Na skróty

W wieku 82 lat zmarł Elmer Bernstein, amerykański kompozytor filmowy. Skomponował muzykę do ok. 200 filmów, m.in do “Zabić drozda", “Siedmiu wspaniałych", “Wieku niewinności", “Mojej lewej stopy". Czternastokrotnie był nominowany do Oscara, ale nagrodę Akademii Filmowej otrzymał tylko raz. Adres Czesława Miłosza: “Czy wracając do Krakowa, powrócił Miłosz z wygnania? - pyta Jerzy Jarzębski (“Newsweek", nr 34). - I tak, i nie". Był wiecznym wygnańcem, wygnańcem po trzykroć: “Raz jako człowiek po prostu, czyli wygnaniec z raju na »ziemski padół«; po wtóre jako pisarz - istota wyosobniona z ludzkiej rzeszy, odmieniec, wróg tego, co banalne i powszechnie przyjęte; na koniec jako emigrant (...). Ciekawe, co stałoby się z nim, gdyby nie Nobel - i gdyby nie rozpad komunistycznego systemu. Czy zostałby zauważony w Ameryce? Mimo wszystko tak, bo przecież tuż przed Noblem otrzymał prestiżową nagrodę Neustadt, a przy tej okazji Brodski nazwał go największym poetą XX wieku. Ale jego rola byłaby z pewnością inna: pozostałby może na Grizzly Peak i snułby dalej nowe wersje Widzeń nad Zatoką San Francisco. To odosobnienie dałoby mu dystans i czystość widzenia spraw dotyczących człowieka w ogóle, wrażliwość na kwestie dotyczące wartości i ich losu w świecie relatywizmu czy rozmaitych niby to naukowych prób wyłgania się z tego, co najważniejsze: szukania prawdy i łagodzenia bólu istnienia. Ten Miłosz z Berkeley, Miłosz - autor »Ziemi Ulro«, byłby jednak, przy całej niezwykłej sile swego przesłania, człowiekiem nieco bezradnym wobec świata. (...) Kim mógł i kim stał się po triumfalnym powrocie do krajowego czytelnika? Mógł być bez wątpienia narodowym pomnikiem i punktem odniesienia. Mógł też oddać się urokom powszechnej akceptacji i wielbienia. A jednak sprawy potoczyły się trochę inaczej. Nie, nie było tak, rzecz jasna, aby mu nie kadzono i nie palono świeczek. Ale akceptował te karesy tylko do pewnego stopnia. Powróciwszy do kraju, Miłosz zaczął zabierać głos w wielu publicznych sprawach, zabierał bezkompromisowo i nie dbając o powszechny poklask. Mówił, co mu się podoba, a czego nie znosi, czy to w życiu publicznym, czy w polskiej tradycji. To sprawiło, że ten noblista o niekwestionowanym na pozór autorytecie stał się autorem często i bezkompromisowo atakowanym... zarzucano mu wręcz, iż jest »wrogiem polskości« i wszystkiego, co »nasze«. (...) Gdzie istota losu poety? Może w uświadomieniu sobie, że nigdy i nigdzie nie będzie u siebie, ale to nie zwalnia go z wpatrywania się w »blask na wodach czarnej rzeki« (...) Co mu w tym dopomaga? W tej samej mierze rozum, co uczucie, bo wygnaniec kocha mocniej niż inni ludzie, nigdy bowiem nie wie, jak długo będzie mógł się cieszyć tym, co posiada, i tym, na co patrzy. O tej okrutnej prawdzie przypomniała mu niedawna śmierć żony. Wygnany po raz ostatni - z naszego kosmosu, podążył śladem Carol. Pozostał po nim świat wygnańca: ogromnych wymiarów dzieło-budowla, którą wzniósł na ruinach wielu realnych światów, aby w ciągłej ucieczce zostawić po sobie jakiś niezmienny adres". “Robiono z niego pisarza politycznego - pisze o Poecie Stefan Chwin w “Rzeczpospolitej" - co przyjmował niechętnie. Do dziś wielu (...) ma go za patrona i wychowawcę antytotalitarnej opozycji, choć on sam nigdy nie pretendował do takiej roli. (...) Wzdragał się przed rolą »świadka koronnego epoki totalitaryzmów«, jaką mu przypisywano. Jeśli pisał o piekle XX wieku, to tylko jako o jednym z rodzajów ludzkiego piekła (...). Jego »Zniewolony umysł« opozycja w Polsce spłyciła, sprowadzając do roli przewodnika po duchowych kazamatach stalinizmu, tymczasem to osobliwe dzieło mówiło o prawdziwie fatalnej sile idei Hegla i Marksa, z którą nowoczesna myśl - był o tym przekonany - nie mogła sobie poradzić. (...) Najmocniejsze w jego