Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
I zamyślił Zły Premier Tusk zaćmić jasność tego dnia, i przybył ze swoją świtą do grodu, w którym Pan Prezes przemówić miał. A Lud Pisowski nie dał się omamić i przemawiał Zły Premier do niewielkiej gromady swych popleczników. I wyjechał ze wstydem, nie osiągnąwszy tego, co zamierzył, a zwolenników jego ogarnęły długo skrywane wątpliwości.
I zgromadził się Lud Pisowski, liczny wielce, w miejscu pięknie przystrojonym i, jako zapowiadano, zobaczył wybraną drużynę.
I radował się Lud głośno. A Prezes Kaczyński wstąpił na podwyższenie, by odsłonić Ludowi długo oczekiwaną prawdę. I mówił, że Zły Rząd Premiera Tuska zawiódł Polaków, którzy zasługują na więcej. I obiecał, że Dobry Rząd Pisowski spełni
po wyborach marzenia Pisowskiego Ludu. A Lud witał jego słowa oklaskami.
I zamyśliłem się nieco, ocierając z czoła pot (bo żar był wciąż niezwyczajny), czy życiem swoim zasłużyłem na więcej. A takoż - czy zdołam udźwignąć to dobro ogromne, jakie gotuje dla mnie Pisowski Rząd, gdy już powstanie i władzę obejmie.
I odpowiedziałem szczerze sobie samemu: próżno się łudzić, nie zasługuję. To nie do mnie przemawiał Pan Prezes i nie mnie obiecywał przyszłą szczęśliwość. A żar wciąż lał się z nieba.