Kliknąć do Pana Boga

Zanim wejdziesz do internetu, zmów modlitwę - zalecają administratorzy portalu www.mateusz.pl: "Pomóż nam, błagamy Ciebie, przez wstawiennictwo św. Izydora, abyśmy podczas naszych wędrówek w internecie kierowali nasze ręce i oczy tylko na to, co podoba się Tobie.

06.02.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

"Mateusz" istnieje od 1996 r. Jest jednym z ważniejszych (obok , , i ), katolickich serwisów poświęconych wierze i duchowości. O. Wojciech Jędrzejewski OP, jeden z jego założycieli, mówi, że powstał z potrzeby dzielenia się tekstami religijnymi. Wspominając początki w wywiadzie dla "Mateusza", przyznaje też, że szybko wpadł w nałóg buszowania w sieci: - Jestem człowiekiem o narkomańskiej osobowości. Musiałem wykonać ostre cięcie i wyrzucić modem.

Dziś nadal korzysta z internetu, ale z większą świadomością jego mechanizmów. Np. tego, że internet jest pierwszym krokiem na drodze do dojrzałej duchowości, ale kroki kolejne trzeba stawiać "w realu".

Stronę odwiedzają głównie wierzący

i praktykujący. Ich poszukiwania mają raczej charakter intelektualny, ludzie proszą na ogół o wyjaśnienie różnych kwestii w dziale "Pytania o wiarę". Odpowiedzi opracowuje kilkadziesiąt osób, duchownych oraz świeckich, np. Jacek Salij OP, dr Piotr H. Kieniewicz MIC, Dariusz Piórkowski. - Wykonujemy olbrzymią pracę, która, mam nadzieję, zbliża ludzi do Kościoła, pozwala zrozumieć skomplikowane kwestie religijne i moralne - mówi o. Jędrzejewski.

Z zaangażowaniem, ale i z cieniem uśmiechu eksperci "Mateusza" odpowiadają na pytania, dlaczego szatan nie może się nawrócić, czy aniołowie mają ciało, dlaczego Maryja umarła, skoro dostąpiła łaski niepokalanego poczęcia.

Poprzeczka jest ustawiona wysoko - profesjonalizm, znane nazwiska, ciekawe linki, m.in. do tekstów z czasopisma "W drodze". Nie stroni się też od tematów tabu - np. o. Jerzy Szyran omawia zagadnienia pornografii, marzeń erotycznych, dziewictwa, masturbacji, wierności i zdrady...

- Ogromną popularnością cieszy się skrzynka intencji: o spełnienie próśb modlą się siostry karmelitanki - mówi o. Jędrzejewski. Panuje anonimowość, ale ludzie nie są traktowani przedmiotowo: jeśli pisze do mnie ktoś, kto ileś lat nie spowiadał się i potrzebuje podpowiedzi, jak sobie poradzić, to próbuję nim pokierować.

Liczby idą w górę

- O dobrych witrynach poświęconych duchowości po prostu się wie, bo nie jest ich wiele - mówi Sławomir Piela z Bielska-Białej, redagujący wraz z Robertem Gulewiczem buddyjską stronę , istniejącą od 1999 r.

"Metta" znaczy "kochający życzliwość". - Choć praktykujemy buddyzm zen i w zupełności wystarcza nam ta duchowość, staramy się być otwarci na inne religie. Szczególnie na braci chrześcijan, na ogół poszukujących w buddyzmie inspiracji do rozwoju duchowego - mówią autorzy strony.

To jedna z nielicznych stron buddyjskich nastawionych na dialog międzyreligijny. Inne albo pełnią rolę skromnego informatora o terminach medytacji i spotkań z mistrzami, albo koncentrują się wokół własnej duchowości.

Zdaniem Sławka, internetowe poszukiwanie duchowości staje się coraz popularniejsze: - Z naszych statystyk wynika, że oglądalność serwisu co rok zwiększa się o sto procent. Są też momenty, kiedy ludzie szczególnie łakną głębokiej refleksji. Gdy odchodził Jan Paweł II, liczba wejść na naszą stronę gwałtownie wzrosła. W marcu było ich 3360, a w kwietniu - 5750. Od tamtego czasu odnotowujemy około 4700 wejść na miesiąc.

