Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Urzędnicy poprzedniego ustroju zachowywali efekty swych tajnych ustaleń dla siebie. “Polityka" rozpowszechnia “onych" ustalenia - przez publikację w niewłaściwym kontekście i insynuację - w kilkuset tysiącach egzemplarzy. O co “Polityce" chodziło, zrozumie może połowa czytelników. To chyba mało, ale mnie o zdanie nie pytano. Dwa telefony z “Polityki" i IPN-u do obiektów przedstawionej inwigilacji z 1968 r. zaoszczędziłoby polemik i nieporozumień. Znalezienie numerów telefonów chyba nie byłoby specjalnie trudne.
Świadkiem zaocznym być nie lubię. Chętnie padam ofiarą historii - to wręcz zaszczyt - ale czy w imię prawdy historycznej mam też padać ofiarą IPN-u i prasy III RP?
JOANNA TUROWICZ-PIASECKA (Lund, Szwecja)
Wypowiedzi dotyczące tej sprawy (prezesa IPN-u Leona Kieresa, redaktora “Polityki" Artura Podgórskiego i Krzysztofa Kozłowskiego) opublikowaliśmy w “TP" nr 22/04.