A dzieje się to wbrew, wydawało się, zaaprobowanej w ruchu ekumenicznym zasadzie, że Kościoły nie działają w pojedynkę w sprawach, które dotykają także innych Kościołów. "Ekumenizm został zep­chnięty na margines" - wołał w październiku bp Friedrich Weber, odpowiedzialny w Zjednoczonym Kościele Ewangelicko--Luterańskim Niemiec za kontakty z Kościołem rzymskokatolickim.

"Dla wielu - podkreślił Aram I - jedność już nie stanowi priorytetu, ale raczej jest zagadnieniem akademickim czy, w najlepszym wypadku, celem eschatologicznym". Wydaje się, że właśnie ta wypowiedź katolikosa trafia w sedno. Trzeba jednak pytać: jak prowadzić skuteczny dialog ekumeniczny, gdy jego strony zmierzają w różnych kierunkach?

Różne ekumenizmy

Obrady IX Zgromadzenia Ogólnego ŚRK pokazały, że nie potrafiono dopracować się takich wizji i celu ekumenii, które byłyby podzielane przez wszystkie Kościoły. Wydaje się, że nie jest to już możliwe. W niektórych Kościołach praktyczne rozwiązania pewnych zagadnień etycznych i feministycznych (a tym samym eklezjologicznych) nabrały takiego przyspieszenia, a w innych Kościołach utkwiły tak mocno na poziomie tradycyjnych doktryn, że wspólna wizja ekumenii raczej nie wchodzi w rachubę.

O ile do tej pory cel ruchu ekumenicznego powszechnie widziano jako dążenie do pełnej widzialnej jedności chrześcijaństwa, oczywiście przy zachowaniu bogactwa różnorodności tradycji poszczególnych Kościołów, o tyle dzisiaj zachodzą w nim dramatyczne zmiany. Klarownie wyraził to kard. Kasper, gdy mówił do biskupów Kościoła Anglii o możliwych negatywnych konsekwencjach ewentualnego dopuszczenia przez nich kobiet do biskupstwa: "Ponieważ urząd biskupi jest posługą jedności, decyzja, którą rozważacie, od razu będzie miała wpływ na kwestię jedności Kościoła i na cel dialogu ekumenicznego. Byłaby to decyzja sprzeczna ze wspólnym celem, który dotąd nam przyświecał: pełna eklezjalna komunia, która nie może istnieć bez pełnej komunii w urzędzie biskupim".

Kardynał podkreślił, że opowiedzenie się Kościoła Anglii za biskupimi święceniami kobiet nie spowoduje zerwania dialogu przez Kościół rzymskokatolicki, niemniej dialog ten zmieni swój charakter. Dalej, jak mówił watykański hierarcha, będziemy się spotykać, dyskutować i wyjaśniać teologiczne kwestie, będziemy razem się modlić, ale utrata wspólnego celu pozbawi te spotkania wewnętrznej dynamiki, a przede wszystkim oddali, a nawet ostatecznie uniemożliwi wspólny udział w Eucharystii, znaku pełnej jedności i wspólnoty. "Zamiast zmierzania wzajemnie ku sobie, będziemy współistnieć obok siebie" - powiedział kardynał. Czy taka była wola Chrystusa? "Odpowiedź musiałaby być negatywna".

Podobnie widzi to prawosławie. W lipcu swoje zaniepokojenie planami konsekrowania przez Kościół Anglii kobiet na biskupów wyraził Aleksy II, zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. "Pomysł duchownych-kobiet jest dla naszego Kościoła nie do zaakceptowania i byliśmy bardzo zasmuceni, słysząc o planach Kościoła anglikańskiego" - powiedział.

Katolicy i prawosławni: przełom?

