Na skróty (17-24 VI)

Historia, czyli dzieje ludzi. ,,W szkołach angielskich - mówi w czerwcowych "Nowych Książkach" mieszkający w Wielkiej Brytanii historyk Adam Zamoyski, prezes Fundacji Książąt Czartoryskich - zawsze kładziono nacisk na takie umiejętności, jak publiczne mówienie... Dlatego przeciętny Anglik potrafi stanąć przed audytorium i wygłosić zrozumiały referat, nie za długi, który nie tylko przekaże konkretne informacje czy argumenty, ale będzie przyjemny do słuchania czy nawet zabawny... W Anglii obliguje zasada, że pisanie polega na tym, żeby jak najkrócej powiedzieć to, co się chce powiedzieć, używając jak najmniej i jak najkrótszych słów. I że każdy tekst musi mieć początek, środek i koniec. A jeśli chodzi o historiografię, to w czasach nowożytnych poczynając od Gibbona zawsze obowiązywała zasada, że historię trzeba opowiadać w sposób zrozumiały i inteligentny... Historia może być również rozrywką, bo przecież nie jest niczym innym jak opowieścią o dziejach ludzi, a oni bywają głupi, mądrzy, zabawni, wspaniali, absurdalni. Historia to po prostu teatr". Zamoyski mówi o fenomenie popularności Normana Daviesa w Polsce, o swojej rodzinie, krytykuje też biurokratów z Brukseli narzucających nam wizję wspólnej kultury "skleconej przez niemądrych nieuków ze źle pojętych elementów dawnej kultury europejskiej". Nagroda dla Wajdy. Andrzej Wajda otrzymał przyznaną po raz pierwszy przez ambasadę USA Nagrodę im. Czesława Miłosza - m. in. za obronę prawdy, praw obywatelskich i wolności słowa. Amerykanie w Krakowie. Wieczór poezji polsko-amerykańskiej zorganizował Konsulat Generalny USA i Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. Wiersze czytali C.K. Williams, Cecilia Woloch, Krystyna Lenkowska i Adam Zagajewski, pomysłodawca spotkań poetyckich. Za rok w Krakowie odbędzie się międzynarodowy poetycki festiwal Czesława Miłosza. Wyspiański pod młotek. W jednym z warszawskich domów aukcyjnych za 620 tys. zł sprzedano pastel Wyspiańskiego "Macierzyństwo - żona artysty z synem". Obraz trafił do prywatnej kolekcji; krakowskie Muzeum Narodowe nie miało pieniędzy, by kupić dzieło, stara się za to, by obecny właściciel pożyczył je na przygotowywaną wystawę Wyspiańskiego. Pogotowie Archiwalne. Najnowsza inicjatywa warszawskiej Karty, ośrodka dokumentującego dzieje najnowsze Polski i Europy Wschodniej, adresowana jest do tych, którzy chcą ocalić prywatne archiwa, korespondencję, fotografie, nawet zeszyty szkolne sprzed 1989 r. Można przekazywać nawet takie pamiątki po PRL jak pralka Frania. Obciach 2007. Blichtr, tandeta i żenada - to najkrótsza recenzja z Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Na "Kabaretonie" nie pojawiło się wiele gwiazd, pojawił się natomiast niezawodny Andrzej Rosiewicz, ale publiczność wygwizdała go za pieśń "Wystarczą cztery Ziobra, a Polska będzie dobra", a gremialnie opuściła amfiteatr przy utworze Marka Majewskiego "Co myśli Jarosław Kaczyński". Marcin Wolski wini publiczność: wyszli, nie wiedząc, że to jeszcze nie koniec. Może jednak koniec? Wildstein o krytykach. W felietonie w "Rzeczpospolitej" "Jak robić literaturę" Bronisław Wildstein ironizuje: "Przemysław Czapliński jest wybitnym krytykiem literackim. Wiem to stąd, że publikuje nie tylko w »Gazecie Wyborczej«, ale i w »Tygodniku Powszechnym«, który jest pismem znaczącym, bo cytuje go »Wyborcza«. Wiem to także, gdyż powiedział to wybitny krytyk literacki Dariusz Nowacki. To, iż Nowacki jest wybitny, wiem dlatego, że napisał »kapitalny szkic«, co odnotował Czapliński. Krytycy wybitni wiedzą, jak i co pisarze pisać powinni na każdy temat. Na przykład na temat PRL. Czapliński wyłożył to w »Wojnie o PRL«, eseju, na który niedługo Nowacki się powoła jako na »kapitalny«. Pisarze powinni więc wiedzieć, że nie ma winnych za PRL, bo winni są wszyscy. I potępianie w czambuł tamtych czasów jest prostactwem". Dlatego krytykom nie podoba się "Madame" Antoniego