Katakumby PRL

To pierwsza polska ofiara komunizmu wyniesiona na ołtarze. Być może wkrótce do ks. Władysława Findysza dołączy ks. Jerzy Popiełuszko.

03.07.2005

Czyta się kilka minut

Urodził się 13 grudnia 1907 r. w Krościenku Niżnym koło Krosna, w ubogiej rodzinie chłopskiej. W wieku niespełna pięciu lat stracił matkę, odtąd musiał pomagać ojcu w utrzymaniu rodziny. Kiedy starsza siostra - Helena - wybrała drogę zakonną, Władysław także zdecydował poświęcić życie Bogu. Po maturze w maju 1927 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu. Nie był szczególnie zdolny, ale dał się poznać jako sumienny i rzetelny student w wypełnianiu swych obowiązków. W czerwcu 1932 r. w katedrze przemyskiej przyjął święcenia kapłańskie.

Był wikarym w Borysławiu, Drohobyczu, Strzyżowie i Jaśle. W latach okupacji hitlerowskiej wspierał oddziały podziemia - przede wszystkim jako kapelan, ale ponoć pomagał również w przerzucie żołnierzy na Węgry. W lipcu 1941 r. został administratorem parafii Żmigród Nowy, a po roku - proboszczem. Do obowiązków podchodził sumiennie. Kiedy we wrześniu 1944 r. front zbliżył się na kilka kilometrów do miasteczka, właśnie proboszcz podejmował decyzje administracyjne chroniąc mieszkańców przed epidemią tyfusu i głodem. Zorganizował lokalny oddział Caritas. Po zakończeniu wojny, w okresie przesiedleń, wydawał zamieszkującym parafię Łemkom fałszywe metryki chrztu.

---ramka 354088|prawo|1---Jego działalność nie umknęła bezpiece; od 1946 r. był inwigilowany przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Jaśle. Na początek przyszły niegroźne, lecz uciążliwe szykany, np. proboszczowi nie wydano przepustki, która uprawniała do poruszania się po należących do parafii terenach przygranicznych. Potem odsunięto go od katechezy w liceum. Ks. Findysz jednak nie zrezygnował ani z duszpasterstwa, ani z publicznych wystąpień w obronie Kościoła i wiernych, dlatego Urząd Bezpieczeństwa wzmógł represje. W 1955 r. założono mu tzw. sprawę ewidencyjno-operacyjną. W aktach czytamy np., że “jako proboszcz w parafii Żmigród Nowy, podejrzany jest o rozsiewanie wrogiej propagandy wykorzystując do tego ambonę" oraz “utrzymuje stosunki zażyłe z osobami o wrogim stosunku do Polski Ludowej". Poza tym “od wyzwolenia Polski i powstania Władzy Ludowej wykazuje wybitnie wrogi stosunek do zachodzących przemian w kraju. Szczególną aktywność wykazywał i wykazuje w zwalczaniu wszelkiej myśli postępowej na odcinku wychowania młodzieży w duchu socjalistycznym", zaś podczas kazania “oświadczył, że Kościół katolicki jest prześladowany, a jeżeli tak będzie dalej, to nabożeństwa będą odprawiane w katakumbach, jak za panowania Nerona".

Tym samym ks. Findysza zaklasyfikowano do grupy “elementów wrogich". Od 1956 r. wokół proboszcza zaczęły zaciskać się kleszcze bezpieki. O każdym jego kroku informowali tajni współpracownicy, tymczasem żadnych skutków nie przynosiły “rozmowy profilaktyczno-ostrzegawcze". Ksiądz nadal organizował akcje młodzieży w obronie religii w szkołach, namawiał innych duchownych, aby nie realizowali zarządzeń państwowych zbyt ingerujących w wewnętrzne sprawy Kościoła oraz publicznie krytykował tych księży, którzy współpracowali z komunistami.