Kościoły prawosławne i Kościół katolicki, jak też starożytne Kościoły Wschodu (przedchalcedońskie) mówią jednym głosem nie tylko w kwestii niedopuszczania kobiet do urzędu biskupa, ale również etyki seksualnej, małżeństwa czy homoseksualizmu. Tu ich drogi coraz częściej rozchodzą się z drogami niektórych Kościołów poreformacyjnych. W 2006 r. Bartłomiej I, honorowy zwierzchnik światowego prawosławia, patriarcha Teoktyst, stojący na czele Rumuńskiego Kościoła Prawosławnego, i prawosławny arcybiskup praski Chrystofor poparli decyzję Patriarchatu Moskiewskiego z 2005 r. o zawieszeniu relacji z Luterańskim Kościołem Szwecji za legalizację udzielania kościelnego błogosławieństwa par homoseksualnych. Prawosławie, katolicyzm i wspólnoty przedchalcedońskie, pomimo tych czy innych trudności we wzajemnych relacjach, trwają przy tradycyjnej wizji ekumenizmu - jako dążenia do pełnej widzialnej jedności.

Jedną z przyczyn, które w końcu doprowadziły - we wrześniu - do reaktywowania dialogu katolicko-prawosławnego, była konieczność dawania wspólnego świadectwa wobec tego, co w świecie i niektórych Kościołach poreformacyjnych dzieje się w odniesieniu do spraw etyczno-feministycznych. Wznowienie dialogu katolików i prawosławnych, przypieczętowane wspólną deklaracją Benedykta XVI i Bartłomieja I podczas papieskiej wizyty w Turcji, byłoby niemożliwe bez wyraźnego ocieplenia w relacjach między Rzymem i Patriarchatem Moskiewskim, rozluźnionych w ostatnich latach pontyfikatu Jana Pawła II. W 2006 r. na linii Watykan-Moskwa panował ożywiony ruch i negocjacje; przypomnijmy choćby wizyty w Moskwie kard. Rogera Etchegaraya (luty), bp. Vincenzo Paglii (marzec) czy kard. Dionigiego Tettamanziego (październik) oraz odwiedziny Watykanu przez metropolitę Cyryla, drugiej osobistości wśród hierarchów rosyjskiego prawosławia.

Dialog katolicko-prawosławny został zawieszony w 2000 r. w obliczu dramatycznej niezgody co do kwestii Kościołów unickich, które po upadku komunizmu w Europie Wschodniej zaczęły podnosić się z popiołów. Dziś wiemy już, że problem uniatyzmu nie zostanie rozwiązany bez uprzedniego rozstrzygnięcia kwestii prymatu papieskiego. Stąd reaktywowany dialog zajął się właśnie tą kwestią, najtrudniejszą nie tylko w relacjach katolicko-prawosławnych, ale także w całym ekumenizmie.

Niektórzy uważają zresztą, że na zgodne rozwiązanie problemu prymatu nie ma szans. Mimo to w marcu 2006 r. prawosławny metropolita Mińska Filaret z Patriarchatu Moskiewskiego w rozmowie z włoskim miesięcznikiem "30 Giorni" wyraził opinię, że prawosławni mogliby zaakceptować prymat, gdyby jego sprawowanie respektowało "pełne bogactwo" Kościołów lokalnych. "Żaden prymat - podkreślił - nie może być sprawowany kosztem tej katolickiej pełni Kościoła lokalnego. Tymczasem w Kościele rzymskokatolickim władza papieska rozciąga się na całą ziemię. I właśnie to komplikuje relację Kościoła katolickiego z siostrzanymi Kościołami prawosławnymi". Rzym, dodał metropolita, akcentuje jurysdykcyjne podporządkowanie wszystkich "autentycznych biskupów" papieżowi, a zamiast tego winien uznać "równą godność" wszystkich biskupów, która pochodzi od Ducha Świętego.

