Miernik wolności

Ci, którzy opowiadają się za polityką represyjną i silnym, narodowym państwem, zwykle boją się awangardy, lękając się pytań, które awangarda zadaje, otwartości, którą niesie, rozważań o wolności, ku której wiedzie; dlatego też sztuka pełni rolę miernika wolności i tolerancji.

31.07.2007

Czyta się kilka minut

Zbigniew Libera, "Obóz koncentracyjny. Lego" /
Zbigniew Libera, "Obóz koncentracyjny. Lego" /

Agnieszka Sabor stawia ważne pytanie o status sztuk plastycznych w Polsce, pyta, dlaczego we współczesnej kulturze nisko ceni się twórczość plastyczną. Swą diagnozą trafia w sedno, wskazując, że w Polsce rozumie się i uznaje literaturę, lecz nie sztuki plastyczne. Nie rozumiemy jej współczesnego języka, co wynika z braku odpowiedniego przygotowania i edukacji. W dobrym tonie jest krytykowanie umiejętności warsztatowych współczesnych twórców, jednakże ta krytyka (czy raczej krytykanctwo) maskuje ignorancję dotyczącą całej kultury wizualnej.

To właśnie kwestia edukacji wydaje się obecnie najważniejsza, bo jeśli jak najszybciej nie zmienimy jej modelu i nie zaczniemy uczyć patrzenia na obrazy, ignorancja stanie się jeszcze bardziej dotkliwa. Współczesność otacza nas bowiem większą liczbą obrazów, niż otaczała ludzi minionych epok; dziś wręcz atakowani jesteśmy obrazami. Nie tylko sztuki plastyczne, ale również fotografia dokumentalna, reklamy, wideoklipy i inne wytwory kultury wizualnej wymagają podstawowej umiejętności "czytania" obrazów (nawet studentów historii sztuki uczy się, by najpierw zobaczyli dzieło). Bez tej umiejętności jesteśmy bezbronni (choćby wobec mocnych fotografii dokumentalnych, ukazujących śmierć, katastrofy, tragedie), narażeni na manipulacje (reklama), pozbawieni przyjemności obcowania ze sztuką (zwłaszcza współczesną, która używa nietradycyjnych środków wyrazu).

Niezrozumienie sztuki współczesnej powoduje też, że stajemy się podatni na manipulacje polityków, którzy obierając sztukę za łatwy cel ataków, dążą do rozgłosu i zbicia kapitału politycznego, dotyczy to zwłaszcza ataków na prace o tematyce religijnej. Atakowana jest również twórczość niestroniąca od drażliwych problemów społecznych - jej przeciwnicy wyznają powzięte a priori założenie, że sztuka musi odpowiadać poglądom większości oraz że istnieje obszar dla artystów nietykalny. Ale przecież, jak pisał Krzysztof Pomian ("Sztuka nowoczesna i demokracja", "Kultura współczesna" 2004, nr 2), oskarżenia o bluźnierstwo są nadużyciem, bo nikt nie jest zmuszany do bywania w galeriach i oglądania prac, które obrażają jego uczucia religijne. Można wzywać do bojkotowania wystaw, ale nie można zabronić wystawiania dzieł, tak jak nie powinno się zabraniać wyrażania uczuć czy poglądów, "które - nawet gdy są religii wrogie czy wobec niej ironiczne - mają w społeczeństwie demokratycznym takie same prawo do istnienia, co uczucia religijne".

Ataki na sztukę zawsze wiązały się z próbami ograniczenia wolności myśli. Dotyczyło to między innymi sztuki awangardowej. O wystawianych w 1921 r. w Zachęcie pracach formistów pisano, że są wyuzdane i bluźniercze, dziś jednak należą do kanonu polskiej sztuki nowoczesnej. Podczas jednej z endeckich międzywojennych manifestacji pojawił się transparent: "Precz z żydowską sztuką". Ciekawe, że ówczesna nagonka przypomina swą retoryką, na szczęście nie skalą, ataki nazistów na,, zdegenerowaną" awangardę, o której w III Rzeszy mówiono, że to "bezwartościowe płody chorych umysłów", "wytwory obłędu, bezczelności, ignorancji i zwyrodnienia", "lustrzane odbicie upadku" i że ów kicz istnieje dzięki zdegenerowanym krytykom żydowskim.

