Na skróty (24-30 VII)

27 lipca minęła setna rocznica urodzin Jerzego Giedroycia, redaktora paryskiej "Kultury". O jubileuszowej uroczystości w Maisons-Laffitte piszą w tym numerze jej uczestnicy, ks. Adam Boniecki i Andrzej Franaszek. We wrześniu, na szóstą rocznicę śmierci Redaktora, "TP" przygotowuje dodatek Giedroyciowski. 22 lipca zmarł Andrzej Goszczyński, publicysta "Polityki", współtwórca i prezes Centrum Monitoringu Wolności Prasy. 23 lipca zmarła Ewa Sałacka, popularna aktorka. Amerykańskie wydanie powieści Magdaleny Tulli "Tryby", nominowanej w 2004 r. do Nagrody Nike, nominowano do międzynarodowej nagrody IMPAC Dublin Literary Award 2007. Polska ocenzurowana? Nowy numer (39-40) obchodzącego 15-lecie istnienia "Notatnika Teatralnego" poświęcony jest sztuce i wolności. Jako motto posłużył cytat z Konstytucji: "Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także korzystania z dóbr kultury". Jak jest w rzeczywistości? Roman Pawłowski zaprosił Andę Rottenberg, Mirosława Chojeckiego, Kazimierza Szewczyka, Piotra Tomaszuka i Rafała Ziemkiewicza, by porozmawiać, czy wolność artystyczna jest w Polsce zagrożona. Pytanie na czasie, bo nie tylko Jarosław Kaczyński opowiada się za dyskusją o wprowadzeniu cenzury obyczajowej. Choć uczestnicy rozmowy są zdania, że cenzury u nas nie ma i w najbliższym czasie nam to nie grozi, to zgadzają się, że "ulica Mysia jest w naszych głowach, i to jest najgorsze". Dyskusja ciekawa, lecz znacznie ciekawsza jest sucha "Kronika wypadków cenzorskich. Ostatnie lata" (kwiecień 1999 - kwiecień 2006). Na kilkunastu stronach drobnego druku Jarosław Minałto odnotował wszystkie zapędy cenzorskie polityków (przodują posłowie b. AWS i PiS), działaczy samorządowych, kuratorów oświaty i kręgów radiomaryjnych. Obrońcy dobrych obyczajów najczęściej atakują Grzegorza Jarzynę i Krzysztofa Warlikowskiego, grożąc Teatrowi Rozmaitości odebraniem dotacji. Głośna była sprawa Doroty Nieznalskiej czy ataki na Teatr Wierszalin - spektakl "Ofiara Wilgefortis" w reż. Piotra Tomaszuka wedle aktywistów LPR był bluźnierstwem i obrazą uczuć religijnych (żądali, by "robaczywy rodzynek  wykreślić z budżetu" i deklarowali, że chętnie "przegonią teatr kijami"). Skandale nie ominęły Zachęty i Zamku Ujazdowskiego (m.in. Daniel Olbrychski zniszczył fotografie Piotra Uklańskiego z cyklu "Naziści", posłowie Halina Nowina-Konopczyna i Witold Tomczak uszkodzili instalację Maurizia Cattelana przedstawiającą Jana Pawła II). Głośne było odwołanie kuratora Muzeum Dunikowskiego za zorganizowanie w Brukseli wystawy "Irreligia". Mało natomiast wiemy o skandalach "w terenie". A więc przypomnijmy kilka "rodzynków". Obrońcy polskiej rodziny protestują w Gdyni przeciw musicalowi "Hair" ("propaguje narkotyki i wolny seks"). Pani kurator z Białegostoku rozsyła pisma do dyrekcji szkół, by nie prowadzić uczniów na przedstawienie "Moralności pani Dulskiej" ("prowokuje młodych do seksu przedmałżeńskiego"). Białostocka Akcja Katolicka przy Kaplicy Najświętszego Serca Jezusowego zarzuca teatralnej "Konopielce" szyderstwo z religii i promocję satanizmu (przedstawienie "jako żywo przypomina argumenty bolszewickiej politgramoty"). LPR żąda wycofania z kin "Złego wychowania" Almodóvara ("propagowanie homoseksualizmu"). Radny z Bielska protestuje przeciw plakatowi Natalii LL i dodaje: "Jeśli autorka na zdjęciu nie ma majtek, nie należy dofinansowywać jej katalogu". Kilku kuratorów z całej Polski przestrzega, że malarstwo Boscha - szczególnie obraz "Piekło" reprodukowany na okładce płyty, która miała być nagrodą dla najlepszych maturzystów - demoralizuje młodzież (pani kurator z Bydgoszczy: "Te nagie postaci w dziwnych sytuacjach... To obsceniczne"; kuratorka w kujawsko-pomorskim idzie dalej: "Na obrazie są sceny pornograficzne, które mogą kogoś urazić. Nie mogłam dać tego młodzieży. Poza tym dlaczego »Piekło«, a nie »Niebo«?"). Jest więc cenzura