Nie przeciw, ale za

Tekst Piotra Wierzbickiego “Cud się nie stanie" (“TP" nr 19/05) sprowokował mnie do wzięcia udziału w dyskusji “Polska po Janie Pawle II". Jesteśmy ludźmi grzesznymi i po największym zrywie nie staniemy się od razu aniołami, ale możemy być trochę lepsi; jeśli nie wszyscy, to choć niektórzy. Przykro odebrałam kpiące spojrzenie autora na “publiczne przedstawienie z Wałęsą podającym rękę Kwaśniewskiemu". W telewizji widziałam najpierw Lecha Wałęsę, który zarzekał się, że na pogrzeb Papieża nie pojedzie z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, a później dziewczynę, która zgorszyła się tym, mówiąc, że w atmosferze jedności i wzajemnej życzliwości tylko politycy okazują się być “nieprzemakalni". I bardzo ucieszyłam się tym “publicznym przedstawieniem"...

To oczywiste, że Papież nigdy nie mówił, iż jest przeciwny “wojnie na górze", ale nie była ona zgodna z jego nauką o miłości, szukaniu w drugim tego, co łączy, przebaczaniu, wyznawaniu win, odpowiedzialności itp. Autor wydaje się być zwolennikiem “wojny na górze", kpiącym z przesłania, że w życiu publicznym powinno być grzeczniej, łagodniej, zgodliwiej, “bo tak to było za PRL-u". A może po prostu trzeba, by było kulturalniej?

Ks. Józef Tischner zwykł był mówić, że są trzy prawdy: czysta prawda, tyż prawda i g... prawda. Chodzi o to, by, różniąc się, poruszać się w drugiej kategorii, podawać merytoryczne argumenty i dążąc do kompromisu zbliżać się do pierwszej kategorii. Tymczasem odnoszę wrażenie, że każdy polityk ma swoją rację (prawdę) i, czy ona jest w drugiej, czy trzeciej kategorii, uważa ją za jedyną, odrzucając wszelki kompromis, wręcz uważając go za zdradę. W ten sposób ocenia się np. Okrągły Stół, który właściwie jest polską chlubą, bo bezkrwawo udało się rozmontować komunizm i to nie tylko u nas, dając przykład innym. “Wojna na górze" to nieuznawanie argumentów strony przeciwnej, nie przyznawanie jej, broń Boże, racji. Czy nie możemy, idąc za nauką Papieża, wypracować odmiennej metody? Czy musimy powielać zachowanie tych, którzy prowadzą “wojny na górze"? Czy solidarni potrafimy być tylko przeciw (komunie), a nie możemy być za, np. pracą dla kraju?

MARIA ŁEMPICKA (Kraków)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2005