Nie milczmy

IWONA CHMURA-RUTKOWSKA: Prawa kobiet są prawami człowieka. Powszechność dyskryminacji kobiet sprawiła, że stworzono pojęcie „praw człowieka kobiet”. Wolne i równe społeczeństwo nie zaistnieje, dopóki kobiety nie będą cieszyć się takimi samymi prawami jak mężczyźni.

25.04.2022

Czyta się kilka minut

 / JACEK KORDUS
/ JACEK KORDUS

MAŁGORZATA NOCUŃ: W kontekście praw człowieka mówi się oddzielnie o prawach kobiet. Czy sam ten fakt powinien budzić niepokój?

IWONA CHMURA-RUTKOWSKA: Koncepcja women’s human rights narodziła się w ONZ. Podczas Światowej Konferencji Praw Człowieka w Wiedniu (1993) pierwszy raz w oficjalnym dokumencie ONZ stwierdzono, że prawa kobiet są prawami człowieka. A przemoc wobec kobiet stanowi poważne ich naruszenie. Powołano też urząd Specjalnego Sprawozdawcy ds. Przemocy Wobec Kobiet.

W prawach człowieka kobiet nie chodzi o to, by traktować je jako odrębne lub drugorzędne w stosunku do ogólniejszych praw człowieka, ale o to, by w zapisach i praktykach uwzględniać perspektywę i codzienne doświadczenia kobiet. Np. tylko kobiety miesiączkują, zachodzą w ciążę, rodzą dzieci i karmią je piersią, są najczęstszymi ofiarami gwałtów w domach i podczas wojen. Jak do tych doświadczeń odnosi się Powszechna Deklaracja Praw ­Człowieka? Krytyczna analiza pokazuje, że prawa człowieka koncentrują się na mężczyznach i ich doświadczaniu świata. W ­artykule 12. Deklaracji czytamy: „Nie wolno ingerować samowolnie w czyjekolwiek życie prywatne, rodzinne, domowe, ani w jego korespondencję, ani też uwłaczać jego honorowi lub dobremu imieniu”. W tradycyjnych kulturach, w których „głową” domu i nosicielem honoru rodziny jest mężczyzna, a kobiety są od niego uzależnione ekonomicznie, zakaz takiej ingerencji chroni interes mężczyzn.

W dychotomii publiczne–prywatne, w której sprawy domowe, czyli najczęściej dotyczące życia kobiet, są postrzegane jako mniej ważne i wyłączone spod ochrony, widać wyraźnie brak uznania problemów połowy ludzkości. Zapisy w tym kształcie nie odpowiadają na ­wyzwania, przed którymi stoją kobiety, ani na zagrożenia, z jakimi się borykają. Często postrzegane są jako zbyt specyficzne, aby można je było ­traktować jako ogólnoludzkie i uniwersalne.

Z czego to wynika?

Wiele zasad i praktyk kulturowych związanych ze światopoglądem czy religią i chronionych jako obszar wolności i praw człowieka narusza prawa do wolności i bezpieczeństwa kobiet. Chodzi o opresyjne tradycje, np. okaleczanie narządów płciowych, małżeństwa dziewczynek czy motywowane stereotypami ograniczanie prawa kobiet do edukacji. Mamy aż nadto przykładów kolizji obyczajowości lub religii z prawami człowieka kobiet w kwestii zdrowia reprodukcyjnego czy ochrony przed przemocą. Wiele państw ratyfikuje konwencje dotyczące praw człowieka z ukrytym „zastrzeżeniem”, że w ramach „tradycji” zachowa dyskryminujące i krzywdzące nas obyczaje.

Dlaczego tak ważne jest, aby np. prawa reprodukcyjne kobiet zostały uznane za prawa człowieka? Ponieważ to umożliwiłoby kobietom ochronę przed opresyjnymi i dyskryminującymi przepisami w ich własnych państwach. Stworzyłoby także możliwość szukania pomocy i ubiegania się o azyl w innych krajach.

