Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wojna między Północą a Południem kosztowała około dwóch milionów zabitych, wliczając w to ofiary głodu. W formie otwartej walki zbrojnej trwała 21 lat, ale tak naprawdę konflikt ciągnął się od roku 1956, czyli od uzyskania przez Sudan niepodległości.
Czy teraz obie strony dotrzymają porozumienia? Żadna nie uzyskała tego, co chciała. Muzułmańskie władze w Chartumie i rebelianci (z plemion chrześcijańskich i animistycznych) muszą nie tylko utworzyć wspólny rząd. Garang ma zostać wiceprezydentem i zajmie miejsce Tahy, swego partnera w negocjacjach; prezydent Sudanu był obecny w Nairobi, ale z powodów dyplomatycznych nie on parafował układ, lecz jego zastępca. Dalej, prawo koraniczne ma obowiązywać tylko na Północy, SPLA może przez 6-letni okres przejściowy utrzymywać legalnie oddziały zbrojne, a obie strony mają się dzielić równo zyskami z wydobycia ropy. Jej złoża na Południu kraju były bowiem, poza podziałami etniczno-religijnymi, istotną przyczyną wojny. Sam Garang jest zwolennikiem federacji Północy i Południa, ale ma w SPLA silną opozycję, która uważa, że Południe powinno być niepodległym państwem.
Pokój, o ile do niego dojdzie, zapanuje jednak tylko w części Sudanu. Darfur, zachodnia prowincja, nadal jest “jądrem ciemności" [patrz relacja z Darfuru na stronie 8 - red.]. A podpisaniu układu z Nairobi towarzyszyły i takie głosy, że pogorszy się sytuacja w Darfurze, ponieważ sudański rząd może przerzucić tam siły wojskowe, a dotąd walczące z partyzantami Garanga.