Jerozolimy Pisma

Hebrajskie „Jeruszalajim” ma gramatyczną końcówkę liczby podwójnej, jakby mowa była o dwóch Jeruszalem. Może dotyczy to górnego i dolnego miasta? A może chodzi o Jeruszalem ziemskie i to drugie, oczekiwane?

20.06.2017

Czyta się kilka minut

Bazylika Grobu Bożego, Kamień Namaszczenia / Fot. Małgorzata & Michał Kuźmińscy
Bazylika Grobu Bożego, Kamień Namaszczenia / Fot. Małgorzata & Michał Kuźmińscy

Jerozolima jako miasto jest dwuznaczna. Eden był przecież ogrodem, a pierwsze miasto założył morderca Kain „na wschód od Edenu” (Rdz 4, 17). Co prawda to pierwsze nazywało się Henoch, jak ten, który „chodził z Bogiem”, ale i tak Babilon jest starszy niż Jerozolima. Ta nie została założona jako święte miasto. Była zwykłą cząstką tego świata, którą zainteresował się Bóg. W Piśmie pojawia się najpierw za czasów Abrahama jako Szalem wraz ze swoim tajemniczym królem-kapłanem Melchizedekiem (Rdz 14, 8) i pod tą nazwą wspomina się ją w Ps 76, 3. Później czytamy, że inny król Jerozolimy, Adonizedek, walczy z Izraelitami (Joz 10, 3) i że Juda spalił miasto doszczętnie (Sdz 1, 8). Według opisu biblijnego potrzeba było co najmniej dwustu lat od przybycia Izraelitów do Kanaanu, by Dawid, dążąc do zjednoczenia Izraelskich plemion, zdecydował się na zdobycie tej jebuzyckiej twierdzy i uczynienie z niej stolicy nowego państwa (2Sm 5, 6).

Święta Syjon

Nie na darmo założenie świątyni stało się dla ewangelisty Jana środkiem do tego, by opowiedzieć o Słowie, które „zamieszkało między nami”. Pan odmówił swojemu słudze Dawidowi tego zaszczytu, lecz zgodził się, by mieszkanie dla Boga Jakuba wybudował jego syn Szlomo, Salomon. I to po jakich przygotowaniach! Aby do budowy mogło dojść, potrzeba było, aby zyskał on nadprzyrodzoną mądrość (2Sm 3) i rządził w pokoju nad niemalże rajską krainą. Pismo wielokrotnie zaznacza, że sam Bóg o to nie prosił – to raczej okazana przez Niego łaska (2Sm 7, 7; 1Krl 8). Od tego czasu Jerozolima staje się miejscem wybranym – jej historia nierozerwalnie wiąże się ze świątynią lub jej brakiem, a Cijjon, Syjon – święte wzgórze – jej drugim imieniem.

Jednocześnie Adonaj Cebaoth, Pan Zastępów, zyskał nowe imię – Mieszkający na Syjonie. Powierzając Mojżeszowi swoje imię, dał ludziom do siebie dostęp, a umieszczając wśród nich swój przybytek, stał się jeszcze bliższy.

Wiele tekstów Pisma stara się uchwycić ten dar bliskości Boga Jerozolimy. Skoro jest ona miastem Pana, to jej ludzki król również należy do tej świętej sfery, jest Jego synem (Ps 2; 110). Skoro Bóg w nim mieszka, to i Eden jest dostępny na wyciągnięcie ręki. Świątynia jest pełna palm i cherubów – wiele tekstów Pisma jest tak skonstruowanych, że trudno powiedzieć, czy biblijny obraz Edenu leży u źródła jej opisu, czy na odwrót. Czasem nawet trudno powiedzieć, czy dany tekst mówi o ziemskim mieście i jego świątyni, czy też o mieście z innego porządku:

Odnogi rzeki rozweselają miasto Boże – uświęcony przybytek Najwyższego. Bóg jest w jego wnętrzu, więc się nie zachwieje; Bóg mu pomoże o brzasku poranka (Ps 46, 5-6). Tymczasem w Jerozolimie nie ma i nigdy nie było żadnej rzeki. Jest natomiast źródło, Gihon, które, oczywiście nie przez przypadek, jest jedną z rzek wypływających z Edenu (Rdz 2, 13).