pisaniu było to, co poza- i ponadhistoryczne - głębokie rozpoznanie sytuacji egzystencjalnej człowieka, refleksja nad czasem i naszym miejscem w kosmosie". Teatr Pieśń Kozła zdobył główną nagrodę na edynburskim Festiwalu Fringe oraz nagrodę dziennikarzy za “Kroniki - obyczaj lamentacyjny". Offową grupę z Wrocławia założyli przed siedmiu laty Grzegorz Bral i Anna Zubrzycka. Wiosną tego roku Teatr występował w słynnym nowojorskim teatrze La MaMa. Plakat z oryginalnym logo “Solidarności", autorstwa Jerzego Janiszewskiego, miał być sprzedany zagranicznemu kolekcjonerowi za 12 tys. euro. Od czterech lat wisiał na wystawie w Sali BHP w Stoczni Gdańskiej, gdzie przed 24 laty podpisano Porozumienia Gdańskie. Komisja Krajowa NSZZ “S" postanowiła odkupić plakat, ale pojawiły się wątpliwości, czy to pierwodruk. Oryginał prawdopodobnie zaginął. Właścicielka zabrała plakat z wystawy. W krakowskim Bunkrze Sztuki na wystawie ,,Młoda sztuka / czujni -równoległy świat - Polska 50 stopni//N-52stopni//N" swoje obrazy, fotografie, filmy prezentuje ośmiu artystów krakowskich m. in.: Marta Deskur, Małgorzata Markiewicz, Rafał Bujnowski, Oskar Dawicki, Marcin Maciejowski. Młodzi zaprezentowali się najpierw w Lille podczas Sezonu Polskiego. “To wystawa zabawna i inteligentna - czytamy w krakowskiej “Wyborczej". - Ma jednak poważny mankament - jest niewielka i pozostawia niedosyt. Trudno uwierzyć, że w Krakowie nie ma więcej artystów, których warto by zaprezentować Francuzom lub że ci wybrani nie mogliby się pochwalić kilkoma jeszcze równie ciekawymi pracami". Prezentacja “czujnych" potrwa do 5 września. Topolski w Collegium Maius. W Muzeum Uniwersyteckim UJ trwa wystawa rysunków i grafik Feliksa Topolskiego, który od 1935 r. mieszkał w Anglii. W latach 30. artysta współpracował z “Wiadomościami Literackimi", podczas wojny i później - z pismami brytyjskimi. Topolski portretował ludzi sławnych, utrwalił dramaty XX wieku, np. wojnę w Kongu czy w Indochinach. Brytyjczycy uznali go za “zwierciadło czasu". W Zielonej Górze rozpoczął się festiwal miłośników polskiej literatury fantasy Polcon 2004. Gatunek ten przeżywa u nas boom: książki Andrzeja Sapkowskiego rozeszły się w łącznym nakładzie 900 tys. egzemplarzy; popularnością cieszą się także pisarze młodsi od autora sagi o Wiedźminie, np. Andrzej Pilipiuk czy Jacek Dukaj. Rodzima fantasy zdobywa popularność za granicą. Pani Waniek woli młodych: “Szykuje się wojna programowa między stacjami telewizyjnymi - donosi “Rzeczpospolita". - TVN zapowiada ostrą walkę z TVP i Polsatem". Jesienią w Polsacie pojawi się talk-show Tomasza Lisa, w TVN - Piotra Najsztuba. Jacek Żakowski będzie miał program w TVP. W TVP być może zmienią się szefowie “Wiadomości" i “Panoramy". Jolanta Pieńkowska prawdopodobnie zostanie zesłana na placówkę w Londynie. Telewizja publiczna podpisze kontrakt z Moniką Olejnik, czemu w “Przeglądzie" dziwi się Danuta Waniek: “Kiedy dowiedziałam się o powrocie Moniki Olejnik, zapytałam Grzywaczewskiego, czy to jest ta zapowiadana nowość? Po co ten odgrzewany kotlet? Nie macie na wydziale dziennikarstwa młodych?". Przewodniczącej KRRiTV nie podoba się też program Jana Pospieszalskiego emitowany w Dwójce. Odpowiedzialnością za jego pojawienie się obarcza szefową Dwójki: “Oto Nina Terentiew. Zawsze siedziała w Pałacu Prezydenckim w pierwszym rzędzie, a teraz poleciała z nowym zarządem do Watykanu. Zastanawiam się, skąd ta gibkość?". Będzie wojna! “Rzeczpospolita" o zacnych katolikach. ,,Niedawno »Tygodnik Powszechny« piórem Anny Matei (komentarz “Zamoyscy na Kozłówce", “TP" nr 30 - przyp. js) zaniepokoił się skutkami wyroku sądowego przyznającego spadkobiercom ordynacji Zamoyskich z Kozłówki prawo do wyposażenia pałacu na podstawie dekretu o reformie rolnej" - przypomina Maciej Rybiński. “Zdaniem zacnego