Logika miłości

Ks. Michał Czajkowski napisał w przedmowie do tomu rozmów z ks. Stanisławem Musiałem, że najważniejsza w postawie tego niezwykłego jezuity była wrażliwość na drugiego człowieka. Niech moja opowieść będzie tego potwierdzeniem.

14.03.2006

Czyta się kilka minut

Gdy kilka lat temu zachorowałem, a podejmowane próby leczenia kończyły się niepowodzeniem, jakimś sposobem dowiedział się o tym ks. Musiał. Przez wspólnego znajomego poprosił, abym zadzwonił, gdyż chce pomóc. Znałem jego publicystykę, ale jako osoba daleka od Kościoła nieco obawiałem się tego kontaktu. Sceptycyzmowi agnostyka towarzyszyła frustracja z powodu konieczności zawieszenia studiów i zamrożenia pozostałych życiowych planów. Po chwili namysłu kartkę z telefonem do klasztoru jezuitów wyrzuciłem do kosza. Jednak ks. Musiał zdobył mój numer i zadzwonił kilka dni później. W pierwszych zdaniach żartował, że nie ma zamiaru nikogo indoktrynować. "Tu chodzi wyłącznie o leczenie" - podkreślił i poprosił o przyjście do klasztoru. Już podczas spotkania zadeklarował, że koszty leczenia pokryje zaprzyjaźniona francuska rodzina arystokratyczna. Krótko wyjaśnił: straciwszy niegdyś dziecko, pieniądze, które mieliby łożyć na jego utrzymanie czy wykształcenie, ofiarowują na cele dobroczynne. Tym sposobem stałem się na pewien czas ich przybranym synem. Mój opór ks. Musiał cierpliwie kruszył słowami. Tłumaczył, że skoro jestem w potrzebie, powinienem przyjąć ofiarowaną pomoc. "Jeśli kiedyś będziesz całkiem zdrów, pomożesz innym" - dodawał.

Podobne zdanie ks. Musiała cytują autorzy w posłowiu do książki: "Kiedy jeden z nas był w finansowym dołku, Staszek, który chodził w jednym wytartym swetrze, wyczarował skądś całkiem pokaźną sumę i wręczając ją powiedział: »Oddasz, jak będziesz miał. Ale nie mnie, tylko komuś, kto będzie potrzebował...«". Pomagał w ten sposób wielu osobom. Gdy kiedyś przyszedłem na umówione spotkanie, poprosił, abym pospacerował sobie jeszcze przez pół godziny, ponieważ zaraz ma się u niego zjawić chłopak z ubogiej rodziny. Nie chciał go narażać na przyjmowanie jałmużny w obecności obcej osoby. Odwiedzał samotnych, chorych, zarażonych beznadzieją. Kierując się logiką miłości, jechał w Boże Narodzenie do małej, zagubionej w górach parafii, aby zastąpić proboszcza, który musiał wyjechać na kilka dni. "Powinienem pisać zamówione teksty w Krakowie - mówił mi już w autobusie jadącym w kierunku Pienin - ale to może poczekać. Nie mogę przecież zostawić tych ludzi samych w dniu narodzin Chrystusa!".

W natłoku spraw zapominał o sobie. Do lekarza wybierał się dopiero po długich naleganiach. Komputer kupiła mu zaprzyjaźniona osoba z zagranicy. Miłością obdarzał także zwierzęta. Po śmierci ks. Musiała do okna jego klasztornego pokoju jeszcze długo przylatywały ptaki.

Krytycy wytykali mu nadmierną emocjonalność wypowiedzi. Myślę, że był to zarzut zasadny tylko częściowo i że nazbyt często służył oponentom do tego, aby poprzez wzięcie w nawias "naiwności" unieważnić całą wypowiedź ks. Musiała. To znacznie łatwiejsze niż trudna dyskusja. Do dzisiaj pamiętamy jego ostry sprzeciw wobec interwencji w Iraku i to, że uważał za haniebne uzasadnianie dalszego stacjonowania polskich wojsk na Bliskim Wschodzie ewentualnymi korzyściami z kontraktów.

***

"Oni myślą, że chcę im zaszkodzić - relacjonował mi ks. Musiał jedną z rozmów z prowincjałem zakonu jezuitów - a przecież ja ich kocham". W książce znalazłem dopełniające zdanie: "Jezuici pojmują swą miłość do Kościoła jako miłość trudną i krytyczną i chcą mu służyć, ale nie ślepo". Ukształtowany przez lata na Zachodzie, wcześniej niż inni dostrzegał problemy polskiego katolicyzmu w czasach demokracji i pluralizmu. Odważnie pisał o społecznej hipokryzji Kościoła, lekceważeniu zagrożenia integryzmem ("polska hierarchia zdaje sobie sprawę z fundamentalizmu tylko o tyle, o ile ten fundamentalizm zagraża hierarchii"), raził go centralizm, przerost formy nad treścią ("ludzi coraz bardziej raził będzie nie tylko przepych czy formalizm Kościoła, ale także styl, w jakim Kościół ciągle próbuje głosić swe Słowo").

Jednym z niezrealizowanych marzeń ks. Musiała pozostaje list polskich biskupów o antysemityzmie, który zamiast "słownej waty" zawierać będzie konkretne wskazania: "Grzeszysz antysemityzmem, jeśli w twoich decyzjach życiowych czy politycznych kierujesz się tym, czy ktoś jest pochodzenia żydowskiego. Grzeszysz antysemityzmem, jeśli piszesz na murach antyżydowskie hasła lub tolerujesz ich pisanie (...). Grzeszysz antysemityzmem, jeśli zamiast poprawnego słownictwa »Żyd«, »Żydzi«, używasz zdrobniałych wyrażeń: »Żydek«, »Żydki«. Grzeszysz antysemityzmem, jeśli negujesz rozmiar zagłady Żydów. Itd.". Nie łudził się, że takie listy pasterskie mają natychmiastową moc sprawczą. Wiedział jednak, że bez konkretów trudno rozmawiać z wiernymi o grzechu antysemityzmu: "teoretyzowanie nic nie da, bo samych definicji antysemityzmu jest bez liku".

Rozmowy z ks. Musiałem są nie tylko pasjonującą opowieścią o dzieciństwie w wiejskiej rodzinie, narodzinach powołania i trudnej drodze zakonnej. To także odważna próba diagnozy współczesnego katolicyzmu. "Duchowny niepokorny" ufał, że Kościół przyszłości będzie "skierowany w stronę ludzi, a nie w stronę doktryny, czyli walki o precyzję doktrynalną, i to w dodatku z wykluczeniami i potępieniami. Jedno wydaje się oczywiste: musi to być Kościół optymizmu i radości".

Witold Bereś, Krzysztof Burnetko, "Duchowny niepokorny. Rozmowy z ks. Stanisławem Musiałem", Warszawa 2006, Świat Książki.

Jacek Maj jest studentem historii sztuki europejskiej oraz bizantyńskiej archeologii i historii sztuki na Uniwersytecie w Heidelbergu. Stypendysta Collegium Invisibile w Warszawie oraz BASF Polska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2006