Upadła

Wszystkie te mityczno-mistyczne teksty o świętej Jerozolimie pisali ludzie, którzy jednocześnie byli zanurzeni w jej codzienność i historię, często zupełnie niechwalebną. Według Pisma nie tylko wielki faraon złupił Jerozolimę wraz z jej świątynią (1Krl 14, 25), ale później i Joasz, król Izraela (2Krl 14, 13-14). Salomon zbudował nie tylko świątynię Panu na Syjonie, ale również posągi innym bogom: Kemoszowi i Milkomowi (1Krl 11, 7). Im mocniej wychwalały jej świętość psalmy, tym bardziej doskwierała skrzecząca rzeczywistość. Cóż, miasto było pewnie jak każde inne: przepełnione korupcją, zajmujące się handlem, zajęte codziennymi sprawami i świętami religijnymi.

Potrzeba było proroka dosadnego jak Izajasz, by nazwać Jerozolimę: zona (nasze archaizujące tłumaczenie oddaje to słowo jako „nierządnica”, ale dosadniejsze tłumaczenia są również na miejscu):

W jaki sposób stała się prostytutką, ona – wierne miasto?! Była pełna sprawiedliwości, prawość nocowała u niej, a teraz zabójcy (Iz 1, 21). Jerozolima oddająca się za pieniądze jako temat biblijny jest nie mniej ważna niż Jerozolima święta. Nie jest to przejaw mizoginizmu; pamiętajmy, że prorocy kierowali swoje słowa przede wszystkim do mężczyzn, i to ich chcieli dotknąć tą obelgą. Nikt chyba dosadniej nie napisał o Jerozolimie upadłej niż Ezechiel. Już z perspektywy wygnania, w najdłuższym rozdziale Pisma Świętego (Ez16) prorok konfrontuje mieszkańców Jerozolimy z ich historią i tożsamością poprzez opowieść o pięknej i przewrotnej kobiecie. Pan Bóg uratował ją za młodu, uczynił piękną i bogatą, wreszcie zaślubił. Z wyrzutka stała się piękną i sławną na cały świat królową-nierządnicą. Oddawała się każdemu sąsiadowi, zabijała własne dzieci, nawet płaciła kochankom bogactwem męża. Została więc stracona jako cudzołożnica i morderczyni. W ten sposób Pan wyjaśnia przez Ezechiela los zniszczonej Jerozolimy oraz świątyni.

Jerozolima wielokrotnie pokazywana była jako płacząca kobieta: wdowa, matka pozbawiona dzieci, upadła w każdym znaczeniu tego słowa. Jest sama dla siebie przyczyną nieszczęść. W Księdze Lamentacji Pani Jerozolima zyskuje głos: „Spójrz Panie i przyjrzyj się, bo zostałam zhańbiona!” (Lm 1, 12). Być może jej cierpienie jest zawinione, ale nie umniejsza to przecież bólu jej wołania. Co więcej, Jerozolima nie ma wątpliwości, że za jej nieszczęściem również stoi jej Bóg. Tragedia Jerozolimy okazuje się nie mniejszym znakiem dla wierzących niż jej przelotna świetność:

Wypełnił Pan słowa swoje, które wypowiedział przeciw nam, sędziom naszym, sądzącym Izraela, przeciw królom i zwierzchnikom naszym, przeciw każdemu z Izraela i Judy. Nigdzie pod niebem nie było ono tak spełnione, jak je spełnił w Jeruzalem według tego, co było napisane w Prawie Mojżeszowym, że ktoś z nas będzie jadł ciało swojego syna i córki (Ba 2, 1-3).