katolickiego pisma prawo własności powinno być uzależnione od wartości - materialnej, historycznej i artystycznej. Jeśli ktoś ma cynową łyżeczkę do herbaty, może mieszać nią spokojnie, ale jeśli ma łyżeczkę złotą, którą cyzelował Cellini, trzeba mu ją zabrać, w żadnym razie nie zwracać, niech miesza palcem, a Cellinim może mieszać tylko państwo. (...) Skąd się w czcigodnych katolikach krakowskich bierze przekonanie, że własność może być skutecznie sprawowana tylko wtedy, kiedy jest bezwartościowa?". Parafrazując cytowaną kiedyś tu złotą myśl Bronisława Wildsteina: ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że “Rzeczpospolita" istnieje tylko po to, by cytować “Tygodnik". I mieszać. Nie cukier palcem, ale piórem w głowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2004

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
Za odwagę, humanizm i filozoficzną głębię. Tegorocznym laureatem Wielkiej Nagrody Jerozolimskiej został Leszek Kołakowski, drugi po Zbigniewie Herbercie Polak wyróżniony tą prestiżową nagrodą (otrzymali ją m.in. Bertrand Russell, Milan Kundera, Jorge Luis Borges). Wręczono ją podczas otwarcia 23. Międzynarodowych Targów Książki w Jerozolimie.
Język polityków. W "Odrze" (nr 2) rozmowa z prof. Ireną Kamińską-Szmaj, autorką prac o politycznym języku II i III RP, przygotowującą obecnie książkę "Język agresji w życiu publicznym. Zbiór inwektyw politycznych XX wieku". "Język III RP bardzo przypomina ten z okresu II RP, choć jest - przykro to mówić - bardziej prostacki i niedowcipny. Fantazja w tworzeniu obraźliwych wyrażeń była w międzywojniu zdecydowanie większa. Za mało jest w dzisiejszym polskim życiu politycznym zabawy. Jest za to ostra walka, w której niewiele mamy teatru, za to bardzo dużo ringu. Za mało ironii, za dużo ciosów poniżej pasa". Mistrzem inwektyw był Piłsudski: "Używał mocnych słów, obrażał ludzi, jednocześnie jednak potrafił mówić językiem bardzo pięknym, pełnym wyszukanych literackich metafor. Potrafił po prostu dobrać odpowiednie słowa do sytuacji. W wypadku dzisiejszych polityków nie mamy pewności, że potrafią posługiwać się innym językiem niż ten, którym mówią do siebie z trybuny sejmowej i do nas za pośrednictwem mediów". Dziś język polityki podporządkowany jest mediom: nie liczą się argumenty, lecz krótkość i dosadność wypowiedzi. Język polityki dostosowuje się do języka ulicy, bo politycy zakładają, że tam jest jej podstawowy elektorat, następuje więc legitymizacja agresji i wulgaryzmów. W lutowej "Odrze" warto też polecić blok prezentujący twórczość pisarzy austriackich: noblistki Elfriede Jelinek, Ilse Tielsch, Thomasa Bernharda oraz szkic o "Wiener Gruppe - mało znanym etapie poezji konkretnej".
Spór o Muzeum Sztuki Współczesnej. Rozstrzygnięto międzynarodowy konkurs architektoniczny na projekt warszawskiego Muzeum Sztuki Współczesnej; zwycięzcą został Szwajcar Christian Kerez. Projekt jest minimalistyczny i oszczędny, nawiązuje do awangardy XX wieku. Muzeum będzie budowane w latach 2010-2013. Kerez jest zafascynowany możliwością realizacji swojego projektu obok Pałacu Kultury, który jego zdaniem "stał się ikoną Warszawy, tak jak Wieża Eiffla w Paryżu". "Pałac, jak i powojenny modernizm, mogą nie być lubiane z powodu kontekstu politycznego, w którym powstały - mówi w "Gazecie Wyborczej". - Ale ja tego politycznego zaplecza nie mam. Kiedy patrzę na miasto, nie widzę jego historii, ale jego przestrzeń". Projekt wywołał burzę - na znak protestu do dymisji zamierza się podać Tadeusz Zielniewicz, dyrektor Muzeum, wspiera go Rada Programowa z Andą Rottenberg na czele. Zielniewicz zabiega o poparcie dla wyróżnionego w konkursie fińsko-polskiego projektu zespołu ALA Architects Ltd. / Grupa5 Architekci. O kontrowersjach wokół wyników konkursu pisze w tym numerze Bogusław Deptuła.