Księgi ponadnarodowe

MLADEN MARTIĆ: Lubię tłumaczyć pisarzy przesiąkniętych polskością. Ich książki interesują mnie bardziej niż te, które mogłyby powstać w dowolnym miejscu w Europie.

20.11.2018

Czyta się kilka minut

Mladen Martić i Olga Tokarczuk / ARCHIWUM PRYWATNE
Mladen Martić i Olga Tokarczuk / ARCHIWUM PRYWATNE

ALEKSANDRA WOJTASZEK: Niedawno ukazał się Pana chorwacki przekład „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk. To powieść totalna, i nie chodzi tylko o rozmiar.

MLADEN MARTIĆ: Tłumacze z tak zwanych mniejszych języków, również polskiego, rzadko otrzymują zlecenia. Są bardziej ambasadorami, a nawet komiwojażerami – sami muszą przekonywać wydawców do różnych pomysłów. W przypadku Olgi Tokarczuk było jednak inaczej. Wcześniej z wielką satysfakcją przełożyłem „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. Bardzo lubię kryminały, a to jest wybitne dzieło, nasycone wieloma treściami wychodzącymi poza ramy gatunku. Wciąż trwają negocjacje prawne, ale już zacząłem tłumaczyć „Biegunów”. Paradoksalnie to chyba książka jeszcze bardziej wymagająca dla tłumacza niż „Księgi Jakubowe”.

Dlaczego?

To powieść najlepiej opisująca naszą płynną nowoczesność. Narracja nieustannie się w niej zmienia, nie ma rytmu, za którym można podążać. Historia każdej postaci to zupełnie inny styl, pełen najróżniejszych aluzji literackich. Trzeba bardzo uważać na ujednolicenia, które mogłyby zniszczyć to, co najważniejsze.

Booker dał „Biegunom” drugie życie.

Ta książka z każdy rokiem zyskuje na aktualności. Kiedy znalazła się na długiej liście nominowanych do Bookera, powiedziałem mojemu wydawcy, żeby jak najszybciej kupił do niej prawa. Byłem pewien, że Tokarczuk wygra. Jednak Nobla chyba nie dostanie – dwie Polki w ciągu ćwierćwiecza to mało prawdopodobne. A szkoda, bo na niego zasłużyła. A raczej Nobel zasłużył na pisarkę pokroju Tokarczuk.

Udało się Panu zachować w przekładzie niezwykły język, ale też klimat „Ksiąg”.

Koledzy z polonistyki, którzy chwalili tłumaczenie, przyznawali też, że język momentami ich zaskakiwał. Świadomie pozwoliłem sobie na ryzykowne czasem gry. „Księgi” napisane są w większości językiem współczesnym, tylko miejscami delikatnie zabarwionym XVIII wiekiem. Dlatego ja także nie dodawałem na siłę patyny dzisiejszemu chorwackiemu. Wykorzystywałem jednak bogactwo naszego języka – smutne, że wielu purystów językowych chętnie z niego rezygnuje. Dobrym przykładem są turcyzmy – wielu redaktorów nie zgodziłoby się na ich użycie, choć funkcjonują normalnie w języku. A bardzo mi pasowały do powieści rozgrywającej się blisko tureckiej granicy. Zawsze staram się jak najwierniej oddać to, co pisarz chciał przekazać swoim dziełem.

Wątki związane z polską historią są czytelne dla Chorwatów?

Lubię tłumaczyć pisarzy przesiąkniętych polskością. Znacznie mniej interesują mnie dzieła, które mogłyby powstać w dowolnym miejscu Europy. Wbrew pozorom Polaków i Chorwatów sporo łączy. Polska XVIII wieku była wielokulturowa, zamieszkana przez rozmaite narodowości – w Chorwacji przez wieki było podobnie. Ten ferment miał kluczowy wpływ na kształtowanie się naszych bogatych kultur. Teraz zostaliśmy tej wielokulturowości pozbawieni. Ale oba nasze narody wciąż lubią myśleć o sobie jako o centrum, wokół którego powinien kręcić się świat.

A słowiańskość? Czy to również może być wspólny element naszej tożsamości?

Powiedziałem kiedyś w wywiadzie, że Polacy i Chorwaci są braćmi, co wywołało lawinę krytyki. Słowiańskość nie jest w mojej ojczyźnie zbyt popularna, podobnie jak bycie bratem komukolwiek. Tymczasem, na dobre i na złe, nasze języki i kultury są sobie bliskie.


Czytaj także: Biegnij, Olga, biegnij! - Magdalena Barbaruk po Nagrodzie Bookera dla Olgi Tokarczuk


Wiele procesów historycznych zachodziło u nas podobnie, dzięki czemu również współczesne podziały w chorwackim i polskim społeczeństwie są analogiczne. Istnieje część konserwatywna, zapatrzona w przeszłość, i ta druga, bardziej otwarta na zmiany. No i oczywiście przemożny w obu przypadkach wpływ katolicyzmu.