Właśnie w odpowiedzi na patriarchalne przesłania znajdujące się w przepisach ochrony praw człowieka pierwszej generacji oraz potrzebę zagwarantowania przestrzegania praw człowieka kobiet powstały dwa niezwykłe dokumenty. Są to: Konwencja w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet ­(CEDAW) wraz z jej protokołem fakultatywnym oraz Dokument końcowy Konferencji Pekińskiej ONZ z 1995 r. Taką samą rolę pełni Konwencja Rady Europy poświęcona zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej z 2011 r. Konserwatywne środowiska kierowały wobec niej uwagi, twierdząc, że jest niezgodna z polską tradycją.

Gdybyśmy spróbowały usystematyzować problemy polskich kobiet, o czym wspomniałaby Pani w pierwszej kolejności? Równouprawnienie na rynku pracy? Prawa reprodukcyjne? Częste paternalistyczne traktowanie przez mężczyzn?

Polki mierzą się z tymi samymi problemami co kobiety na całym świecie. Różna jest skala i specyfika tych problemów. Najwięcej jest do zmiany w kwestii bezpieczeństwa i ochrony przed przemocą, zdrowia reprodukcyjnego, dyskryminacji na rynku pracy, niskiej partycypacji w przestrzeni publicznej – szczególnie w tematach prestiżu, pieniędzy i władzy, a także edukacji wolnej od stereotypów, uprzedzeń i dyskryminacji.

Według ONZ równość płci oraz wzmocnienie pozycji kobiet i dziewcząt jest nie tylko celem samym w sobie. Stanowi klucz do zrównoważonego rozwoju, wzrostu gospodarczego i pokoju oraz bezpieczeństwa całego społeczeństwa. Badania, którymi dysponujemy, to potwierdzają – wszyscy korzystają, gdy prawa kobiet są przestrzegane i traktowane poważnie.

Czy część winy za odebranie ­kobietom praw nie spoczywa na nich samych? Ten argument często pojawia się w dyskusji.

Nie. Kobiety nie są odpowiedzialne za tworzenie społeczeństwa, w którym to, co kobiece, jest uznawane za „inne”, „gorsze”, „słabsze”, mniej warte uwagi, szacunku i troski. Kobiety nie są odpowiedzialne za naruszanie ich granic fizycznych i psychicznych oraz odbieranie im prawa do decydowania o własnym ciele, do wiedzy, zdrowia i bezpieczeństwa. Owszem, w każdym tradycyjnym społeczeństwie udaje się wytrenować „strażniczki patriarchatu”, ale to nie one są fundatorkami świata, w którym kobiety usytuowane są na dole społecznej hierarchii.

Jak kobiety mogą mądrze walczyć o swoje prawa?

Przede wszystkim zadbać o siebie – o swoją wolność, bezpieczeństwo i dobrostan. A potem kierować się uważnością w procesie wychowywania dzieci. Nie powielajmy stereotypów. Nie wpajajmy dzieciom sztywnych i blokujących rozwój przekonań na temat płci i przypisanych ról społecznych. Ważne jest otwarte wyrażanie przekonań i wartości. Nie milczmy, kiedy dochodzi do przemocy, np. kiedy słyszymy seksistowskie żarty albo jesteśmy świadkami molestowania. Wspierajmy aktywizm na rzecz równości.

Które z inicjatyw podejmowanych przez ruchy kobiece ocenia Pani ­najlepiej?

Doceniam i wspieram organizacje pozarządowe działające w obszarze interwencji kryzysowej, wsparcia i prewencji antyprzemocowej, edukacji anty­dyskryminacyjnej i praw kobiet, oraz rozwijania karier kobiet w sferze zawodowej. W tej sprawie każda osoba – gdziekolwiek pracuje i kimkolwiek jest – ma swoją misję do wykonania. Prawa człowieka, jeśli będą istnieć jedynie na papierze, nie będą działać. ©

PROF. UAM DR HAB. ­IWONA CHMURA-RUTKOWSKA jest pracowniczką naukową Wydziału Studiów Edukacyjnych w Interdyscyplinarnym Centrum Badań Płci Kulturowej i Tożsamości Uniwersytetu im. Adama ­Mickiewicza w Poznaniu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego relacjonowała m.in. Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, za co otrzymała… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2022

Artykuł pochodzi z dodatku „Prawa człowieka