Koniec samowolki

Prof. Jan Maciejewski, socjolog wojska: Większość żołnierzy o wysokiej motywacji pochodzi z małych miejscowości. Są przekonani, że wojsko daje pracę i zarobek niekoniecznie w Irlandii. Pobudki patriotyczne są motywacją marginalną.

11.03.2008

Czyta się kilka minut

Michał Kuźmiński: Żołnierze twierdzą, że zmiana standardów w wojsku nastąpiła nie z chwilą wejścia do NATO, lecz gdy zaczął się Irak. Czy tak samo było ze zmianami mentalnościowymi?

Jan Maciejewski: Wtedy nastąpiło spotkanie naszych żołnierzy - nie w warunkach wirtualnych, poligonowych, lecz bojowych - z najlepszymi armiami świata: USA, Anglii, Francji czy Hiszpanii. Ale badania socjologiczne wskazują, że transformacja armii postępowała wraz z przemianami społeczeństwa. Proces ten rozpoczął się na początku lat 90. i trwa do dziś.

Jakie najważniejsze zmiany Pan dostrzega?

Przede wszystkim nacisk na uzawodowienie, profesjonalizację i wąską specjalizację. Szeregowy, który przychodzi do służby, szkoli się na strzelca wyborowego czy kierowcę transportera opancerzonego; ma być specjalistą. Do niedawna polski żołnierz był od wszystkiego. Czyli od niczego.

Matura, nie chęć szczera

CBOS opublikował niedawno badania, według których większość społeczeństwa opowiada się za profesjonalizacją: 54 proc. chce armii w pełni zawodowej, 26 proc. - modelu mieszanego, zaś tylko 9 proc. - armii z poboru.

Widać tu doskonale zapotrzebowanie na armię niedużą, mobilną i nowoczesną. W społeczeństwie nie brakuje chętnych do służenia w niej, tyle że kilka kryteriów musi spełnić wcześniej państwo. Chodzi o aspekty ekonomiczne, zabezpieczenie socjalne, przejrzystość kariery - co ważne i nowe, dopiero od niedawna pojawia się w tym kontekście słowo "kariera".

Z naszych badań wyłania się przekonanie, że profesjonalizacja armii powinna zostać usystematyzowana. Powinno się korzystać ze sprawdzonych wzorców, np. niemieckich czy amerykańskich, i nie wyważać otwartych drzwi. Badania pokazują, co ciekawe, że żołnierzom brakuje oficerów wychowawczych - dawnych "politycznych". Zlikwidowano te stanowiska po 1989 r., zaś w ich miejsce pojawili się kapelani, o których większość badanych mówi krytycznie. Respondenci twierdzą wręcz, że kapelan jest im niepotrzebny, chyba że na misjach bojowych.

Czego badani oczekiwaliby od oficerów wychowawczych?

Przede wszystkim - i widać to głównie wśród szeregowych i podoficerów, którzy najczęściej nie mają wyższego wykształcenia - pewnego rodzaju edukacji obywatelskiej. Mówienia, co się dzieje w świecie, co to jest globalizacja, regionalizacja, co oznacza nasze członkostwo w UE... W przeciwnym razie żołnierz kończy służbę, wraca do cywila i nie rozumie otaczającego go świata. Wielokrotni uczestnicy operacji zagranicznych, zwani "misjonarzami", przez miesiące czy lata żyją wręcz w hermetycznym świecie.

A jakie respondenci zgłaszali pretensje wobec kapelanów?

Że traktują swoją pracę jak etat, przychodzą albo nie, zmuszają do praktyk religijnych, trzymają tylko z dowódcami i nie interesują się problemami zwykłych żołnierzy.

Poparcie społeczne dla uzawodowienia wojska trochę zaskakuje. Wcześniej całe pokolenia odbywały służbę zasadniczą i można by się raczej spodziewać przekonania: "ja służyłem, ojciec służył, mojemu synowi też nic od tego nie ubędzie".

Polskie społeczeństwo uwielbia stereotypy. Pokutują jeszcze przekonania, że kto służył w wojsku, jest lepszym patriotą. Albo: kto był w wojsku, będzie lepszym mężczyzną, mężem, ojcem... Do tego dochodzi przeświadczenie, że wojsko daje lepsze możliwości, uczy, daje prawo jazdy... XXI wiek całkowicie to zmienił. Dzisiaj armia nie jest od likwidowania analfabetyzmu.

Czy w Pana badaniach potwierdza się podział wojska na - jak można by to roboczo nazwać - "wojsko A" i "wojsko B"?

