Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Aleksandr Podrabinek
Stosunki polsko-rosyjskie nigdy nie były łatwe. Największe wzajemne zrozumienie władz obu państw miało miejsce w czasach komunizmu, gdy z kolei pomijano wartości narodowe i ogólnoludzkie, a główną ideą obu reżimów była idea totalitarna.
Na szczęście te czasy mamy już za sobą, zarówno w Polsce, jak i w Rosji. Jednak po upadku komunizmu losy naszych krajów okazały się bardzo różne. Polska, choć nie bez wysiłku, weszła na drogę europejskiej integracji i demokratycznego rozwoju. Rosja nie mogła pożegnać się ze swoją totalitarną przeszłością i jej obecny rozwój można nazwać demokratycznym tylko w cudzysłowie - w państwie restauruje się instytucje sowieckiego reżimu.
Różne drogi rozwoju formułują różne w treści koncepcje polityki zagranicznej i praktyki w międzynarodowych kontaktach. Dzisiejsza Rosja bardziej jest zorientowana na konfrontację z zachodnią demokracją oraz na przyjaźń z autorytarnymi i dyktatorskimi rządami.
Przyjazne gesty Donalda Tuska w kierunku Moskwy (podkreślanie wagi stosunków z Rosją, wątpliwości w sprawie amerykańskiej tarczy antyrakietowej, powściągliwy język w sprawie zbrodni w Katyniu) mogą przynieść w wymiarze taktycznym korzystne efekty dla władz w Warszawie i w Moskwie, ale strategiczne cele Rosji i Polski nie są dzisiaj wspólne.
Przeł. ABrz.
Autor jest byłym sowieckim więźniem, obecnie szefem agencji Prima-News.
Ukraina:Za Kwaśniewskiego było lepiej
Wachtang Kipiani
W stosunkach polsko-ukraińskich w ostatnim czasie można zauważyć pewne "wyhamowywanie". Sytuacja jest nieporównywalna z nieustającym dialogiem, jaki prowadzili Kuczma z Kwaśniewskim, a potem Juszczenko z Kwaśniewskim do i zaraz po Pomarańczowej Rewolucji. Wcześniej zarówno elity, jak i społeczeństwo ukraińskie non stop dowiadywały się o kolejnych krokach Polski - jako "adwokata Ukrainy" w Europie. Teraz, za prezydentury Lecha Kaczyńskiego, takich informacji jest mniej. Zresztą w ogóle ostatnio informacji z Polski dociera na Ukrainę mniej. Winne jest temu zachowanie polskich pograniczników, celników, a także trudności z otrzymaniem wiz. Można odnieść wrażenie, że po okresie "przyjaźni" nastąpiła epoka "aksamitnego rozwodu". Ale winni są temu też ukraińscy politycy - zacięli się w walce o władzę i nie potrafią porozumieć się między sobą, ale także ze swoimi sprzymierzeńcami na Zachodzie.
Pierwsze kroki rządu Tuska, między innymi próba normalizacji stosunków z Rosją, w Kijowie interesują tylko wąskie grono ekspertów i dyplomatów. Tuska w Kijowie jeszcze nie widziano - i to bardzo źle. Gdyż byłoby o czym rozmawiać. Tym bardziej że projekt "Euro 2012" jest na granicy załamania. Nasza prasa alarmuje, że Ukraina może zostać pozbawiona prawa do organizacji mistrzostw. A jeśli nam zabiorą "Euro", stracą go też Polacy.
Przeł. ABrz.
Autor jest znanym ukraińskim dziennikarzem telewizji Inter.
Białoruś: Tusk nas nie zdradzi
Paweł Mażejka
Za wcześnie, by mówić o zmianie polityki rządu Tuska wobec Białorusi. Na razie trwa kontynuacja polityki prowadzonej przez Jarosława Kaczyńskiego, a ona była może niezbyt medialna i huczna, ale bardzo zdecydowana. To za rządów Kaczyńskiego powstał BELSAT, odrodziło się Radio Racja, a lider białoruskich demokratów Aleksandr Milinkiewicz przemawiał przed Sejmem. Nie widzę powodów, dla których Tusk chciałby zamienić poparcie opozycji białoruskiej w jej dążeniu do demokratyzacji państwa na uściski z Łukaszenką. Przeciwnie, wielokrotnie pomagał nam i udowadniał, jak bliskie są mu nasze dążenia do wolności. Kiedyś został nawet zatrzymany na granicy w drodze na Białoruś.
W rządzie Tuska są ministrowie, którzy dużo zrobili dla Białorusi w Polsce i Europie: to m.in. Bogdan Klich oraz Barbara Kydrycka. Warto przypomnieć, że grupą do spraw Białorusi w Sejmie kieruje polityk PO, Robert Tyszkiewicz.
Jesteśmy więc spokojni. Oczywiście uważnie śledzimy, jak rozwijają się relacje Polski z Rosją, i mamy nadzieję, że to widoczne ocieplenie nie odbywa się kosztem Białorusi, kosztem oddania jej w ręce Rosji.
Polska pozostaje największym graczem na politycznym polu Europy, który mówiąc o wsparciu zmian demokratycznych na Białorusi nie kalkuluje, a kieruje się własnym doświadczeniem z lat walki z totalitaryzmem. I do tego jest naszym sąsiadem.
Autor jest białoruskim dziennikarzem i opozycjonistą, współpracownikiem Aleksandra Milinkiewicza.
Polska: Parodiujemy zimną wojnę
Bronisław Łagowski
Polska postanowiła złagodzić stosunki z Rosją pod wpływem rad ze strony UE i USA. Stany Zjednoczone, nasz daleki protektor, potrzebują nas nie tylko do tego, by w odpowiednich sytuacjach Rosji szkodzić, ale chcą, by Polska była zdolna do pomocy w łagodzeniu napięć, gdy zajdzie taka potrzeba. Pryncypialnie antyrosyjski kraj do tej drugiej usługi nie jest zdolny.
Obciążeniem polskiej polityki wschodniej jest brak rzeczowości. Przekonanie, że Rosja wraca do imperialnych ambicji, jest półprawdą. W Polsce uchodzi za pewnik, iż eksport gazu do Europy jest agresją, a budowa tarczy antyrakietowej świadczy o pokojowych zamiarach.
Realny styk interesów polskich i rosyjskich jest obecnie niewielki. Mało jest obiektywnych powodów do konfliktów i żadnych do wrogości. Parodia zimnej wojny, jaką Polska prowadzi, jest pobudzana głównie przez politykę historyczną. Jeżeli Polskę stać na przemilczanie rzezi wołyńskich i wschodniogalicyjskich, to dlaczego jej nie stać na umiarkowanie w sprawie Katynia? Podporządkowanie kwestii moralnych celom politycznym jest cynizmem. Polityka historyczna została zdyskredytowana wewnątrz kraju, dyskredytuje się w stosunkach z Rosją.
Narzuca krajowi swoje urojenia ten, kto twierdzi, że Polska ma sprzeczne z Rosją interesy w Gruzji, Naddniestrzu czy Kijowie. Mamy tam tylko iluzje. Ukraina może wstąpić do NATO bez polskiej pomocy, a z polską może nie wstąpić.
Polska w 1945 r. została przesunięta z Europy Wschodniej do Środkowej i pozostanie tu, gdzie jest. Tu mamy realne interesy, ale świadomość, jak widać, dalej mamy wschodnią i ją kultywujemy.?h
Autor jest filozofem i historykiem idei.