Libery. Aby przygwoździć tę powieść jeszcze bardziej, pisze dalej Wildstein, Czapliński "zestawi ją z innym dziełem zwanym listą Wildsteina. Nie ma sensu tłumaczyć Czaplińskiemu i Nowackiemu, jaka jest różnica między literaturą a katalogiem osobowym; między powieścią a spowiedzią; między krytyką a pomówieniem, tak jak nie ma sensu wyjaśniać im, że bywają rzeczy z gruntu złe. Oni walczą ze stereotypami. Czapliński et consortes zamiast niepoprawnych »stereotypów«, na których ufundowana została kultura, propaguje poprawne banały, z których wyrasta krytyczny bełkot". Cóż, Czaplińskiego osądzi Historia, ale nie będzie go można oskarżyć o jeden grzech: nie napisał, że "Jak woda", wydana przed laty powieść Wildsteina, jest wybitna. W ogóle o niej nie wspomniał! Wildstein pozostaje dlań autorem bestsellerowej listy tajnych współpracowników. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2007

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
Za odwagę, humanizm i filozoficzną głębię. Tegorocznym laureatem Wielkiej Nagrody Jerozolimskiej został Leszek Kołakowski, drugi po Zbigniewie Herbercie Polak wyróżniony tą prestiżową nagrodą (otrzymali ją m.in. Bertrand Russell, Milan Kundera, Jorge Luis Borges). Wręczono ją podczas otwarcia 23. Międzynarodowych Targów Książki w Jerozolimie.
Język polityków. W "Odrze" (nr 2) rozmowa z prof. Ireną Kamińską-Szmaj, autorką prac o politycznym języku II i III RP, przygotowującą obecnie książkę "Język agresji w życiu publicznym. Zbiór inwektyw politycznych XX wieku". "Język III RP bardzo przypomina ten z okresu II RP, choć jest - przykro to mówić - bardziej prostacki i niedowcipny. Fantazja w tworzeniu obraźliwych wyrażeń była w międzywojniu zdecydowanie większa. Za mało jest w dzisiejszym polskim życiu politycznym zabawy. Jest za to ostra walka, w której niewiele mamy teatru, za to bardzo dużo ringu. Za mało ironii, za dużo ciosów poniżej pasa". Mistrzem inwektyw był Piłsudski: "Używał mocnych słów, obrażał ludzi, jednocześnie jednak potrafił mówić językiem bardzo pięknym, pełnym wyszukanych literackich metafor. Potrafił po prostu dobrać odpowiednie słowa do sytuacji. W wypadku dzisiejszych polityków nie mamy pewności, że potrafią posługiwać się innym językiem niż ten, którym mówią do siebie z trybuny sejmowej i do nas za pośrednictwem mediów". Dziś język polityki podporządkowany jest mediom: nie liczą się argumenty, lecz krótkość i dosadność wypowiedzi. Język polityki dostosowuje się do języka ulicy, bo politycy zakładają, że tam jest jej podstawowy elektorat, następuje więc legitymizacja agresji i wulgaryzmów. W lutowej "Odrze" warto też polecić blok prezentujący twórczość pisarzy austriackich: noblistki Elfriede Jelinek, Ilse Tielsch, Thomasa Bernharda oraz szkic o "Wiener Gruppe - mało znanym etapie poezji konkretnej".
Spór o Muzeum Sztuki Współczesnej. Rozstrzygnięto międzynarodowy konkurs architektoniczny na projekt warszawskiego Muzeum Sztuki Współczesnej; zwycięzcą został Szwajcar Christian Kerez. Projekt jest minimalistyczny i oszczędny, nawiązuje do awangardy XX wieku. Muzeum będzie budowane w latach 2010-2013. Kerez jest zafascynowany możliwością realizacji swojego projektu obok Pałacu Kultury, który jego zdaniem "stał się ikoną Warszawy, tak jak Wieża Eiffla w Paryżu". "Pałac, jak i powojenny modernizm, mogą nie być lubiane z powodu kontekstu politycznego, w którym powstały - mówi w "Gazecie Wyborczej". - Ale ja tego politycznego zaplecza nie mam. Kiedy patrzę na miasto, nie widzę jego historii, ale jego przestrzeń". Projekt wywołał burzę - na znak protestu do dymisji zamierza się podać Tadeusz Zielniewicz, dyrektor Muzeum, wspiera go Rada Programowa z Andą Rottenberg na czele. Zielniewicz zabiega o poparcie dla wyróżnionego w konkursie fińsko-polskiego projektu zespołu ALA Architects Ltd. / Grupa5 Architekci. O kontrowersjach wokół wyników konkursu pisze w tym numerze Bogusław Deptuła.