Męczennik własnego strachu

Polemika ks. biskupa Ignacego Jeża „Nie szargać pamięci!” („TP” nr 9/2003), w której zostałem wymieniony, skłoniła mnie do następujących uwag. Z dostępnych dokumentów wynika, że do wyjątków należeli księża, którzy się nie załamali. Jedną z przyczyn załamań było udzielanie przez już aresztowanych obciążających informacji. Wyjątkiem jest aresztowanie ks. Bolesława Przybyszewskiego, który nie pod wpływem zeznań poprzednio uwięzionych, ale pod naciskiem swego nieopanowanego strachu po pierwszej rewizji opuścił miejsce pracy i dwukrotnie się ukrywał. Wzbudził tym zrozumiałe podejrzenie bezpieki. Przesłuchany po pierwszej próbie ukrywania się zeznał, że w archiwum Kurii znajduje się teczka z aktami katyńskimi przekazana przez ks. Tadeusza Kurowskiego, a po drugiej próbie (na poddaszu kościoła św. Wojciecha) zawiadomił bezpiekę, że w archiwum Kurii ukryte są większe ilości dolarów, natomiast w piwnicy złoto. Mówił: „Poza mną, kard. Sapiehą i ks. (R.) Schmidtem nikt o tych dolarach i monetach nie wie do chwili obecnej”. Takiego informatora, zeznającego bez nacisku, ubowcy docenili. Dlatego też, jak sam informował, posługując się zaimkiem w liczbie mnogiej: ,,Oni nas (winno być mnie) księży trochę lepiej traktowali niż innych więźniów politycznych. Tamtymi bardzo poniewierali. A nas (mnie) nie chcieli zrażać... częstowali herbatą, papierosem, a potem coraz ostrzej przyciskali... do muru”. Zapomniał dodać, że pozwolili mu także na zachowanie brewiarza.

Oprócz wymienionych księży Kurowskiego i Rudolfa Schmidta, obciążył on i doprowadził do aresztowania ks. arcybiskupa Eugeniusza Baziaka i ks. biskupa Stanisława Rosponda. Zeznawał przeciwko mnie. Spowodował rewizję w probostwie św. Floriana i muzeum kościelnym na Wawelu oraz doprowadził do przesłuchań: prof. Stanisława Gąsiorowskiego, dyrektora Muzeum Czartoryskich, i ówczesnego jego asystenta Marka Rostworowskiego. Dziesiątki kart jego zeznań to obszerne informacje o Kurii, kard. Stefanie Sapieże, jego podróżach rzymskich z księżmi Andrzejem Mistatem i Schmidtem. Pierwszego, już osądzonego w innej sprawie, ściągnęła bezpieka na świadka w Krakowie.

Na przeciwnym biegunie spośród księży aresztowanych w tej sprawie trzeba umieścić, zasługującego na zaszczytne tytuły i przymiotniki - ks. Józefa Fudalego. Aresztowano go jesienią w Liszkach niedaleko Krakowa. W śledztwie był okrutnie torturowany. Nie włączono go do procesu w styczniu 1953 r. dlatego, że był chory po pobiciu w śledztwie. Pod wpływem tortur załamał się i podpisał protokoły. W celi więziennej był duszpasterzem. Jednym ze świadków podczas wytoczonego mu później procesu była osądzona w głównym procesie Stefania Rospond-Szacoń. Stwierdziła ona, że przed sądem stanął trzęsący się oskarżony, nie mogący ustać na nogach, mówiący niewyraźnie, ,,bo wybili mu zęby”. Ks. Fudali odwołał zeznania i stwierdził, że podpisał je dlatego, iż w śledztwie „bili (go) żelaznym drągiem, że miażdżyli mu przyrodzenie”. Po tym oświadczeniu przerwano rozprawę. Oskarżonego umieszczono w więziennym szpitalu, gdzie zmarł w 1955 r. Wśród świeckich oskarżonych odważną postawą odznaczyła się wspomniana Stefania Rospond, która w zeznaniach nikogo nie obciążyła. W czasie procesu nie przyznała się do stawianych jej zarzutów, a w ostatnim słowie prosiła sąd o wyrok „zgodny z sumieniem sądu”.

Trudno nazywać męczennikiem, jak proponuje ks. biskup Jeż, księdza aresztowanego z powodu własnego strachu i „traktowanego lepiej” przez ubowców. Chyba że byłby to „męczennik własnej słabości”, ale takim nie daje się tego zaszczytnego tytułu. Na szczęście był on jedynym wśród występujących w procesie, który rozpoczął współpracę.

Przy ustalaniu faktów trzeba odsłaniać prawdę. Do jej odkrycia nie nadaje się powiedzenie: ,,De mortuis nihil nisi bene”. Dosłowne tłumaczenie tych słów, że o zmarłych trzeba mówić tylko dobrze, umożliwiałoby opiniowanie jedynie świętych, a przecież i w ich życiorysach znajdujemy informacje o czynach nie najlepszych.

Ks. CZESŁAW SKOWRON (Kraków)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2003