Służba Bezpieczeństwa postanowiła przykładnie ukarać niepokornego kapłana, ku przestrodze dla innych. Potrzeba było jednak wygodnego pretekstu, aby usunąć go z parafii. Okazja nadarzyła się, gdy w związku z obradami II Soboru Watykańskiego w całym kraju podejmowano tzw. akcje soborowego czynu dobroci. W przedsięwzięcie zaangażował się również ks. Findysz, chociaż we wrześniu 1963 r. przeszedł ciężką operację tarczycy i miał kłopoty z mówieniem. Wysłał do parafian sto odezw, w których uprzejmie, acz stanowczo apelował o przemianę życia w imię wartości moralnych. Prosił o zaprzestanie kłótni sąsiedzkich, porzucenie nałogów i uporządkowanie spraw małżeńskich przez żyjących w związkach niesakramentalnych.

Szesnastu adresatów odezw, głównie aktywiści Partii i funkcjonariusze MO, złożyło zawiadomienie o popełnieniu przez żmigrodzkiego proboszcza przestępstwa. Utrzymywali, że są “zmuszani do wykonywania praktyk religijnych". Milicja uznała zasadność skargi i wszczęła dochodzenie w sprawie naruszenia wolności sumienia i wyznania. 25 listopada 1963 r. ks. Władysława wezwano na przesłuchanie do Prokuratury Wojewódzkiej w Rzeszowie. Chociaż nie przyznał się do winy, jeszcze tego samego dnia wiceprokurator Eugeniusz Pietras, postanowił

o tymczasowym aresztowaniu księdza, który - jak czytamy w uzasadnieniu - “prześladował i dyskryminował ludzi niewierzących". Wiceprokurator uznał, że zachodzi “obawa matactwa oraz że stopień szkodliwości społecznej czynu jest znaczny".

Osadzony w rzeszowskim więzieniu ks. Władysław był upokarzany i szykanowany. Podobno podczas apelu przedstawiono go nagiego współwięźniom: “Oto wasz ksiądz". Pozbawiono go także prawa do korzystania z sakramentów. Na prośby Kurii w Przemyślu o zwolnienie księdza władze nie reagowały, chociaż lekarze podejrzewali, że ks. Findysz cierpi na wrzód bądź raka przełyku i wpustu żołądka.

Bezpieka wiedziała, że osłabiony ksiądz niedługo umrze, dlatego trzeba było pospieszyć się z pokazowym procesem. Rozprawa odbyła się 16 i 17 grudnia 1963 r. przed Sądem Wojewódzkim w Rzeszowie. Od samego początku nie było mowy o ustaleniu prawdy, chodziło wyłącznie o pozory praworządności. Po skromnym postępowaniu dowodowym, ograniczającym się do przejrzenia akt sprawy, wysłuchania świadków oskarżenia i odmowy dopuszczenia dowodów zgłoszonych przez obronę, po kilku minutach narady trzyosobowy skład orzekający (przewodniczący - Zbigniew Lewicki, ławnicy: Władysław Cieśna i Stanisław Trzyna) wydał wyrok. Księdza Findysza uznano winnym “bezpośredniego i korespondencyjnego zmuszania parafian do wykonywania praktyk religijnych" i skazano na dwa i pół roku więzienia. Dodatkowo obciążono go kosztami postępowania. Na wymiar kary wpłynęło, że oskarżony - jak zapisano w aktach - “zmuszał do praktyk religijnych w sposób uporczywy, nie okazał skruchy, a ponadto cieszył się złą opinią organów bezpieczeństwa".

W więzieniu ciężko chory ks. Władysław nie przyjmował żadnych pokarmów, jedynie płyny. Stale przebywał w więziennym szpitalu. 25 stycznia 1964 r., mimo fatalnego stanu zdrowia, przeniesiono go do Centralnego Więzienia w Krakowie przy ul. Montelupich. Tam zbadała go komisja lekarska. Po potwierdzeniu diagnozy o nowotworze przełyku i wpustu żołądka oraz wtórnej anemii postanowieniem Sądu Najwyższego z 27 lutego 1964 r., ks. Findysz został zwolniony.

Więzienia nie opuścił o własnych siłach; wynieśli go wikary i taksówkarz. Powrócił do Żmigrodu Nowego, ale na leczenie było za późno. Po sześciu miesiącach, 21 sierpnia 1964 r., zmarł w opinii świętości.

EWA LENIART-KOPCZYK jest z wykształcenia prawnikiem. Pracuje jako kierownik Referatu Prawno-Organizacyjnego w Oddziale IPN w Rzeszowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2005