w Polsce, czy tylko głupota i arogancja? Czemu się jednak dziwić, skoro nawet TVP ocenzurowała emitowanych po północy "Idiotów" von Triera, a wydawca "Sukcesu" nożyczkami do tapet wyciął z całego nakładu felieton Manueli Gretkowskiej "Dyskretny gust Kancelarii Prezydenta" (Kaczyńskiego). Jedno jest pewne: protestujący zazwyczaj nigdy nie oglądają dzieł, które obrażają ich dobry smak lub uczucia religijne. Nie oglądają ich też prokuratorzy. "Nie widzę powodu, by chodzić na tego typu wystawy" - wyznaje prokurator, który miał ocenić, czy w myślenickiej galerii doszło do obrazy uczuć religijnych. Po drugie, ataki na artystów, galerie, teatry budzą ogromne zainteresowanie publiczności kontrowersyjnymi dziełami. Gdy Przemysław Gosiewski oburzył się na przeciętną farsę wystawioną w kieleckim teatrze ("bo jedna z aktorek ubrana była w habit zakonnicy, który z tyłu obnażał nagie pośladki"), przedstawienie stało się przebojem. "Każdemu zapewnia się wolność korzystania z dóbr kultury...". Poza tym w "Notatniku" sporo o nowym teatrze ukraińskim i rosyjskim. Z dóbr kultury skorzystał ostatnio Grzegorz Górny, publicysta "Frondy" i "Ozonu". Bawiąc w Wenecji, obejrzał obrazy w Akademii i kolekcję Peggy Guggenheim. W tej ostatniej doznał srogiego rozczarowania. "Wzrok mój - zwierza się w miesięczniku "W Drodze" (nr 7) - prześlizgiwał się pobieżnie po płótnach, nigdzie nie znajdując dla siebie nic godnego uwagi, i ogarniała mnie przemożna nuda. Przebiegając oczyma po obrazach Picassa, Bacona, Pollocka czy Kandinsky’ego, czułem wręcz fizycznie atmosferę zagęszczającej się duchoty. Moja żona Angelika, która jest bardziej czułym ode mnie barometrem nastrojów duchowych, po obejrzeniu zaledwie kilku obrazów chciała uciekać z galerii. Mówiła, że czuła pustkę, niepokój i zmęczenie". Na szczęście w pizzerii nieopodal placu św. Marka małżeństwo Górnych spotkało ks. Skrzypaczka, specjalistę od personalizmu. "To on naprowadził mnie na ślad tego, że to persona może być kluczem do odczytania malarstwa - o ile w centrum obrazów w Akademii niemal zawsze znajdowała się osoba, o tyle na większości płócien w kolekcji Guggenheim osoba była albo zdeformowana, albo poszatkowana, albo w ogóle znikła z pola widzenia. Zanik malarstwa figuratywnego byłby więc odzwierciedleniem postępującego odczłowieczenia". Jakbyśmy to już kiedyś słyszeli... Polska egzotyczna? Podróżował po świecie również Michał Witkowski, autor "Lubiewa" i "Fototapety". W wywiadzie w "Wyborczej" (z 22-23 lipca) powiada: "Po powrocie z egzotycznych krajów egzotyczność Polski jest powalająca i przerażająca, nie chce się wierzyć, że ktokolwiek może żyć w tym nudnym zimnym piekle. Ludzie brzydcy, chudzi i bladzi przemykają po ulicach. Baby w beretach idą do kościoła. Egzotyka zaprawdę jest pojęciem względnym". Nowym szefem radiowej Jedynki został Marcin Wolski, satyryk - jak sam mówi - centroprawicowy. Tegoroczne wpływy z abonamentu "będą tragicznie niskie", jak przewiduje Tomasz Borysiuk z KRRiT, więc być może już jesienią wszyscy będziemy płacić abonament radiowo-telewizyjny wraz z rachunkiem za prąd lub rozliczając się z fiskusem. A jeśli ktoś nie ma telewizora? Też będzie płacił! Konstytucjonaliści uważają taką propozycję za niezgodną z ustawą o radiofonii i telewizji. Inni pytają: a co z misją telewizji publicznej? Andrzej Stasiuk w "Dzienniku" odgraża się: "To chory pomysł. Potraktuję to jako zamach na moją wolność i nie zapłacę. Zrobię dym, bo nie mam zamiaru płacić za to, co pokazuje telewizja".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
Za odwagę, humanizm i filozoficzną głębię. Tegorocznym laureatem Wielkiej Nagrody Jerozolimskiej został Leszek Kołakowski, drugi po Zbigniewie Herbercie Polak wyróżniony tą prestiżową nagrodą (otrzymali ją m.in. Bertrand Russell, Milan Kundera, Jorge Luis Borges). Wręczono ją podczas otwarcia 23. Międzynarodowych Targów Książki w Jerozolimie.
