Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kilka lat mieszkałem z rodziną za granicą. Jako jedyni uczestnicy Mszy nie przyjmowaliśmy komunii. Całe ławki przed i za nami przystępowały do Stołu Pańskiego, choć konfesjonały, nawet w Wielki Post, stały puste. Zauważył to ksiądz i poprosił nas na rozmowę. Gdy dowiedział się, że jesteśmy małżeństwem niesakramentalnym, zapytał o staż małżeński, dzieci, naszą wiarę. W konkluzji usłyszeliśmy, że możemy przyjmować komunię, jeżeli będziemy to robić z wiarą, miłością i szczerą skruchą. Komunia jest wszak po to, żeby nas wzmocnić i pomóc żyć. Gdy dzieci przystępowały za granicą do I Komunii, ksiądz, który znał naszą sytuację, powiedział, że w tak ważnym dla nas czasie możemy przystępować do spowiedzi i komunii tak długo, jak długo nie będziemy ze sobą współżyć. Decyzję skonsultował z sędzią sądu kościelnego. Wszyscy katolicy należą do tego samego Kościoła powszechnego, w którym obowiązuje to samo Magisterium. Skąd tak różne podejścia?
A może małżonkowie niesakramentalni, bez szans na stwierdzenie nieważności poprzedniego związku, powinni mieć możliwość przyjmowania komunii, np. po 10-15 latach pożycia zgodnego z zasadami wiary? Przecież można to ocenić po tym, jak wychowują dzieci, czy widać w ich związku miłość do Boga i siebie, czy uczestniczą w życiu Kościoła, parafii, wspólnot religijnych. Po 10 latach pracy w duszpasterstwie małżeństw niesakramentalnych wiem, że korzystają z niego ci, dla których wiara i praktyki, mimo ich sytuacji, nadal są ważne. Wielu jednak, z tego samego powodu, jak napisał ks. Mieczysław Maliński: “Nie idą do Kościoła, bo czują się w Nim obco". Może stworzenie szansy przyjmowania komunii pozwoliłoby tym ludziom przezwyciężyć niechęć, umocnić wiarę i znaleźć drogi do Boga, a czasami i siebie.
Nie zgadzam się z autorem wspomnianego tekstu, że dla tych, którzy nie mogą przyjmować komunii, może lepiej byłoby, gdyby w niedziele uczestniczyli tylko w nabożeństwie składającym się ze słuchania Pisma św., homilii i odmawiania modlitw. Jeden z moich przyjaciół dominikanów mówi, że Msza jest Modlitwą modlitw. To nie tylko przyjęcie komunii, ale także znak krzyża na początku i końcu, akt pokuty, Słowo Boże, homilia, modlitwa powszechna, tajemnica Przeistoczenia i słowa: “Panie, nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja". To też możliwość przyjęcia Jezusa w komunii duchowej i wreszcie błogosławieństwo, którego udziela nam sam Bóg, wysyłając nas w świat, żebyśmy wszyscy, bez wyjątku, głosili Jego Miłość i Miłosierdzie. Zainteresowanym polecam tekst ks. Malińskiego “Komu wolno przyjmować Eucharystię" (“W drodze" nr 9/95). Choć artykuł skierowany jest do małżeństw niesakramentalnych, mówi właśnie o tym.
DANE OSOBOWE DO WIADOMOŚCI REDAKCJI