Na stronie "Metty" można poczytać teksty o. Berezy z klasztoru w Lubiniu, propagującego zen w katolicyzmie, spotykającego się z buddyjskimi mistrzami: Dalajlamą czy Roshim Kwong. Są teksty o Thomasie Mertonie, trapiście zafascynowanym zen. Nie brak linków do katolickich stron i czasopism. - Nota bene teksty o Mertonie otrzymaliśmy od dominikanina Krzysztofa Pałysa, który stworzył jedną z ciekawszych stron poświęconych duchowości otwartej na inne religie. Bez www.palys.interq.pl się nie obejdzie - mówi Sławek Piela.

Podzielony smutek, pomnożona radość

Brat Krzysztof Pałys z klasztoru w Warszawie (trzy lata w klasztorze, wcześniej ukończył resocjalizację) założył stronę kilka lat temu, gdy nie był jeszcze zakonnikiem. Motywem były własne poszukiwania duchowe i fascynacja tym, co znajdował. Np. właśnie amerykańskim mnichem Thomasem Mertonem, jego krętą drogą do Boga, poczuciem humoru, odważnym poszukiwaniem prawdy, radykalnością, nawet buntem.

- Wątpliwości Mertona były niejako moimi - mówi. - Dzięki niemu poznałem Mistrza Eckharta, duchowość monastyczną i w końcu dominikanów. Zacząłem się stykać z ludźmi, którzy pomogli mi odnaleźć miejsce w kościele, m.in. z Michałem Czumą, który w fantastyczny sposób odpowiadał w "Mateuszu" na pytania o wiarę. Postanowiłem na własnej stronie podzielić się ważnymi dla mnie tekstami. Tym bardziej że w polskim internecie nie znajdowałem wówczas zbyt wiele ciekawych materiałów.

Na stronie Krzysztofa, poza tekstami Mertona i Eckharta oraz artykułami o nich, można znaleźć rozważania Michała Czumy, trapisty Michała Zioły, wiersze Jana Twardowskiego, Edyty Stein, artystyczne zdjęcia Andrzeja Hutniczaka i rysunkowe dowcipy o klasztornym życiu brata Tomasza Rojka OP. Panuje ekumenizm. Zaledwie kilka linków, bez czatu, statystyk i reklam: - Chciałem uniknąć komercji, zachować duchowy klimat - tłumaczy brat Krzysztof. - Z e-maili, jakie otrzymuję, wynika, że na stronę często trafiają osoby poszukujące, pozostające na obrzeżach religijnych i społecznych wspólnot. Może przyciąga je Merton i Eckhart, może klimat monastyczny, idący pod prąd trendom? Jako dominikanie mamy zresztą iść do ludzi pogranicza, więc w swoim charyzmacie musimy mieć magnes, który, chcemy czy nie, przyciąga do nas takie osoby. Ktoś powiedział, że smutek dzielony z drugim człowiekiem jest połową smutku, a radość dzielona

z kimś jest podwójną radością.

Utraciłam wyjątkowość

Agnieszka Kaluga swój smutek rozproszyła w sieci. Niedawno umarło jej dziecko. Pozbierała się - dzięki internetowi. Dziś próbuje pomagać, współtworzyła stronę , redagowaną wraz z kilkunastoma osobami z Krakowa. Spotykają się w realnym świecie - mają podobne doświadczenia. Na stronie utworzyli symboliczny cmentarzyk zmarłych dzieci, zadbali o klimat - płynie spokojna muzyka. Zamieścili teksty dotyczące np. nagłego chrztu dzieci umierających i pochówku dzieci nieochrzczonych. Wierzą, że informacje zamieszczane na stronie coś zmienią, zwłaszcza że publikują je poważne katolickie strony internetowe.

- Niektórzy księża nie wiedzą o tzw. chrzcie z pragnienia i odmawiają pochówku dziecka nieochrzczonego albo odprawienia mszy, co potęguje rozpacz rodziców - pisała Agnieszka.

Ludzie, których znalazła w internecie, pomogli jej: - W momencie największej rozpaczy przetrząsałam religijne portale. Mogłam rozpamiętywać swoją stratę. Nie bałam się wyjawiać intymnych spraw. Wobec upokorzeń doznanych np. w szpitalu nic mnie już nie przerażało. A dzięki ludziom spotkanym przez internet straciłam ciążące mi poczucie wyjątkowości. Przekonałam się, że takich osób jest więcej.

Dr Iwona Gryniuk-Toruń z Instytutu Psychologii UMCS w Lublinie uważa, że wszystko może być inspiracją dla rozwoju duchowego: - W internecie można znaleźć wsparcie i ukojenie. Jednak trudno mówić o psychoterapii w sensie profesjonalnym, która zakłada wysoką świadomość i odpowiedzialność terapeuty.