Nowa tożsamość

Trzeba doświadczyć śmierci, żeby docenić zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie jest chyba najlepszą analogią do opisania nowej Jerozolimy. Czerpie ona z Paschy Chrystusa, który przeszedłszy przez śmierć, nie powraca już do poprzedniego życia. Podobnie wszystkie teksty teologiczne, które mówią o Odbudowanej, traktują już o innym mieście. Nie ma powrotu do Jerozolimy sprzed upadku, sprzed jej śmierci.

W ostatnich rozdziałach Ezechiela (Ez 40-48) jesteśmy wraz z prorokiem przeniesieni „do kraju Izraela”, by przyglądać się „czemuś jakby budowa miasta”. Miasto jest zmierzone i opisane, ale pozostaje puste. Co więcej, nazwa Jerozolima nigdzie się nie pojawia. Wręcz przeciwnie, ostatni werset mówi, że od tego dnia miasto będzie nazywać się JHWH-szamma, „Pan jest tam”. Miasto odbudowane i opisane przez proroków jest coraz trudniejsze do umiejscowienia na mapie.

A kim jest Jerozolima świateł, o której śpiewa Izajasz, kiedy zwraca się do Upadłej? „Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą” (Iz 60, 1). Syjon staje się Synajem – górą światła, miejscem objawienia dla wszystkich narodów, centrum świata. I znowu pojawia się seria nowych imion nadanych nowemu Miastu, jego bramom i murom (62, 2-12): Derusza, „Poszukiwana”, Lo-neezeva, „Nieopuszczona”.

Tę definitywną i głęboką przemianę można spokojnie przyrównać do samego aktu stworzenia:

Gdy Pan obmyje brud cór Syjonu, i [przelaną] krew Jerozolimy opłucze z jej wnętrza, wiatrem sądu i wiatrem spalenia. I stworzy JHWH nad całą podstawą Góry Syjon i nad jej Zgromadzeniem obłok za dnia i dym, a światłość ognistego płomienia – nocą. Bo nad wszelką Chwałą będzie [ślubny] baldachim (Iz 4, 4-5). Wiatr, woda, ogień. Jerozolima będzie miejscem, które streści cały ten świat – stworzenie skalane, które będzie oczyszczone przez palący Ruach, obecny i za pierwszego stworzenia. W niej dokonać się ma również nowy Exodus, jak wskazują na to obłok i dym. Wreszcie końcowy motyw baldachimu, czyli chuppa (por. Ps 19, 6) wskazuje jednak, że to właśnie Jerozolima, a nie żadne inne miasto, będzie miejscem zaślubin.

Jerozolima Apokalipsy wpisuje się w ten sam radykalny kontrast. Z jednej strony mamy więc Jerozolimę-miasto śmierci: „wielkie miasto, gdzie ukrzyżowano Pana, które zwie się duchowo Sodoma i Egipt”. Nawet nazwa „Jerozolima” mu nie przysługuje. Jak Sodoma jest skazane na zagładę, jak Egipt będzie miejscem zatwardziałości serc i plag, przez które Pan objawi swoją wielkość. Z drugiej strony mamy „Nową Jerozolimę”, o której autor za każdym razem dodaje, że „zstępuje z nieba od Boga” (Ap 3, 12 i 21, 2. 10). Trudno chyba wyraźniej powiedzieć, że budowniczym tego nowego miasta jest Bóg. Odnajdziemy w niej oczekiwany splendor, ale nie świątynię, bo całe to miasto będzie wypełnione Obecnością Pana. Pismo Święte nie kończy się mitem wiecznego powrotu. Nie wracamy do ogrodu Eden, tak jakby nic się nie zdarzyło. Przeciwnie, miasto: ludzkość po upadku, to co dwuznaczne i ciemne, zostanie włączone w wieczność Boga.