Język polityków. W "Odrze" (nr 2) rozmowa z prof. Ireną Kamińską-Szmaj, autorką prac o politycznym języku II i III RP, przygotowującą obecnie książkę "Język agresji w życiu publicznym. Zbiór inwektyw politycznych XX wieku". "Język III RP bardzo przypomina ten z okresu II RP, choć jest - przykro to mówić - bardziej prostacki i niedowcipny. Fantazja w tworzeniu obraźliwych wyrażeń była w międzywojniu zdecydowanie większa. Za mało jest w dzisiejszym polskim życiu politycznym zabawy. Jest za to ostra walka, w której niewiele mamy teatru, za to bardzo dużo ringu. Za mało ironii, za dużo ciosów poniżej pasa". Mistrzem inwektyw był Piłsudski: "Używał mocnych słów, obrażał ludzi, jednocześnie jednak potrafił mówić językiem bardzo pięknym, pełnym wyszukanych literackich metafor. Potrafił po prostu dobrać odpowiednie słowa do sytuacji. W wypadku dzisiejszych polityków nie mamy pewności, że potrafią posługiwać się innym językiem niż ten, którym mówią do siebie z trybuny sejmowej i do nas za pośrednictwem mediów". Dziś język polityki podporządkowany jest mediom: nie liczą się argumenty, lecz krótkość i dosadność wypowiedzi. Język polityki dostosowuje się do języka ulicy, bo politycy zakładają, że tam jest jej podstawowy elektorat, następuje więc legitymizacja agresji i wulgaryzmów. W lutowej "Odrze" warto też polecić blok prezentujący twórczość pisarzy austriackich: noblistki Elfriede Jelinek, Ilse Tielsch, Thomasa Bernharda oraz szkic o "Wiener Gruppe - mało znanym etapie poezji konkretnej".
Spór o Muzeum Sztuki Współczesnej. Rozstrzygnięto międzynarodowy konkurs architektoniczny na projekt warszawskiego Muzeum Sztuki Współczesnej; zwycięzcą został Szwajcar Christian Kerez. Projekt jest minimalistyczny i oszczędny, nawiązuje do awangardy XX wieku. Muzeum będzie budowane w latach 2010-2013. Kerez jest zafascynowany możliwością realizacji swojego projektu obok Pałacu Kultury, który jego zdaniem "stał się ikoną Warszawy, tak jak Wieża Eiffla w Paryżu". "Pałac, jak i powojenny modernizm, mogą nie być lubiane z powodu kontekstu politycznego, w którym powstały - mówi w "Gazecie Wyborczej". - Ale ja tego politycznego zaplecza nie mam. Kiedy patrzę na miasto, nie widzę jego historii, ale jego przestrzeń". Projekt wywołał burzę - na znak protestu do dymisji zamierza się podać Tadeusz Zielniewicz, dyrektor Muzeum, wspiera go Rada Programowa z Andą Rottenberg na czele. Zielniewicz zabiega o poparcie dla wyróżnionego w konkursie fińsko-polskiego projektu zespołu ALA Architects Ltd. / Grupa5 Architekci. O kontrowersjach wokół wyników konkursu pisze w tym numerze Bogusław Deptuła.