Tokarczuk powiedziała kiedyś, że ma alergię na monokulturową figurę Polaka-katolika. W Chorwacji taka figura również zajmuje centralne miejsce.

Obydwa nasze narody mocno zubaża brak mniejszości. W Chorwacji ten stan utrzymuje się dopiero od dwudziestu lat, ale już widzę jego negatywny wpływ na literaturę i sztukę. W takich sytuacjach przewodnikiem po kulturze był dla mnie zawsze Witold Gombrowicz.

Otrzymał Pan nagrodę dla najlepszego tłumacza właśnie za przekład „Trans-Atlantyku”.

To tłumaczenie było wyjątkowo wymagające. Tekst Gombrowicza jest stylizowany na barok, który w Chorwacji nigdy nie zaistniał w takim kształcie jak w Polsce. Ponadto wybitny tłumacz i polonista Zdravko Malić, mój profesor, jeden z pierwszych specjalistów od Gombrowicza, przetłumaczył w latach 70. kilkanaście stron „Trans-Atlantyku”. Chciałem go uhonorować i swoim przekładem kontynuować jego dzieło, ale od tego czasu język chorwacki bardzo się zmienił. W przekładzie Malicia pojawiają się barokowe archaizmy, które po rozpadzie Jugosławii zostały ponownie, często bezkrytycznie, włączone do współczesnego chorwackiego standardu. Szczególnie w latach 90. kluczowy wpływ na język miała polityka – chciano odpodobnić chorwacki od serbskiego.

Jaką drogę Pan wybrał?

Malić przede wszystkim nie był purystą językowym, był poetą. Z bogactwa istniejących na tych terenach języków i dialektów wybierał słowa, które najlepiej odpowiadały jego językowej wrażliwości. Poszedłem w jego ślady. Barok w Chorwacji istniał w dwóch zupełnie odmiennych wariantach, również językowo – postanowiłem je połączyć. Udało mi się w ten sposób oddać gombrowiczowską zabawę z językiem, bohaterami i samym sobą. Przekład został bardzo dobrze przyjęty i jako pierwszy slawista od wielu lat otrzymałem wspomnianą nagrodę.

Powiedział Pan wtedy, że Gombrowicz jest w Chorwacji wciąż żywym autorem.

Gombrowicz jest odtrutką na współczesny chorwacki nacjonalizm. Stosunek Gombrowicza do narodu, ale też jego humor i ironia są nam bardzo bliskie. Gombrowicz podejmował też wiele kwestii, które z perspektywy współczesnego Chorwata są wciąż istotne – chociażby jego refleksje o Europie i zajmowanym w niej miejscu. Moje tłumaczenie „Autobiografii pośmiertnej” – wyboru tekstów Gombrowicza dokonanego przez Włodzimierza Boleckiego także spotkało się w Chorwacji ze sporym zainteresowaniem.

Gombrowicz czy Tokarczuk to już klasycy, ale w Chorwacji wydano też sporo autorów literatury popularnej, chociażby kryminały Zygmunta Miłoszewskiego i Marka Krajewskiego.

Trochę liczyłem na modę na polskie kryminały, ale jak na złość rynek zdominowali Skandynawowie. Polacy mają tu jednak małą, lecz wierną grupkę fanów. Ostatnio czerpię sporo radości z tłumaczenia Andrzeja Sapkowskiego. Nigdy nie przepadałem za fantasy, ale okazało się, że Sapkowski to świetny pisarz – uniwersalny, a przy tym bardzo polski.

Jak z perspektywy Chorwata wygląda polski rynek książki?

Nasze problemy wynikają z tego, że mamy mały rynek wydawniczy. Wasze z tego, że macie duży, dlatego redaktorskie nożyczki i logika sprzedaży zbyt często dyktują pisarzom warunki. Często zakochuję się w pierwszych książkach danego autora lub autorki, a potem widzę, jak w kolejnych traci swoją niezależność i autentyczność. Niewielu, jak Tokarczuk, udaje się przez cały czas pozostać sobą. © Rozmawiała w Zagrzebiu Aleksandra Wojtaszek

MLADEN MARTIĆ (ur. 1949) jest chorwackim tłumaczem, dramaturgiem, krytykiem teatralnym i dziennikarzem. Przetłumaczył ponad 40 dramatów i sztuk teatralnych (m.in. Mrożka, Różewicza, Herberta, Grochowiaka i Głowackiego), publicystykę Kapuścińskiego, Baumana i Obirka, a także kilkanaście powieści współczesnych polskich autorów, m.in. Lema, Herlinga-Grudzińskiego, Bator, Tokarczuk, Myśliwskiego. Za przekład „Trans-Atlantyku” Gombrowicza otrzymał w 2009 r. Nagrodę im. Iso Velikanovicia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2018

Artykuł pochodzi z dodatku „Odnalezione w tłumaczeniu (2018)