Ci, którzy opowiadają się za polityką represyjną i silnym, narodowym państwem, zwykle boją się awangardy, lękając się pytań, które awangarda zadaje, otwartości, którą niesie, rozważań o wolności, ku której wiedzie; dlatego też sztuka pełni rolę miernika wolności i tolerancji.

W nowej Polsce ataki na sztukę współczesną nasiliły się w latach 90. i dotyczyły sztuki krytycznej, analizującej porządek wizualny i inne porządki władzy, wątpiącej w oczywistości - co wywołało potępienie i inwektywy miotane pod adresem artystów.

Na przykład Maciej Rybiński, wówczas felietonista ,,Rzeczpospolitej", pisząc o wystawie "Irreligia", twierdził: "To nie jest część naszej cywilizacji. To są odchody". Artystom zarzucano chorobę umysłową, pisano o modzie na babranie się we flakach, o dokonaniach Katarzyny Kozyry twierdzono, że to "rynsztok, obrzydzenie, mdłości". Stanisław Krajski, publicysta "Naszego Dziennika", w,, Bliźnie po matce" Moniki Zielińskiej dopatrzył się satanizmu... Potępienie awangardy w dwudziestoleciu międzywojennym oraz dzisiejszej sztuki krytycznej idzie często w parze z postulatami przestrzegania normy klasycznej. Parę lat temu uczestniczyłam w wykładzie zorganizowanym w kościele oo. Dominikanów. Jeden z prelegentów, potępiając w czambuł sztukę współczesną, przekonywał, że na miano sztuki zasługuje jedynie ta, która przestrzega klasycznych norm reprezentacji; jego słowa, jako żywo, podobałyby się propagandzistom III Rzeszy...

Myśląc o sztuce współczesnej, nie sposób pominąć Holocaustu. Zagłada skompromitowała bowiem tradycyjne pojęcie piękna i przyczyniła się do załamania kantowskiej zasady łączącej estetykę z etyką (to, co piękne, jest dobre), bo wszak naziści propagowali sztukę i architekturę odwołującą się do klasycznych ideałów piękna, a orkiestry w obozach koncentracyjnych grały Wagnera, Brahmsa czy Schuberta. Piękno to, jak pisze Pascal Quignard, służyło zniewoleniu.

Współczesna edukacja nie może o tym zapominać, powinna wskazywać na związki sztuki z polityką. W Polsce natomiast przez lata traktowano sztukę jako obszar wyłączony z rzeczywistości społeczno-

-politycznej; po socrealizmie nastąpił czas sztuki zamkniętej w kręgu problemów formalnych, doskonale udającej, że działa poza sferą polityczną. I paradoksalnie właśnie ta sztuka była władcom PRL-u na rękę, świadcząc o względnej otwartości kraju, a zarazem nie krytykując rządzących - odwróciła się zatem od publiczności, publiczność zaś odwróciła się od niej.

Sytuacja zmieniła się w latach 90., kiedy artyści zaczęli drażnić i prowokować, dzięki czemu sztuka zaczęła budzić spore zainteresowanie. Wydaje się, że dziś, gdy ucichły głosy oburzenia, przychodzi pora na dostrzeżenie pozytywnego potencjału sztuki krytycznej, która może stać się bodźcem do dyskusji o problemach społecznych. Sztuka krytyczna wytrąca bowiem z utartych schematów myślenia, może ożywić niejedną dyskusję. Dlatego powinny ją uwzględniać programy edukacyjne, bo dlaczego w liceum nie odwoływać się np. do "Olimpii" Katarzyny Kozyry, by mówić o chorobie i starości; do "Oka za oko" Artura Żmijewskiego, by mówić o niepełnosprawności, czy "Obozu koncentracyjnego. Lego" Zbigniewa Libery, mówiąc o Holocauście?

Warto w tym celu ustanowić kanon sztuk plastycznych; poza wspomnianymi artystami krytycznymi znalazłyby się w nim dzieła Leona Chwistka, Władysława Strzemińskiego, Katarzyny Kobro, Tadeusza Kantora czy Aliny Szapocznikow. Jakie jednak są szanse na jego ustalenie, jeśli ministrem edukacji jest Roman Giertych? To właśnie Wszechpolacy i LPR zasłynęli atakami na sztukę współczesną.

IZABELA KOWALCZYK jest doktorem historii sztuki i krytykiem, pracuje jako adiunkt na UMK w Toruniu, opublikowała książkę "Ciało i władza. Sztuka krytyczna w Polsce w latach 90." (2002).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2007