Obraz tygodnia
"Ostatni przełom w polskim życiu literackim, zresztą przez wielu kwestionowany, miał miejsce mniej więcej 15 lat temu. Potem trudno mówić o przewrotach generacyjnych. To pokaźna zmiana w stosunku do ostatnich dziesięcioleci PRL-u. Życie literackie potoczy się teraz zupełnie inaczej. Nie ruchy artystyczne czy przełomy będą je naznaczać, ale indywidualności. Nie wiem, czy takie prędko się pojawią, ale należy się liczyć, że co pewien czas narodzi się ciekawy pisarz, interesująca postać o bogatej wyobraźni, której w dodatku nie będą szczędzić braw krytycy i media, łase na takie okazje. To zjawisko zresztą obserwujemy już od pewnego czasu. Wprawdzie na razie są to efemerydy, które szybko po pierwszym sukcesie znikają, albo też się nie sprawdzają, ale to tak już będzie: autorzy jednej książki. Przykłady narzucają się same, głównie w prozie - Tryzna i »Panna Nikt«, Libera i »Madame«, Masłowska i »Wojna polsko-ruska« - mówi w "Toposie" Julian Kornhauser. - Sprawa druga: powszechność twórczych zachowań. Nie ma już jednego, skonsolidowanego środowiska, które się kiedyś podtrzymywało na duchu, tworzyło kodeks wartości i centrum opinii. Obecna wielość, różnorodność propozycji, związana z decentralizacją wydawniczą i brakiem sita selekcyjnego, powoduje zanik, jak myślę, gestów buntowniczych. Skoro można wyeksplikować w każdej chwili swoją własną wizję, trudno spodziewać się zbiorowych zrywów, mających na celu przełamanie jakiejś dominującej konwencji. Zatem powolna praca nad sobą, wybuch indywidualności, pojedyncze dzieła. A potem czekanie na to, by autor się usamodzielnił, zmężniał, nie poddał prawom rynku i nie dał się podejść kulturze masowej, co spotkało już wielu, nie tylko młodych. A to jest największe zagrożenie". Nowy numer sopockiego dwumiesięcznika (2006, nr 3) poświęcony jest twórczości obchodzącego 60. urodziny Juliana Kornhausera. O poecie, prozaiku, krytyku, tłumaczu, slawiście piszą m.in. Tadeusz Sławek, Andrzej Zawada, Tomasz Cieślak-Sokołowski, Krzysztof Kuczkowski, Adrian Gleń...
W wieku 97 lat zmarł w Warszawie Juliusz Wiktor Gomulicki - historyk literatury, edytor, bibliofil, syn Wiktora Gomulickiego, autora "Wspomnień niebieskiego mundurka". Opublikował setki artykułów poświęconych literaturze trzech ostatnich stuleci, historii Warszawy, której był znakomitym znawcą, a także tekstów wspomnieniowych; część z nich znalazła się w tomach "Zygzakiem" (1981) i "Aleje Czarów" (2000). Jego najważniejsze prace edytorskie dotyczyły dzieł Norwida ("Wiersze", 1966; "Pisma wybrane", 1968; "Pisma wszystkie", 1971-76).
Andrzej Hudziak, odtwórca roli Mirona Białoszewskiego w filmie "Parę osób, mały czas" Andrzeja Barańskiego, otrzymał nagrodę za najlepszą rolę męską na 41. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach. Za najlepszy dokument uznano na tymże festiwalu "Z punktu widzenia emerytowanego nocnego portiera" Andreasa Horvatha, który po latach sportretował bohatera obrazu Krzysztofa Kieślowskiego.
20 lipca we Wrocławiu rozpoczyna się 6. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty. W konkursach, przeglądach i retrospektywach zostanie zaprezentowane ponad 500 filmów fabularnych i dokumentalnych. Szczegóły: www.eranowehoryzonty.pl
"Na czym polega fenomen nowej polszczyzny? Niepostrzeżenie władzę nad nami przejął język, który zwykłość i prostotę opisuje zdumiewającym żargonem. Zdarzenia potoczne tłumaczy słownictwem doniosłym i pełnym powagi... Są dwa miejsca, w których najwyraźniej widać tę przemianę. Pierwsze - to obrzeża miast, niewielkie miejscowości i pobocza dróg. Przestrzeń rzemiosła, drobnych przedsiębiorców i biznesów lokowanych w przyziemiach czy garażach domów jednorodzinnych. Peryferia przywłaszczyły i przemęłły po swojemu język zarezerwowany dla zdarzeń ważnych i wysokich, odmieniając na wszelkie możliwe sposoby kilka jego składników. »Studio«, »system«, »świat«, »salon«, »lider«. Przyrostek »-ex« nadający nazwie szlif internacjonalny. Studio gorącej wody. Świat plastiku. Świat materacy. Zbyszko company. Śrubex - lider na rynku materiałów śrubowych. Lider grupy zakupowej, Vładex. Nie trzeba nawet jeździć na przedmieścia. Nie tylko »centrum, lider, świat«... Nie ma już pokojówek, na ich miejsce weszła »służba pięter«. Zniknęła gdzieś zwykła sprzedaż, zastąpiły ją »działania sprzedażowe«. Poszukiwani są »kierownik produktu« i »koordynator logistyki« - pisze w "Gazecie Wyborczej" Michał Olszewski. - Urosła w nas podświadoma niechęć do nazywania niektórych czynności po imieniu. Stąd stylista fryzur zamiast fryzjera. Nazwa kojarząca się ze światem wysublimowanym i pachnącym wygrywa z lokalem oklejonym wypłowiałymi fotografiami modeli z lat 70., w którym poirytowany starszy pan ostrzy brzytwę na pasku. Nowy język nie tylko uwzniośla, ale również odcina niepotrzebne skojarzenia, zastępując je innymi - z rzeczywistości luksusowej i odświętnej".