Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
1
W zeszłotygodniowej prasie moją uwagę przyciągnęła trójka ogarnięta zupełnie innym nastrojem, przygaszonym i melancholijnym: Marek Król, niegdyś właściciel i redaktor tygodnika „Wprost”, Michał Kamiński, były spin doktor, i Jacek Kurski, eks bulterier Prezesa.
2
Redaktor Król wyznaje braciom Karnowskim z przejmującą szczerością: „Piszę trochę felietonów, ale z tego nie da się wyżyć. Przejadam oszczędności. Próbuję sprzedać dom. Pracuję nad książką. Chcę wreszcie zamknąć sprawę lustracyjną. Nie ukrywam – jest ciężko”. („Uważam Rze” z 26 marca). Europosłowie Kamiński i Kurski znoszą lepiej apokalipsę zgotowaną im przez los; pierwszy z nich nie uskarża się Janinie Paradowskiej („Polityka” z 28 marca), drugi dzielnie znosi przesłuchanie, jakie urządził mu Robert Mazurek („Plus-Minus” z 31 marca/1 kwietnia).
3
W wyznaniach Marka Króla pamięć doznanych krzywd miesza się z uczuciem wdzięczności dla rozmówców, którzy się nad owymi krzywdami z troską pochylili. Zapewne dlatego były naczelny „Wprost” stara się ze wszelkich sił mówić tylko to, co może sprawić przyjemność braciom Karnowskim. Zgodnie z tą strategią sławi wielkość „Uważam Rze” i słuszność głoszonych w tym tygodniku poglądów, źle zaś mówi o „Polityce”, a jeszcze gorzej o „Gazecie Wyborczej” i o Tomaszu Lisie. Z tego samego powodu nie waha się też przekazać opinii znajomego Rosjanina, twierdzącego, iż prezydenta Kaczyńskiego zabili w zemście za Gruzję. Porażeni siłą i jasnością tych słów bracia Karnowscy zrozumieli, że „Smoleńsk to zemsta Putina”, zapomnieli jednak zapytać, kto konkretnie zabił, jak to zrobił i jak się nazywa znajomy Rosjanin.
4
Można rzec, iż pod wpływem doznanych nieszczęść redaktor Król odkrył w sobie talent narratora, bez lęku odsłaniającego kulisy smoleńskiego spisku. Jacek Kurski i Michał Kamiński zareagowali na klęskę głębiej, bardziej refleksyjnie. Kurski ze straceńczą odwagą wyznał Robertowi Mazurkowi, że on i jego przyjaciele z Solidarnej Polski mają żony, dzieci, karty kredytowe i prawa jazdy, zatem – rozumieją świat lepiej niż Jarosław Kaczyński. Z kolei: Kamiński, wykorzystując cierpliwość Janiny Paradowskiej, opisał wkraczanie Prezesa w okres politycznego zmierzchu i schyłku. Skromność nie pozwoliła mu wspomnieć o własnej dekadencji.
5
Wielkie są nieszczęścia spadające na ludzi zajmujących się polityką. I chociaż chciałoby się pomóc, wyrazić współczucie, uczciwiej będzie powiedzieć prawdę. Panowie: jest ciężko i będzie ciężko (i w Warszawie, i w Brukseli).