Z jednej strony profesjonalne ośrodki, najnowszy sprzęt i nowoczesne szkolenie, z drugiej - "zielone garnizony" czyli te schowane daleko w lasach, gdzie panuje marazm i brak zmian.

Dużo się zmienia. "Zielone garnizony", takie jak Świętoszów, Międzyrzecz czy Orzysz, stają się jednostkami elitarnymi, gdzie przygotowuje się żołnierzy do misji i gdzie nastąpiło prawie pełne uzawodowienie (choć znowu kłania się polska rzeczywistość: nie ma czym dojechać, żołnierze są odcięci od świata). Ale do tych garnizonów idą zawodowcy. W dużych miastach są raczej sztaby, logistyka, organizacja zaplecza.

Pamiętam obrazek ze Świętoszowa, gdzie kilkunastu żołnierzy czyściło krawężnik z rosnącej w nim trawy.

Mówię z pełną odpowiedzialnością: to margines, który nie rzutuje na całe wojsko.

A w służbie zasadniczej?

Tak, tu jest więcej wymyślania żołnierzom zajęć na siłę - choć, co ważne, ok. 30 proc. deklaruje chęć pozostania w służbie nadterminowej, z perspektywą zostania zawodowym żołnierzem.

Nowe fronty

Podobno zanikła też fala?

Tak, poza incydentami. To wielki sukces polskiego wojska, ponieważ też wiąże się z profesjonalizacją. Fala zanika wraz z podziałem na stare i młode wojsko, zaczynają się natomiast kreślić inne podziały: na elitarnych specjalistów i żołnierzy z gorszych jednostek. Powinni to wziąć pod uwagę politycy i nie inwestować wyłącznie w Świętoszów czy Bielsko.

"Zawodowcy" ponoć omijają "trepów" szerokim łukiem...

Zgadza się. Kolejny podział, którego do niedawna nie było, dotyczy wykształcenia. Spotyka się podoficerów-magistrów, do niedawna byli najwyżej po maturze. Inny z podziałów dotyczy niepewności sytuacji: z jednej strony żołnierz zawodowy, który ma zapewnioną umowę "na czas nieokreślony", mówiąc językiem cywilnym, z drugiej - kontraktowy, a do tego jeszcze nadterminowy. Wreszcie, wyróżnia się grupa wybitnych specjalistów, którzy znają języki i którzy byli na misjach.

Czy widać konkurencję "wojskowych profesji"? Np. spadochroniarz uważany jest za lepszego od żołnierza służby wartowniczej?

W badaniach tego nie widać. Choć np. po katastrofie samolotu CASA nawet politycy mówili, że siły powietrzne to elita armii. To moim zdaniem archaiczne przekonania, nawiązujące jakoś do czasów II RP, gdzie kawalerzyści byli elitą, a piechota była "szara".

Owszem, elitaryzuje się grupa uczestników misji zagranicznych. Im kto był na większej ilości misji, tym większą cieszy się estymą.

A podział na mężczyzn i kobiety?

Kobiet w wojsku jest dziś około tysiąca. To nowa jakość i jestem jej gorącym zwolennikiem. Same kobiety mówią, że służą w wojsku, bo chcą realizować swoje marzenia - a wcześniej nie mogły. W przypadku kobiet-żołnierzy są cztery główne motywy podjęcia służby zawodowej: zainteresowania wojskowe - 32 proc., stabilizacja materialna - 24 proc. oraz tradycja rodzinna i prestiż zawodu, które otrzymały po 15 proc. wskazań.

Jak się przekłada na wojsko zwiększenie świadomości o równouprawnieniu kobiet? To musi być trudne w tak męskiej instytucji.

Na początku kobiety były faworyzowane, funkcjonowały jako kwiatki do kożucha. Wręcz wypychano je do wszelkich wywiadów, reprezentowania. W tej chwili zdecydowana większość mężczyzn traktuje je po partnersku, nie ma taryfy ulgowej.

Ku chwale ojczyzny

Jakie są motywacje ludzi, którzy decydują się na zostanie żołnierzami zawodowymi?

Z badań wynika, że większość żołnierzy o wysokiej motywacji pochodzi z małych miejscowości, z "Polski B" czy "C". Oni są przekonani, że wojsko daje szansę stabilnej pracy z zabezpieczeniem socjalnym, bez potrzeby wyjeżdżania do Irlandii. Ale pojawia się też zupełnie nowa jakość: według badanych wojsko realizuje ich marzenia! Po trzecie - także nowa kategoria - wojsko umożliwia karierę. Umożliwia ucieczkę z niedającego perspektyw środowiska w takie, które zaoferuje specjalistyczne szkolenie, wyśle w świat, da prestiż w miejscu pochodzenia.

A pieniądze?