W przypadku internetu to raczej wspólne dodawanie sobie siły. Może zdarzyć się, że czaty czy blogi już nie wystarczą. Po początkowym poczuciu ulgi dalsza pomoc może utknąć w martwym punkcie.

- Trudno też mówić o wyłącznie internetowej wspólnocie, bo ludzi we wspólnocie powinien łączyć związek bezpośredni, podtrzymywany przez rzeczywiste spotkania - dodaje dr Gryniuk-Toruń.

Dla swoich

Salik Tareq, tłumacz i nauczyciel języka angielskiego z Olsztyna, jest wyznawcą islamu. Stronę stworzył dla szyitów w Polsce. Ma nadzieję, że redaktorzy nie zostaną postawieni w jednym szeregu z nowymi ruchami religijnymi czy sektami werbującymi za pomocą internetu nowych członków: - Absolutnie nie chodzi nam o pozyskiwanie konwertytów. Strona wzięła się z potrzeby wypełnienia luki informacyjnej na temat szyickiej odmiany islamu, bowiem polskojęzyczne materiały ograniczały się zaledwie do kilku książek. Nasza strona zawiera wszystkie podstawowe informacje o wierze i praktykach, o największych autorytetach świata szyickiego, o werdyktach religijnych zwanych fatwą, których zobowiązani jesteśmy przestrzegać.

Na stronie Salika znaleźć można odpowiedzi na pytania nurtujące współczesnego muzułmanina: czy dozwolona jest modlitwa kobiet i mężczyzn w tym samym pomieszczeniu bez zasłony; czy można spożywać mięso dostępne w sklepach niemuzułmańskich; czy córka może wyjść za mąż bez zgody ojca. Tu też są pytania

o aborcję, antykoncepcję, pornografię.

Podano pory modlitwy dla pięciu milionów miast. Można stąd trafić na czat dla szyitów całego świata lub zalogować się na liście dyskusyjnej "tylko dla sióstr".

Salik zapewnia, że muzułmańskie kobiety mogą poruszać się po internecie i tworzyć własne strony: - Sami mamy kilka tekstów tłumaczonych przez kobiety. A w sieci istnieje specjalna strona dla muzułmańskich kobiet: . Zresztą, na e-mailowej liście dyskusyjnej polskich szyitów kobiety stanowią większość.

Rzuca się w oczy brak wątków dotyczących dialogu międzyreligijnego. Salik tłumaczy: - Chcemy prezentować islam w szyickiej postaci. Dlatego nie piszemy o innych religiach ani o innych szkołach w islamie. Nie jesteśmy jednak całkowicie zamknięci - na forum dyskusyjnym wypowiadają się też chrześcijanie, buddyści, ateiści. Ja sam jestem częstym gościem na stronach innych wyznań.

Czy ksiądz jest prawdziwy?

Na ogół w internecie nie lata się zbyt wysoko, o czym świadczą popularne czaty. Te dotyczące wiary bywają jednak obwarowane regulaminem wyznaczającym cywilizowany poziom dyskusji. Obowiązuje kultura, tolerancja, brak przekleństw, haseł faszystowskich, rasistowskich i satanistycznych. W regulaminie czytamy: "po wejściu nie zaczynaj od pytania, czy ksiądz jest prawdziwy, bo... jest. Gwarancji udziela administrator".

Loguję się na czacie (oczywiście, pojawia się wspomniane polecenie). Rozmowa dotyczy przyjaźni. Ksiądz ustawia sytuację: "jak zwykle będę się starał nie prowadzić czata". Rozmowa szybko ewoluuje w stronę impresji o przyjaźni między kobietą a mężczyzną, księdzem a kobietą, wreszcie - celibatu.

Ksiądz moderujący rozmowę rzeczywiście zachowuje umiar, ale i czujność. Pytam, ukrywając się pod nickiem "bea": "czy przez internet można zbliżyć się do Boga?". I otrzymuję odpowiedź dającą do myślenia: "bea, wszystko nas może przybliżyć do Boga i wszystko oddalić".

Serwis założony przez "Gościa Niedzielnego" w 2001 r. zachęca: "to jedyny w swoim rodzaju serwis o charakterze ekumeniczno-międzyreligijnym, przeznaczony dla ludzi wierzących, poszukujących i niewierzących. Trzon redakcji stanowią katolicy, ale autorami wielu materiałów są członkowie innych wyznań chrześcijańskich lub innych religii". Forum serwisu umożliwia dyskusje nad podstawowymi kwestiami ludzkiej egzystencji lub aktualnymi problemami z pogranicza życia społecznego i religijnego. Do najważniejszych części należy dział "Zapytaj". Odpowiedzi przygotowują specjaliści: teolodzy katoliccy, protestanccy, prawosławni, specjaliści z prawa kościelnego. Serwis zawiera jedyny w polskim internecie codziennie aktualizowany kalendarz ekumeniczny.