Stolica Mądrości

Większość tekstów, o których do tej pory wspomniałem, należy do tradycji prorockiej. Początkowo księgi mądrościowe nie zajmowały się ani Izraelem, ani jego historią, ale raczej losem człowieka w ogóle. Salomon był bardziej figurą mędrca niż historyczną postacią z krwi i kości. Jerozolima była co prawda stolicą egzystencjalisty Koheleta, który przedstawił się jako „król w Jerozolimie” (Koh 1, 1), ale nie miało to związku z realnym miastem.

Wszystko zmienia się w Księdze Syracydesa. Po raz pierwszy źródłem namysłu mędrców stało się nie tylko stworzenie i ludzkie perypetie w ogóle, ale historia Izraela i jego pisma. Najważniejszy teologicznie jest w niej poemat, w którym Pani Mądrość mówi o swojej drodze do Jerozolimy (Syr 24). Była obecna przy stworzeniu świata i wszędzie jest obecna, a jednak poszukiwała miejsca zamieszkania.

W świętym Przybytku, w Jego obecności, zaczęłam pełnić świętą służbę i przez to na Syjonie mocno stanęłam. Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek, w Jeruzalem jest moja władza (Syr 24). Tutaj właśnie Mądrość zapuszcza korzenie i, co już nas nie zaskakuje, staje się rajskim drzewem życia. Jest utożsamiona z Księgą Przymierza (Syr 24, 23). Tak jak wcześniej dostęp do Jerozolimy i jej świątyni oznaczał dostęp do Boga, tak teraz każdy studiujący Pismo, choćby mieszkał w Aleksandrii czy Babilonie, ma dostęp do świętej ziemi i świętego miasta, do raju, gdzie mieszka Bóg.

Dwuznaczna jak Krzyż

Spośród ewangelistów szczególne miejsce zarezerwował Jerozolimie św. Łukasz w swoim dwuczęściowym dziele. Cała Ewangelia jest skonstruowana jako droga Jezusa do Jerozolimy. Nawet Ewangelia dzieciństwa krąży wokół tematu świątyni. Tam przecież kapłan Zachariasz ma spotkanie z Gabrielem, tam narodzony Jezus jest ofiarowany, tam też naucza jako dwunastoletnie dziecko – wcielona mądrość.

Jerozolima widnieje u Łukasza na horyzoncie niczym Krzyż w całej swej dwuznaczności – śmiercionośna i życiodajna:

Jednak trzeba, żebym dziś, jutro i następnego [dnia] wyruszał, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą.

Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście (Łk 13, 33-34). Inaczej niż w pozostałych Ewangeliach, Apostołowie po Zmartwychwstaniu mają pozostać w Jerozolimie, by oczekiwać na Zesłanie Ducha; wreszcie posłaniem z Jerozolimy na cały świat otwierają się Dzieje Apostolskie.

Figura świata

Mieszkam w Jerozolimie z przerwami od ośmiu lat i patrzę na nią z mieszanymi uczuciami, podobnie zresztą jak na cały świat i na siebie samego. To miasto jest wypadkową ludzkich ambicji i owocem Bożego planu, odrzucone i wybrane, mordercze i życiodajne. Czytanie w Jerozolimie o Jerozolimie bywa równie zabawne, bolesne lub poruszające, jak doświadczenie faktu, że nie tylko ja czytam Pismo, ale i ono czyta mnie.

Jerozolima to symbol w ścisłym tego słowa znaczeniu: widzialna i konkretna rzeczywistość, która odsyła do rzeczywistości trudno uchwytnej: do ludu wybranego, Kościoła, ludzkiej społeczności – całego stworzenia po grzechu pierworodnym. Jerozolima to miejsce spotkania z Bogiem, dlatego ma w sobie coś z każdego miasta, z każdej społeczności i z każdego ludzkiego życia.

Czyż więc czytanie o świątynnej Jerozolimie nie jest czytaniem o sobie samym? ©

ŁUKASZ POPKO OP (ur. 1978) – dominikanin, biblista, wykładowca Kolegium Filozoficzno- -Teologicznego Dominikanów w Krakowie. Mieszka w Jerozolimie, pracuje w École biblique et archéologique française de Jèrusalem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2017