Małysz nie jest wieczny

Tuż przed rozpoczęciem igrzysk w Vancouver polscy kibice mają ostre apetyty. Czy słusznie?

09.02.2010

Czyta się kilka minut

Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że nadzieje nie są bezpodstawne. Do Kanady wysyłamy bez mała pół setki sportowców, spośród których każdy musiał zaistnieć w pierwszej dwudziestce (a w wypadku saneczkarzy nawet wyżej) Pucharu Świata.

Problem w tym, że nasze największe nadzieje olimpijskie nie są wytworami przemyślanego systemu. To raczej samorodki, talenty rzadkiej próby, które eksplodowały przypadkowo. Wystarczy przypomnieć, że na pierwsze zawody Pucharu Świata ówczesny trener kadry skoczków Pavol Mikeszka zabrał Adama Małysza na własny koszt. Działacze Polskiego Związku Narciarskiego nie chcieli marnować pieniędzy na chłopaka z Wisły, bo według nich był za słaby.

Z kolei Justyna Kowalczyk to wychowana w twardych warunkach góralka z Kasiny Wielkiej, którą znakomicie prowadzi przedstawiciel rosyjskiej myśli szkoleniowej - Aleksander Wieretielnyj. Co ciekawe, PZN umieścił w kadrze A tylko ją. Dla pozostałych narciarek z reprezentacji zbudował twór o nazwie kadra A-mix, a trenowanie go powierzył innemu szkoleniowcowi - Wiesławowi Cempie.

Szczęśliwie Małysz i Kowalczyk zapoczątkowali modę na swoje dyscypliny. W czasach przed małyszomanią w mistrzostwach Polski w skokach startowało 17 skoczków, dzisiaj jest ich ponad 70. Justyna Kowalczyk nie jest w stanie podnieść poziomu swoich koleżanek z kadry "mix" - Sylwii Jaśkowiec, Kornelii Marek i Pauliny Maciuszek - ale jej zwycięstwa mobilizują je do wytężonej pracy. Jaśkowiec haruje tak bardzo, że trenerzy muszą ją powstrzymywać. W górskich ośrodkach powoli rodzi się moda na bieganie na nartach i kto wie, może wkrótce popularnością dorówna bieganiu bez nart. - Dostrzegam, że moje sukcesy przyczyniły się do rozwoju turystycznego biegania na nartach. Dużo więcej osób staje na nartki, a nie jest to wcale takie ciężkie, więc mogę jedynie zachęcić innych! - mówi biegaczka z Kasiny Wielkiej.

W Kasinie budują trasę

Reakcje państwa na sukcesy zimowych sportowców jeszcze raz pokazują, że jesteśmy mistrzami działania akcyjnego. Gdy kraj oszalał na punkcie Małysza, zaczęliśmy budować skocznie. W ostatnim czasie powstały Wisła-Malinka, a także ogromny ośrodek Szczyrk-Skalite z dwoma skoczniami (HS 106, HS 77, w tej chwili trwa budowa małej - HS 40). Wszystkie będą miały sztuczne oświetlenie. Rozpoczął się program "Szukamy następców mistrza", w którym uczestniczy 150 małych "Małyszów". Cykl finansuje w całości sponsor (Lotos), choć jeszcze w ubiegłym roku przejazdy i noclegi opłacał PZN.

W ubiegłym tygodniu 222 kandydatów na następców Justyny Kowalczyk zapoczątkowało Narodowy Program Rozwoju Biegów Narciarskich "Bieg na Igrzyska". Szansę dostają dzieci z klubów położonych w małych miejscowościach: z Tomaszowa Lubelskiego, Marklowic, Lubawki... W Marklowicach, Miszkowicach, Osieczanach czy Istebnej piłki nożnej profesjonalnie uprawiać się nie da. Narciarstwo biegowe - jak najbardziej.

Sukcesy Kowalczyk były też bodźcem dla wójta gminy Mszana Dolna Tadeusza Patality, by rozpocząć w Kasinie Wlk. budowę profesjonalnej trasy biegowej, na której będzie można nie tylko trenować, lecz też przeprowadzić zawody z cyklu PŚ.

Upadek hokeja

Z zainteresowaniem sportami zimowymi w Polsce jest jak z Formułą 1, na punkcie której pół Polski zbzikowało po tym, jak dostał się do niej Robert Kubica. Interesujemy się skokami, gdy wygrywa Małysz, narciarstwem biegowym, gdy konkurencję bije na głowę Justyna, ale przeciętny Polak nie ma zielonego pojęcia o tym, kto jest liderem klasyfikacji generalnej w narciarstwie alpejskim, nie mówiąc już o kombinacji norweskiej.

Najważniejsza dyscyplina zespołowa sportów zimowych - hokej na lodzie - w Polsce podupada z roku na rok. Od blisko 20 lat nie było nas na igrzyskach. Udało nam się jeszcze zakwalifikować na olimpiadę w Albertville w 1992 r., gdzie wyprzedziliśmy nawet Włochów, co dało 11. miejsce na świecie. Od tamtego czasu jest coraz gorzej. W wyniku rozpadu Czechosłowacji i ZSRR powstały nowe drużyny: Słowacja, Białoruś, Łotwa, Ukraina, Kazachstan, które szybko wyprzedziły nas w rankingu. Skostniała struktura Polskiego Związku Hokeja na Lodzie w niczym nie jest lepsza od tej najbardziej krytykowanej - PZPN-u. Związek nie ma pomysłu na zbudowanie profesjonalnej ligi i dobrego modelu szkolenia młodzieży. Wszystko zaczyna i kończy się na braku sponsora dla polskiego hokeja, który bez pieniędzy coraz bardziej będzie ewoluował w kierunku amatorstwa. W tej chwili mocne podstawy finansowe mają cztery kluby. Pozostałe mogą zbankrutować po obecnym sezonie.

Miarą upadku hokeja jest przypadek reprezentacji do lat 20, która katastrofalnie zaprezentowała się na turnieju MŚ, rozgrywanym na własnym terenie. Polacy zostali pobici nawet przez egzotyczną do tej pory Chorwację. Za rok nasi młodzi hokeiści, którzy wkrótce przejmą schedę po Leszku Laszkiewiczu i jego pokoleniu z drugiej połowy lat 70. XX w., rywalizować będą z tuzami pokroju Hiszpanii, Korei czy Belgii.

***

Gdyby nie sukcesy Małysza i Kowalczyk, ze skokami i z biegami byłoby tak samo jak z hokejem. To jednostki uruchomiły koniunkturę na te dyscypliny. Kariera Orła z Wisły i złotej narciarski z Kasiny Wlk. nie będzie trwała wiecznie.

Tymczasem nakłady na sporty zimowe w Polsce nadal są niewielkie. W 2008 r. z budżetu ministerstwa sportu na wszystkie sporty zimowe (łącznie z hokejem) poświęcono jedynie 12,1 mln zł i szumnie określono to "programem przygotowań olimpijskich Vancouver 2010". Dla porównania, w tym samym okresie wioślarze i kajakarze dostali łącznie 14 mln zł (odpowiednio: 6,5 mln towarzystwa wioślarskie i 7,5 mln kajakarze).

Warto o tym pamiętać, nawet jeśli wbrew wszystkim przeciwnościom w Vancouver nasza reprezentacja dzięki Kowalczyk, Małyszowi, a także Tomaszowi Sikorze, pokaże się z dobrej strony.

Michał Białoński jest szefem działu sportowego portalu interia.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2010