Mur z książek

Nad secesyjną Salą Mehofferowską Wydawnictwa Literackiego, w której zbierali się kiedyś członkowie krakowskiej Izby Handlowej i Przemysłowej, góruje zbudowana na kształt ołtarza trybuna prezydialna. W sobotę 14 maja wyglądała ona jeszcze okazalej, wieńczył ją bowiem mur z ustawionych w półkole książek.

29.05.2005

Czyta się kilka minut

14 maja, Sala Mehofferowska /
14 maja, Sala Mehofferowska /

Mur tworzyły “Dzieła zebrane" Stanisława Lema: trzydzieści trzy tomy w twardej oprawie, w tym jeden w dwóch woluminach. A spotkanie, podczas którego w obecności Autora o nim i jego dziele mówili wielbiciele, badacze, tłumacze i bliscy, stanowiło punkt kulminacyjny dwudniowego Kongresu Lemologicznego, zorganizowanego z okazji zakończenia tej edycji.

Wśród ostatnich jej tomów znalazły się dwie wczesne powieści, “Astronauci" (1951) i “Obłok Magellana" (1955), których od kilkudziesięciu lat Lem nie chciał wznawiać, uznawszy, że zbytnio w nich uległ politycznym kanonom epoki. Powrót z banicji obu tych dzieł, należących do klasyki polskiej fantastyki, bardzo mnie cieszy: w ustępstwach na rzecz panującej ówcześnie ideologii są powściągliwe, a przy lekturze bardziej zwraca uwagę rozmach utopijnej prometejskiej wizji i profetyczne pomysły, zwłaszcza na kartach “Obłoku"...

Ukazały się też w ramach “Dzieł" rzeczy nowe: “Sex Wars", zawierające esej tytułowy oraz “Rozważania sylwiczne" drukowane wcześniej w miesięczniku “Odra", i “Krótkie zwarcia", czyli obszerny wybór tekstów publikowanych w minionym dziesięcioleciu na łamach “Tygodnika Powszechnego". Całość zwieńczyły zaprezentowane 14 maja “Lata czterdzieste. Dyktanda".

***

Trzydziesty trzeci tom “Dzieł" jest różnorodny zarówno gatunkowo, jak i co do czasu powstania poszczególnych tekstów. “Lata czterdzieste", zajmujące większą jego część, to pisarskie pierwociny Lema: opowiadania drukowane w prasie (dwa w “Tygodniku Powszechnym", jedno w “Kuźnicy", po cztery w “Żołnierzu Polskim" i periodyku “Co Tydzień Powieść") i wiersze, wszystkie z “Tygodnika" (choć nie wszystkie, które się na naszych łamach ukazały). Do opowiadań dołączono dwa rozdziały z drugiej i trzeciej części cyklu powieściowego “Czas nieutracony". W “Dziełach" przypomniano bowiem tylko jego część pierwszą, czyli “Szpital Przemienienia"; ciągu dalszego, dopisanego pod naciskiem stalinowskich redaktorów, którzy domagali się, by chybiony ideologicznie “Szpital" uzyskał przeciwwagę, a jego bohater Stefan Trzyniecki odnalazł drogę do nowego ustroju, autor dziś nie akceptuje.

“Lem zaczynał - przypomina w posłowiu redaktor “Dzieł zebranych" Jerzy Jarzębski - równolegle tekstami przynależącymi do kilku nurtów literatury: do poezji, do fantastyki naukowej i do prozy współczesnej, przy czym tej ostatniej było z początku najwięcej!". Sam pisarz w rozmowach ze Stanisławem Beresiem odżegnywał się zarówno od “klasycyzujących, postrilkowskich wierszy", jak i od opowiadań, stanowiących nieudane jego zdaniem próby “ustawiania głosu". “Kiedy biorę do ręki fragmenty z tamtych lat - mówił - wydaje mi się, jakbym czytał teksty kogoś zupełnie obcego".

