Ładowanie...
Jürgen Fuchs. Wiersze
Jürgen Fuchs. Wiersze
powiem
że nie mogę już
pisać wierszy?
Mojej żonie?
Mojemu dziecku?
Moim przyjaciołom?
Drzewu
które stoi za oknem
bezlistne
i czarne?
Martwym rzeczom, które
nie słyszą
co do nich mówię?
***
JA NIE MILCZĘ
Siedzę nad pustą kartką
To nie jest milczenie
Siedzę nad pustą kartką
Już nie krzyczę
***
NAJGORSZE przychodzi
Nie w celi
Nie podczas przesłuchań
Dopiero potem
Kiedy stoisz przed drzewem
Albo pijesz butelkę piwa
I chcesz się cieszyć
Zwyczajnie cieszyć
Jak przedtem
Dopiero wtedy
***
LEKKO
Przychodzi kłamstwo
Mówi
Czuję się dobrze
Mówi
Jakoś to będzie
Lekko przychodzi kłamstwo
I klepie mnie po plecach
***
WIEM
Umrzemy w tych domach towarowych
Zanim
Nauczymy się rozpoznawać
Obce monety
W naszych dłoniach
Bo ten świat jest z kamienia
A my nie mamy
Jego chłodu
***
WIERNOŚĆ
Jestem młody
Nie napisałem ody na cześć Stalina
Nie muszę szlachetnie milczeć
ani używać aluzji
Mogę się śmiać
i odchodzić
gdy się zaczyna zebranie
***
NIE WIERZĘ, powiedział
młody jasnowłosy student z łańcuszkiem na szyi
i notatnikiem, nie wierzę, kiedy w
Bremie, na uniwersytecie, czytałem wiersze i
opowiadałem, również o swoim ojcu, o tym jak on
wracał o wpół do piątej z pracy i padał
na krzesło. Jak potem wypijał butelkę piwa i
złościł się na głośną muzykę z radia.
Nie znosił już żadnego gadania o
swojej przewodniej roli, o której
nic nie wiedział, bo przez cały dzień
pracował i wieczorem wszystko go
denerwowało: kłótnie z moją matką,
ogródek, w którym rosły chwasty, i moje
długie włosy. Potem siadał i często
zasypiał przed telewizorem, obojętnie czy
to Wschód, czy też Zachód nadawał swój program. Nie
wierzę, powiedział, i zajrzał do swoich
notatek, tak biernie i bez perspektyw nie żyje
żaden przedstawiciel klasy robotniczej w
kraju socjalistycznym. To jest błędny
zniekształcony obraz, także jeśli
chodzi o twojego ojca,
o czym nie wątpię.
***
TWARZE PRZYJACIÓŁ
Stają się fotografiami
Adresami
W zielonym notesie
Który mam przy sobie
Kiedy przez dwadzieścia pięć minut
Lecę z Berlina do Hamburga
I widzę tylko pola
Drogi, malutkie domy
Granicę, burą rzekę
Wąską, łatwą
Do przeoczenia, gdy
Wypatruję przez okno
I nie ma chmur
***
KIEDY JECHAŁEM POCIĄGIEM
Do Sztokholmu
I raz po raz widziałem dom
Stare drzewa
Jeziora
Raz po raz dom
Pękały ściany mojej celi
Lamperia
Drzwi
Lustro nad zlewem
***
19. 01. 79
Na drzwiach księgarni przy Kantstrasse
Czytam wywieszkę
Tylko dla kobiet
Stoję
Nie mogę uwierzyć
Jednak nawet nie próbuję otworzyć drzwi
Wiersze z tomów "Tagesnotizen" (1979) oraz "Pappkameraden" (1981)
OD TŁUMACZA
Zanim poznałem Jürgena Fuchsa osobiście, trafiłem na jego tomik "Tagesnotizen" późną jesienią 1979 roku w jednej z zachodnioberlińskich księgarń. Zarekwirowali mi go wkrótce peerelowscy celnicy z Rzepina, wraz z "Sensible Wege" Reinera Kunze i wieloma innymi książkami, wśród których był nawet słownik polsko-niemiecki, i nigdy już nie oddali (Trzecia Rzeczpospolita też się nie pokwapiła, a Czwarta ma zdaje się inne zmartwienia). Dopiero w czerwcu 1985 roku przyjaciele przemycili dla mnie inny egzemplarz, wtedy też zacząłem tłumaczyć wiersze Jürgena. Drukowały je pisma podziemne i emigracyjne: "Bez Debitu", "Obecność", "Veto", "Zeszyty Literackie" i chyba "Pogląd". Tak się złożyło, że przez kilkanaście lat nie zdążyłem mu ich pokazać.
Widywałem go rzadko, wszystkiego kilka razy w życiu, i to zazwyczaj przypadkowo. Miałem wrażenie, że chroni on swoje życie prywatne, i starałem się to uszanować, chociaż dał mi swój prywatny numer telefonu i wiedziałem, jak wiele to znaczy. Podarował mi kilka swoich książek, jedną dostałem od Wiktora Woroszylskiego.
Co najmniej raz spotkaliśmy się nieprzypadkowo:
1 października 1990 r. we Frankfurcie nad Menem, gdzie przedstawiał mnie jako poetę na sesji "Intelektualiści, polityka i moralność".
Kiedy 27 marca 1998 roku spotkałem go po raz ostatni na Targach Książki w Lipsku, gdzie dał mi swoją nową powieść "Magdalena", nie wiedziałem, że jest ciężko chory. Rozmawialiśmy dłuższą chwilę, głównie o niepisaniu wierszy.
Zmarł 9 maja 1999 roku w Berlinie.
R. K.
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]