Ksiądz, który patrzył pod nogi

Jeśli był buntownikiem, to takim, któremu walka nie sprawiała satysfakcji. Jeśli radykałem – to dlatego, że „walczył o miłość do drugiego człowieka”.

03.03.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Danuta Węgiel
/ Fot. Danuta Węgiel

Moim najgłębszym marzeniem jest, żeby nad moją trumną rabin odmówił kadisz. Wtedy mógłbym w pełni nazwać się katolikiem, bo katolickość to »całość«, korzenie żydowskie i wyrastające z nich pędy – chrześcijaństwo” – mówił ks. Stanisław Musiał.

5 marca mija dekada od śmierci niezwykłego duszpasterza, jezuity, żarliwego rzecznika dialogu chrześcijańsko-żydowskiego” – a jego wypowiedzi o grzechu antysemityzmu wewnątrz Kościoła wciąż są pamiętane. Upominał się o szacunek dla Żydów. Próbował tłumaczyć katolikom, czym był Holokaust. Jego opublikowany w „TP” tekst „Czarne jest czarne” (16 listopada 1997 r., otrzymał za niego „polskiego Pulitzera”, nagrodę Grand Press), w którym żądał od biskupów zajęcia jednoznacznego stanowiska w sprawie antysemickich wypowiedzi duchownych, wpłynął na kierunek dialogu z judaizmem. Wielu księży i świeckich katolików do dziś przyznaje, że zmienił i nadał ton ich myśleniu o Żydach.

POKORNY I KRYTYCZNY

Kim był ksiądz, który budził sumienia i wyjaśniał: „grzeszysz antysemityzmem, jeśli w twoich decyzjach życiowych czy politycznych kierujesz się tym, czy ktoś jest pochodzenia żydowskiego; grzeszysz antysemityzmem, jeśli piszesz na murach lub tolerujesz pisanie antyżydowskich haseł; grzeszysz antysemityzmem, jeśli zamiast poprawnego słownictwa »Żyd«, »Żydzi« używasz zdrobniałych wyrażeń »Żydek«, »Żydki«; grzeszysz antysemityzmem, jeśli negujesz rozmiar zagłady Żydów” (cytat z wywiadu „Kadisz za księdza”, który z duchownym przeprowadzili Witold Bereś i Krzysztof Burnetko)?

Jeśli był buntownikiem, to takim, któremu walka nie sprawiała satysfakcji. Jeśli radykałem, a tak wielu go postrzegało, to dlatego, że – jak to ujął ks. Adam Boniecki podczas pogrzebu ks. Musiała – „walczył o miłość do drugiego człowieka”. Przylgnęła do niego łatka niepokornego księdza i naczelnego krytyka kościelnej hierarchii, choć to, co robił, pisał i mówił, wynikało z wielkiej pokory i żarliwości wiary.

Urodził się w Łososinie Górnej koło Limanowej, w niedzielę 1 maja 1938 r. Twierdził, że narodziny w święto pracy, tuż przed sumą, zobowiązują do podwójnej wrażliwości: społecznej i religijnej. „Dziękuję Bogu, że posiadam je obie. Inaczej byłbym dewotem albo jakimś bezdusznym aparatczykiem” – pisał. Odebrał surowe wychowanie: wiejskie życie w niezamożnej rodzinie, z do bólu praktycznym ojcem, nie rozpieszczało. Jedną z wypraw do kościoła na niedzielną mszę mały Staszek zapamiętał do końca życia. „Miałem wtedy pięć-sześć lat, szliśmy razem z ojcem. Przyglądałem się chmurom na niebie, ptakom, drzewom, a ojciec powiedział: Jak idziesz, to patrz pod nogi! Te na pozór ostre słowa stały się z czasem moją maksymą życiową” – wspominał.