Jarzębski słusznie jednak wskazuje, że owe początki Lemowej prozy są nie tylko sprawnymi etiudami. W sensacyjnych czy realistycznych fabułach, wśród wojennego sztafażu dostrzec można wątki, które powracać będą w dojrzałym dziele: fascynację rozwojem technologii i niepokój wywołany możliwymi jego konsekwencjami, heroizm ludzkich dążeń i dylematy, jakie rodzi uprawianie nauki. Dwa zaś rozdziały ocalone z “Czasu nieutraconego" stanowią przetworzenie osobistych doświadczeń autora: z okupowanego przez Niemców Lwowa (“Operation Reinhardt", surowy i mocny pisarsko obraz akcji wywożenia lwowskich Żydów) i z odbytej podczas studiów medycznych praktyki na oddziale ginekologiczno-położniczym (“Dyżur doktora Trzynieckiego").

***

W tomie znalazły się też “Dyktanda" powstałe latem 1970 r., a więc teksty Lema dojrzałego, pisane jednak bez myśli o publikacji, z intencją czysto praktyczną. Miały pomóc siostrzeńcowi żony pisarza, Michałowi Zychowi, w lepszym opanowaniu zawiłości polskiej ortografii. I - jak twierdzi przedmiot zabiegów pedagogicznych srogiego wuja - rolę tę spełniły, po latach zaś, podane do druku w 2001 r. ze starego brulionu, śmieszą absurdalnym dowcipem i czarnym humorem, zachwycają wirtuozerią stylu i harcami nieposkromionej wyobraźni. Cóż, wyszły przecież spod pióra autora “Cyberiady"...

“Rozśmiesza czytelnika dodatkowo - zauważa Jarzębski - połączenie nieokiełznanego zmysłu absurdu i sumiennie zachowywanych walorów użytkowych, bo przecie jakkolwiek dziwaczne rzeczy się tam dzieją, to dzieją się zapisane przez »u«, »ó«, »rz«, »ż«". Czytamy więc, że “Chory hrabia, jedząc hreczaną kaszę, patrzył jak chromi hurmą idą. Wujek hrabiego rolę hydroplanem orał, a hrabina na huśtawce śpiewała chorał". Poznajemy historię żony pana Ambrożego, która mężowi “nadziała ruski pieróg drzazgami i potłuczonym szkłem", następnie zaś zawisła na szubienicy, a także streszczenie sztuki o tragicznym losie czeladnika szewskiego, który “na oślep trudził się przy pocięglu, ponieważ, choć krótkowzroczny, nie miał na okulary". I tak dalej, i tak dalej...

***

Wracając do opowiadań: zamykają je “Dzieje jednego odkrycia", drukowane w “Tygodniku Powszechnym" na Boże Narodzenie 1946, rzecz o cenie postępu nauki i o imperatywie poszukiwań. Nie będę tu streszczać historii Krzysztofa, młodego naukowca eksperymentującego na samym sobie z nową metodą zwalczania tkanki rakowej, chcę tylko zwrócić uwagę na pewien szczegół.

Jedna z ostatnich scen rozgrywa się na cmentarzu: “Z kłębów liści wynurzały się blade posągi, tragiczne anioły... Nagle, jak zawsze, pękł cisnący się ku dróżce wał rozplenionych gęsto krzaków i szerokie łuki cmentarza Obrońców otwarły przestrzeń". Jesteśmy - choć nazwa miasta nie pada - we Lwowie, na Cmentarzu Orląt.

W latach okupacji sowieckiej przyszły pisarz spędzał tu wiele czasu, przygotowując się do egzaminów. “Chętnie siadywałem przy grobie - wspomina w “Świecie na krawędzi" - na którym umieszczono wiersz: »Na wiosny idącej gody / Ciężki ująwszy swój młot / Wykuję jeden dzień młody / I jeden najwyższy lot«". I oto ten sam wiersz powraca w tekście wczesnego opowiadania, nie bez związku z dramatycznym wyborem dokonanym przez bohatera. Nuta heroiczna łączy się z obrazem miasta, które na zawsze pozostało dla Stanisława Lema miejscem najważniejszym.

Stanisław Lem, “Lata czterdzieste. Dyktanda". Wybór i posłowie: Jerzy Jarzębski, s. 416, Kraków 2005, Wydawnictwo Literackie. Opracowanie graficzne “Dzieł zebranych": Tomasz Lec.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2005