Na początku badani wskazują inne czynniki, później następuje przewartościowanie: służba stała, kontraktowa, przeszeregowania, awanse... Wiadomo, jakie są płace w budżetówce. Ale pobory szeregowego już nie są takie złe, ok. 1600 zł netto i to z perspektywą na awans.

Pieniądze są podobno ważną motywacją, gdy chodzi o wyjazd na misje.

Najważniejszą. Na dziesięciu badanych tylko jeden jedzie nie dla pieniędzy. Kandydaci także widzą tu perspektywy: oficer młodszy na misji zarabia ok. 8-9 tys. netto miesięcznie, gdy w koszarach dostałby kilka razy mniej.

Komfort socjalny, pieniądze, awans... Czy w badaniach pojawia się motywacja patriotyczna?

Wśród żołnierzy służby czynnej to margines w granicach 3-4 proc., czyli błędu statystycznego.

Bo też chyba zmienił się model patriotyzmu w ogóle.

W społeczeństwie także jest on głównie deklaratywny. Nie jest dziś gorszym Polakiem ktoś, kto jedzie do Londynu na "zmywak" - i ciężko pracuje. I znowu: jakie społeczeństwo, taka armia.

A jakie motywacje deklarują studenci, którzy zgłaszają się do szkoleń wojskowych na ochotnika? Według Wojskowego Biura Badań Socjologicznych na pierwszym miejscu zgłaszają oni chęć odbębnienia służby, żeby nie mieć kłopotu później...

Ująłbym to inaczej, bo to przecież nie wynika z lenistwa młodzieży, lecz z jej umiejętności przewidywania. Młodzi chłopcy wiedzą, że będąc w Unii i mając uregulowany stosunek do służby wojskowej, mają znacznie większe możliwości zrobienia kariery, i to międzynarodowej. To precyzyjny sposób wyczyszczenia sobie przedpola.

W wojsku zmienia się model hierarchii: choć w "zielonych garnizonach" wciąż kładzie się ogromny nacisk na saluty i honory, to coraz częściej pojawia się model partnerski.

Wyjeżdżając na misje, żołnierze spotkali się z armiami profesjonalnymi, gdzie oficer musi zasłużyć na prestiż. Pokazać, że jest najlepszy. Egzekwuje posłuszeństwo nie pagonami - jak polski, "brzuchaty dowódca", który nie może zaliczyć WF-u - lecz tym, kim jest. Zaczyna się pojawiać pewien luz, ale na to mogą sobie pozwolić np. "misjonarze", których prestiż wynika z bojowego doświadczenia.

Wygląda na to, że coraz mniej aktualne jest powiedzenie: "gdzie kończy się logika, zaczyna się wojsko".

Niestety, nasze wojsko ciągle jest archaiczne, zamyka się w koszarach, mnoży tajemnice tam, gdzie nie ma to sensu. Potrzebna jest wymiana części starej kadry, niezdolnej już do zmian, kładącej nacisk na równe maszerowanie i trzymanie wart. Żołnierz nie jest od ciągłego stania na wartach, tylko od szkolenia się.

A jak oceniają armię sami żołnierze?

Są generalnie niezadowoleni: z nieprzejrzystej polityki kadrowej, ciągle funkcjonujących układów, nepotyzmu, braku zabezpieczenia socjalnego oraz złych warunków sanitarnych. Wojsko ciągle jest niedoinwestowane i to na podstawowym poziomie: im brudniej, im trudniej, im gorsza technologia, tym bardziej po wojskowemu... Trzeba podkreślić, że wielkie zmiany dotyczą wybranych jednostek i nie znaczą wcale, że nie ma już archaicznego, zapuszczonego i zaniedbanego wojska, za którym ciągną się ogony, czyli różne agencje.

Żołnierz ma być apolityczny. Ale czy badał Pan preferencje polityczne oficerów?

W sensie ekonomicznym są lewicowi. Opowiadają się za państwem socjalnym: opiekującym się nimi, zapewniającym bezpieczeństwo ekonomiczne. Ta lewicowość nie koreluje jednak z preferencjami wyborczymi.

Spodziewałem się, że oficerowie są konserwatystami.

Nie. Są liberałami otwartymi na zmiany. To już tylko młodzi ludzie, dobrze wykształceni, Europejczycy.

Rozmawiał Michał Kuźmiński

Prof. JAN MACIEJEWSKI jest socjologiem, pracownikiem Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Zajmuje się socjologią wojska i innych grup dyspozycyjnych. Opublikował m.in. "Oficerowie Wojska Polskiego w okresie przemian społecznej struktury i wojska. Studium socjologiczne" (2002).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2008