PRZECIW LĘKOWI

Miał dwanaście lat, gdy trafił do małego seminarium w Nowym Sączu. Wcześnie, jak na wybór drogi życiowej. Reżyserką jego powołania była nauczycielka – Maria Odziomkówna. „Codziennie po mszy świętej, do której służyłem, zabierała mnie do siebie, częstowała śniadaniem i prowadziła ze mną rozmowę. To właśnie ona zwróciła się do pięciu zakonów o przyjęcie mnie do małego seminarium. Pozytywnie odpowiedzieli tylko jezuici z Nowego Sącza” – wspominał po latach w ankiecie „Wysokich Obcasów” pt. „Jak mnie wychowywano”. Jako czternastolatek nosił jezuicki habit. Nie był to jednak łatwy związek, choć ks. Musiał zawsze podkreślał, że zakon i Kościół są dla niego wszystkim. Pewnie dlatego z pokorą przyjmował zakazy publikacji i nakazy milczenia, jakie nakładali na niego zakonni przełożeni za ostre wypowiedzi.

A tych nie brakowało. Nie tylko wtedy, gdy zaangażował się w rozwiązanie sporu wokół obecności karmelitanek w Auschwitz i krzyży na oświęcimskim żwirowisku (od 1986 r. był członkiem Komisji Episkopatu ds. Dialogu z Judaizmem). Już jego pierwsze teksty w „TP” z początku lat 80. bezkompromisowo komentowały zachowanie księży, którzy przy okazji opozycyjnego zaangażowania promowali siebie. Po przełomie w 1989 r. często występował przeciwko kościelnej agitacji politycznej i wystawnemu stylowi bycia chrześcijaństwa („Chciałbym, żeby było mniej fałszywej widzialności Kościoła: mniej hucznych opłatków i poświęceń supermarketów. To wszystko są peryferie chrześcijaństwa. Jeśli ich jest za dużo, wtedy sekularyzujemy i zagłuszamy naszą wiarę”). W jednym z tekstów pytał, dlaczego zamiast kolejnego papieskiego pomnika nie można ufundować szkolnego autobusu dla dzieci. Miał żal do tych środowisk katolickich, które rozpowszechniają lęk („Idę ulicą, a tu ludzie zaczepiają mnie i pytają: czy ksiądz wie, że Bruksela postanowiła, że Polaków ma być tylko 20 milionów? Czy ksiądz wie, że Polskę mają wykupić Żydzi? Skąd to wiedzą? Słyszeli w katolickim radiu! Budzenie fobii jest nieodpowiedzialne, to zbrodnia na maluczkich. Oni i tak są biedni, a tu muszą żyć z takimi dodatkowymi lękami o przyszłość”).

***

Kiedy w marcu 2004 r. na cmentarzu Rakowickim w Krakowie zmarłego duchownego żegnali przyjaciele, byli wśród nich także Żydzi. Kadisz, tradycyjną żydowską modlitwę, odmówił nad grobem jezuity rabin Aron Halberstam.

6 marca o godz. 16.00 w kościele św. Barbary w Krakowie (Mały Rynek 8) zostanie odprawiona Msza św. w 10. rocznicę śmierci ks. Stanisława Musiała.


Nagroda im. Ks. Stanisława Musiała

Od 2009 r. wręczana jest Nagroda im. ks. Stanisława Musiała za zasługi na rzecz pojednania polsko-żydowskiego. Przyznawana jest w dwóch kategoriach: za twórczość promującą ducha dialogu oraz za podejmowanie inicjatyw społecznych na rzecz pojednania. Pomysłodawcą nagrody jest krakowskie stowarzyszenie Klub Chrześcijan i Żydów „Przymierze”, a jej fundatorami: rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezydent Miasta Krakowa i Gmina Wyznaniowa Żydowska. Tegorocznymi laureatami zostali: prof. Stanisław Krajewski i Mirosław Skrzypczyk. Uroczyste wręczenie nagrody odbędzie się 6 marca (czwartek) o godz. 12.00 w Auli Collegium Novum UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2014