Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na Bulwarze Roxas, którym papamobile ma przejechać z lotniska około 18:30, już wczesnym popołudniem zaczęli się zbierać wierni. Większość z nich koszulkach z wizerunkiem Franciszkiem. W oczy rzucają się hasła: "Kocham Papieża Franciszką", "Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga".
W Zatoce Manilskiej stoi parę statków filipińskiej Obrony Wybrzeża, na ulicy sporo policji życzliwej i dla wiernych i dla dziennikarza z dalekiej Polski.
- Manilczycy śmieją się, bo rząd przeznaczył pół miliona pesos na specjalne pampersy dla policji - mówi Artur "Dzidek", który w filipińskiej stolicy pracuje od trzech lat - mają zakaz chodzenia za potrzebą, muszą wszyscy stać cały dzień na ulicy i strzec bezpieczeństwa - dodaję potężnie zbudowany Polak pochodzący z Końskich.
- Papież przywiezie nam pokój - mówi zawstydzona, nieśmiała zakonnica, siostra Demi.
-Demi jak Demi Moore? - pytam.
-Dokładnie tak - śmieje się imienniczka znanej hollywoodzkiej gwiazdy.
Na bulwarze młodzież niesie wielki transparent z wizerunkiem Ojca Świętego i napisem "Kochamy papieża Franciszka". Lider grupy, ojciec Bong ma nadzieję, że Franciszek zbliży kościół do ubogich, bo "na razie należy do bogatych i polityków, a w końcu katolik powinien żyć skromnie, jak Jezus".
O godzinie 17.45 lokalnego czasu, papieski samolot wyląduje w Manili i spełni się marzenie milionów kochających go Filipińczyków. Może uda im się ujrzeć głowę Kościoła przejeźdżającą białym jeepney po Bulwarze Roxas.
W Manili jest wysłannik „Tygodnika Powszechnego” Andrzej Meller
Zobacz więcej artykułów »