Kuszące miasto utrapienia

Film Fernando Meirellesa Miasto Boga zdobył w Polsce wielbicieli jeszcze przed premierą. Można było go oglądać w ramach czwartej edycji Filmostrady, został też doceniony na kilku festiwalach, m. in. w Kazimierzu i w Łodzi na Camerimage, gdzie operator Cesar Charlone zdobył Złotą Żabę. Nominowany do Złotych Globów, jest jednym z ciekawszych filmów, jakie pojawiły się ostatnio na naszych ekranach.

18.01.2004

Czyta się kilka minut

Akcja jest prosta i przypomina chociażby “Chłopców z ferajny" Martina Scorsese czy - ze względu na sentymentalne ukazanie grupy przyjaciół, rozpoczynających życie na marginesie prawa - “Dawno temu w Ameryce" Sergio Leone. Rozgrywa się w ubogiej dzielnicy na przedmieściach Rio de Janeiro - Cidade de Deus, Mieście Boga. Nazwa dziś ironiczna, bo jest to raczej przedsionek piekła. Bohaterami są dzieci, które - zmuszone do samodzielności - szybko dorośleją. Jedyną szansą przetrwania jest kradzież, rozbój, spryt i przede wszystkim wyzbycie się sentymentów.

Jest to jednak opowieść nie tyle o mieszkańcach Miasta Boga, co - jak mówi reżyser - o samym miejscu, które, choć położone w pobliżu wielkich aglomeracji, gdzie obowiązują cywilizowane reguły życia, rządzi się własnymi prawami. Tworzą je gangi zrzeszające tych, którzy nie chcieli stać się ofiarami i wybrali rolę oprawców. Z faveli nie ma ucieczki. Życie jest upadlające, podporządkowane rządom bandytów. Gdy jesteś płotką, musisz wykonywać polecenia szefów. Nawet jeśli ma to być zabicie najlepszego kolegi czy zdrada przyjaciół. Liczą się tylko ambicja i instynkt przetrwania. Śmierć zadawana jest często przypadkowo i bez powodu.

Film nakręcono na podstawie książki Paulo Linsa, opisującej prawdziwe porachunki gangów w Mieście Boga, rozgrywające się w latach 80. Twórcy postanowili wiernie odtworzyć atmosferę książki, stąd pomysł zatrudnienia mieszkańców slumsów, dbałość o realia. Obraz nakręcano w autentycznych plenerach. Podobno ekipa filmowa pozwolenie na zdjęcia musiała uzyskać nie od władz miasta, ale od lokalnych gangów.

Historia rozpoczyna się w latach 60., kiedy powstało Cidade de Deus, kończy w 80., gdy krwawe walki o strefy wpływów w handlu narkotykami osiągnęły apogeum. Każda z dekad jest wyodrębniona innym sposobem filmowania. Początkowo dominują ciepłe, żółte kolory, klasyczna narracja. Później zastępują je ujęcia kolorowe, przypominające narkotykowe wizje, ilustrujące dyskotekowe lata 70., by przejść za chwilę do mrocznych, prawie stalowych zdjęć obrazujących pełną zagrożenia atmosferę lat 80., czas regularnych bitew ulicznych.

Krwawe sceny przeplatane są epizodami zabawnymi, nagłymi zwrotami akcji i przede wszystkim nutką nadziei, że jednak są tacy, którym udaje się wydostać z dantejskiego “miasta utrapienia". Od początku widz kibicuje głównemu bohaterowi, wierząc, że nie podzieli on losu rówieśników. Kapiszon pragnie zostać fotografikiem, co prowadzi go do lokalnej gazety. Dzięki zbiegowi okoliczności jego zdjęcia trafiają na pierwszą stronę. W jego historii zdaje się być ukryte dość wytarte przesłanie, że wystarczy być ambitnym i dążyć do wyznaczonego celu, by wydostać się nawet z najgęstszego bagna.

Kamera jest niemym komentatorem wydarzeń, nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. Strona wizualna zdominowała film: zaskakujące zwroty akcji, zaburzenia chronologii, kilku narratorów, mnogość bohaterów i wątków mogą wywołać u widza lekką dezorientację. Ratuje go przed tym reżyserski warsztat: Meirelles - choć nie miał wcześniej dużego doświadczenia z pełnym metrażem - zapanował nad pozornym chaosem. Problem leży gdzie indziej.

Obrazowa atrakcyjność filmu odwraca uwagę od sprawy najistotniejszej: kwestii moralnej, a konkretnie od relatywizmu, z jakim została ona potraktowana. Film odbiera się raczej jako czystej krwi kino rozrywkowe niż jako rzecz zaangażowaną społecznie, zadającą pytania o granice naszego przyzwolenia na przemoc. Tematyka sugerowałaby większą powagę, powinna wymagać od widza jeśli nie empatii, to chociażby refleksji nad zjawiskiem przestępczości wśród nieletnich czy biedy, zmuszającej 11-letnie dzieci do kradzieży, a nawet morderstwa. Tego w “Mieście Boga" brakuje.

Patrząc na kolejną, bezsensowną i nieuzasadnioną śmierć popadamy w podobne zobojętnienie, co bohaterowie ją zadający. Być może jest to efekt zamierzony przez reżysera, który chce uświadomić nam, jak niewiele dzieli nas od zbrodni. Wystarczy opatrzenie się z przestępstwem, codzienne z nim obcowanie, by granica przyzwolenia niebezpiecznie się przesunęła...

“Miasto Boga" (“Cidade de deus"), reż.: Fernando Meirelles, scen.: Braulio Mantovani, zdj.: Cesar Charlone; wyst.: Alexandre Rodrigues, Leandro Firmino da Hora, Phaellipe Haagensen, Douglas Silva, Jonathan Haagensen, Matheus Nachtergaele, Seu Jorge, Jefechander Suplino i inni, Brazylia/Francja 2002, dystrybucja w Polsce: SPInka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2004