Kosmopolita wschodni

Jerzego Giedroycia pierwszy raz spotkałem jesienią 1964 roku.Z ówczesnych rozmów zapamiętałem jego trzy refleksje: że w życiu obywatelskim musi nastąpić zmiana pokoleniowa; że szansą Polski jest Wschód, a nie Zachód, ale - i to była trzecia myśl, która mnie uderzyła - że Polska nie graniczy z Rosją, a z Litwą, Ukrainą i Białorusią. Najważniejsze jednak było takie przesłanie: demokracja zaczyna się od nas samych. Nie należy patrzeć, co zrobią inni, tylko co ja sam mogę dla demokracji zrobić.

26.09.2006

Czyta się kilka minut

Bliżej poznałem go w roku 1976, gdy przez wiele tygodni mieszkałem w Maisons-Laffitte. To był człowiek bardzo niebanalny. Jeżeli chodzi o polityczne wizje, był prawdopodobnie najciekawszym z wizjonerów polskich drugiej połowy XX wieku. Szalenie imponował mi odwagą. Nie bał się iść pod prąd opinii publicznej. Tak było, gdy napisał, że trzeba zrezygnować z Wilna i Lwowa. Że trzeba pojednać się i z Rosją, i z Niemcami, bo budując psychologiczną wrogość do sąsiadów, Polska na niepodległość nie ma żadnych szans, a jeżeli nawet ją odzyska, to zmarnuje. Niesłychanie twarde stanowisko zajmował też w 1968 roku - i w sprawie antysemityzmu, i w sprawie Czechosłowacji.

Nie był nacjonalistą, nie znosił endeków, ale też był dość antyzachodni. Na własny użytek ukułem sformułowanie "kosmopolita wschodni". Jego Zachód nie interesował. Interesowała go Białoruś, Czechosłowacja, Rumunia... Był pryncypialnym antykomunistą, ale zwalczał system, nie ludzi. Z ludźmi można rozmawiać, bo ludzie będą się zmieniać. Natomiast sam system - tu był niezłomny. To mi zaszczepił. Był też bardzo krytyczny wobec polskiego społeczeństwa. Mnie się wydawało, że nasze problemy rozwiąże demokracja, on był znacznie bardziej przenikliwy. Gdy dziś patrzę na Polskę, myślę, że miał bardzo wiele racji.

Lubił wydawać dyrektywy. Gdy jechałem do Rzymu w 1976 roku, wiedząc, że będę miał spotkanie z Prymasem, Giedroyc rozkazywał: "Proszę powiedzieć księdzu Prymasowi, żeby odprawił Mszę dla grekokatolików". Ja na to: "Panie Jerzy, nie mogę mówić Prymasowi, jaką Mszę ma odprawić, bo się kompletnie ośmieszę". Nie miał tu wyczucia, uważał, że wszystko jest do załatwienia. Kierowała nim wizja, łączona jednak z elementami myślenia życzeniowego. Ale z drugiej strony, jeśli ktoś nie wierzy w ten sposób, to nie ma dość dynamizmu, żeby działać.

Jak bywa u ludzi odważnych, czasem nie wiedział, gdzie kończy się odwaga, a zaczyna przekora. Jako redaktor uwielbiał wkładać kij w mrowisko, przy czym zdarzało mu się przeszarżować. Myślę, że nie miał racji w sprawie polskiego Kościoła, nie doceniał znaczenia prymasa Wyszyńskiego z jednej strony, a środowiska "Znaku", "Więzi", "Tygodnika Powszechnego" z drugiej. Prymasa uważał za reakcjonistę i oportunistę, a posłów z Koła Znak - właściwie już tylko za oportunistów. Nie rozumiał, że dla ludzi, którzy ukształtowani byli przy monopolu komunistycznej propagandy, miał niesamowite znaczenie fakt, iż przynajmniej w Kościele słyszeli inny głos. Później o Papieżu wyrażał się dość pobłażliwie, a przecież Wojtyła kompletnie zrewolucjonizował stosunek Kościoła do Wschodu, do komunizmu.

Czytając korespondencję Giedroycia z Mieroszewskim, zrozumiałem, jak wielką stratą dla "Kultury" było odejście tego ostatniego. Po jego śmierci linia polityczna pisma zaczyna się gubić. Stosunek Giedroycia do "Solidarności" był przesadnie krytyczny, nie docenił on także pierestrojki.

O ile w roku 1956 potrafił zająć postawę bezbłędną, to w czasie Okrągłego Stołu jakoś się zagubił, uważam za niesłuszny np. jego radykalny krytycyzm wobec Mazowieckiego, "grubej kreski"...

Nie zmienia to faktu, że był to człowiek genialny, wielki, o którym mówimy z niezwykłą atencją. Że jesteśmy niesłychanie wdzięczni Panu Bogu, iż ofiarował nam kogoś takiego jak Jerzy Giedroyc.

Notował AF

Adam Michnik (ur. 1946) jest redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej". Ostatnio opublikował książkę "Wściekłość i wstyd" (2005).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2006