W oczach metropolity Filareta problem sprowadza się zatem do jurysdykcyjnych roszczeń papieża. Podobnie ujął to w listopadzie 2006 r. kard. Kasper w rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Przyznał on, że prymatu jurysdykcyjnego, tak jak jest on sprawowany w Kościele rzymskim, nie można przenieść na Kościoły prawosławne. Kardynał zauważył jednak: "Prof. Joseph Ratzinger powiedział kiedyś, że w sprawie prymatu Rzym nie może wymagać od prawosławia niczego ponad to, co było praktykowane i postanowione w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa". Wydaje się, że takie stawianie sprawy wychodzi, przynajmniej w zasadniczej mierze, naprzeciw stanowisku metropolity Filareta. Czy jednak Kościół katolicki jest w stanie zaakceptować tezę Josepha Ratzingera z czasów, gdy był "zwykłym" teologiem, skoro wiadomo, że jako kardynał i prefekt Kongregacji Nauki Wiary porzucił jej głoszenie? Już jako biskup Rzymu Benedykt XVI zrezygnował, o czym było głośno w pierwszych miesiącach 2006 r., z tradycyjnego papieskiego tytułu "patriarchy Zachodu". Krok ten został skrytykowany przez prawosławnych jako idący pod prąd temu, co było praktykowane w pierwszym tysiącleciu...

Nadzieja w młodych

Katolikos Aram I, prezentując w Porto Alegre raport o sytuacji w ekumenizmie, przywołał swoje spotkanie sprzed kilku lat z grupą młodych ludzi, którzy powiedzieli mu, że "bycie ekumenicznym »należy do samej istoty bycia Kościołem«". Charakterystyczne, że młodzi zajęli ważne miejsce w obradach IX Zgromadzenia Ogólnego ŚRK: 17 proc. delegatów z ponad 340 Kościołów, które należą do ŚRK, stanowiły osoby w wieku od 18 do 30 lat, a do władz tej organizacji ostatecznie wybrano 22 młodych ludzi, czyli 15 proc. wszystkich członków. Czy można się dziwić, że Aram I przypomniał w przemówieniu marzenia, którymi żył jako młody duchowny? "Marzyłem, że szybko dojdzie do wzajemnego uznania [przez wszystkie Kościoły - JM] chrztu, tej pieczęci naszej chrześcijańskiej tożsamości i fundamentu chrześcijańskiej jedności. Marzyłem, że wszystkie Kościoły świata będą celebrować Zmartwychwstanie naszego wspólnego Pana razem tego samego dnia, jako jednego z wyrazów chrześcijańskiej jedności. Marzyłem, że jakieś Zgromadzenie Ekumeniczne - jeśli nie Sobór Ekumeniczny (...) - zostanie zwołane, z udziałem wszystkich Kościołów, by celebrować swoją wspólnotę w Chrystusie i podjąć wspólne wyzwania, przed którymi stoi Kościół i ludzkość. Marzenie jest istotnym wymiarem »bycia ekumenicznym«. Jestem przekonany, że nowe pokolenia, opierając się na odnowionej wierze i nadziei, wizji i zaangażowaniu, podejmą te marzenia".

Kard. Walter Kasper, odnosząc się w Porto Alegre do młodzieńczych marzeń Arama I,­ powiedział: "Wzajemne uznanie chrztu i wspólny termin Wielkanocy dla wszystkich Kościołów chrześcijańskich stanowią dziś istotne tematy ruchu ekumenicznego. Jeśli w tych dwóch sprawach dokonalibyśmy postępu, byłby to ogromny krok naprzód. Szczególnie dla Kościołów w krajach islamskich skandalem jest, że chrześcijanie nie mogą razem celebrować tego Święta". Zauważmy na marginesie, że przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan nie podjął kwestii zwołania Soboru Ekumenicznego z udziałem wszystkich Kościołów. Dlaczego?

***

Ekumenizm potrzebuje nie tylko dialogu teologicznego, wspólnych debat specjalistów, wspólnej teoretycznej refleksji, ale również - a dziś, w dobie kryzysu ekumenii, może przede wszystkim - konkretnych kroków na drodze pojednania chrześcijan. Chodzi o pokazanie, że ruch ekumeniczny nie ogranicza się do sal, w których debatują specjaliści, że nie rozpływa się w teorii, ale że prowadzi do rzeczywistej odnowy i przemiany wspólnot kościelnych. Że przynosi rzeczywiste i błogosławione owoce w ich życiu. Przezwyciężenie obecnego kryzysu nie dokona się, jeśli Kościoły nie sprawią, że zaczną spełniać się młodzieńcze ekumeniczne marzenia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2007