Z innej strony, witryna będąca internetowym odpowiednikiem miesięcznika "Gnosis", redagowanego przez Jerzego Prokopiuka, filozofa, psychologa, religioznawcę i popularyzatora literatury ezoterycznej, nie lansuje jakiejś konkretnej duchowości. - Dostarczamy jedynie wiedzy na temat systemów religijnych, wierzeń, mitologii, rytuałów, a wybór pozostawiamy sieciowym pielgrzymom - mówi jeden z redaktorów pisma Lech Robakiewicz. - Nasza strona jest zamknięta jedynie dla takich systemów, które pochwalają przemoc, czarną magię, pogardę czy rytualne ofiary, naruszających czyjąś wolność.

Boski uśmiech Britney

Czasem można też pobłądzić. Czasami strona kojarzona z duchem prowadzi do ciała, i to mocno obnażonego (autor jednej ze stron własne, bardzo długie teksty o Bogu okrasił zdjęciami Sandry Bullock i Britney Spears). Albo stykamy się z odpustową tandetą: - Powoli się to zmienia, ale nadal na wielu witrynach obowiązuje mówienie o Jezusie z patosem, napompowanymi hasłami, okraszonymi obrazkami ocierającymi się o kicz - mówi brat Pałys.

- Są też strony - opowiada o. Jędrzejewski - których autorzy hodują swój narcyzm, popisując się własnymi przemyśleniami, siłą oddziaływania. Uważam jednak, że Kościół powinien wchodzić w media. Poprzez dobrą stronę internetową można zobaczyć, że to nie jest zamknięty świat, niemający nic do powiedzenia innym.

Brat Pałys dodaje: - Duch wieje, kędy chce. Jestem pewien, że posługuje się także internetem. Ze statystyk przeprowadzonych na moim roku wynika, że prawie dwie trzecie braci szukało informacji o zakonie właśnie w sieci. Z drugiej strony, nawet korzystając z najpiękniejszego multimedialnego pokazu nie zrozumie się, czym jest pojednanie, sakramenty, pokój wynikający z Ewangelii.

A według Salika Tareqa żadna strona internetowa nie powinna stanowić centralnego punktu życia duchowego.

Szukając doświadczonych

Ks. Andrzej Muszala, duszpasterz akademicki z kościoła w Nowej Hucie, mówi, że Boga można znaleźć w ciszy: - Internet to nośn y kanał i można za jego pośrednictwem doskonale zaprezentować drogę wewnętrzną. Ale strona WWW może być zachętą do poszukiwań. Nic nie zastąpi refleksji w samotności, której tym bardziej pragniemy, im bardziej przeładowane są kościoły. Prawdziwa duchowość dba o miejsca czyste, wyciszone i piękne w swojej skromności. Żadnych kwiatów, bibuł, styropianów! Jezus chodził na modlitwę w góry, na pustynię.

- Jeśli księża ograniczają się do nauk moralności i pielęgnowania kultu, to nawet nie wiedzą, że inni pragną czegoś więcej - dodaje ks. Andrzej. - To nieprawda, że ludzie odchodzą od Boga. Odchodzą od infantylnego traktowania ich, jałowości, hałasu i rutyny. Ciągną natomiast do tych, u których instynktownie wyczuwają doświadczenie życia wewnętrznego, którzy pokornie próbują wchodzić na ścieżki kontemplacji, ciszy i zapomnienia o sobie, którzy subtelnie ukazują, uczą, jak się modlić. W chrześcijaństwie bogactwo duchowości jest ogromne! To bomba atomowa - mówi. - Szkoda że ciągle nieodbezpieczona...

Strona www.pustelnia.pl współredagowana przez ks. Muszalę w oszczędny sposób mówi o sprawach najważniejszych: w pustelni w górach organizowane są rekolekcje, można się tam nauczyć modlitwy wewnętrznej, spotkać Boga.

Jadę. "Załapałam się" przez internet. Najpierw wspinaczka pod górę, odpoczynek w pustelni, wspólny posiłek i ks. Andrzej zarządza dwudniowe milczenie.

W ten sposób łatwiej osiągnąć wewnętrzną ciszę - mówi.

Internet się przydał.

---ramka 407224|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Cybertygodnik