Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Paradoksalnie owa kapitulacja Putina oznaczać może tylko jedno: jeszcze mocniejsze przykręcenie śruby niepokornym, brutalne zwalczanie kaukaskiego podziemia zbrojnego, wysłanie tam jeszcze większej liczby wojsk, namiestników, kontrolerów. Czy to uzdrowi sytuację i zapobiegnie najazdom uzbrojonych bojowników na miasta i wioski - takich jak ten z 13 października, kiedy w Nalczyku, stolicy Kabardyno-Bałkarii, mudżahedini zaatakowali najważniejsze obiekty struktur siłowych? Czy zwiększy zaufanie do federalnego centrum ze strony republik kaukaskich, wchodzących w skład Federacji Rosyjskiej? Można mieć pewność, że nie. Na terror ludzi w mundurach, którzy dopuszczają się niegodziwości, porywają, torturują, bezlitośnie łupią ludzi, odpowiedzią będzie jeszcze większa radykalizacja nastrojów. Jeszcze chętniej młodzi ludzie, pozbawieni pracy i perspektyw w republice, a w pozostałych regionach Rosji traktowani z pogardą, garnąć się będą do tych, którzy nauczą ich walczyć i dadzą złudne poczucie sprawiedliwości. Jeśli to islamiści - pójdą z islamistami, byle tylko wyrwać się z beznadziei.
Polityka Kremla wobec Kaukazu - finansowanie skorumpowanych reżimów, sztuczne utrzymywanie stabilizacji poprzez tłumienie opozycji, przyzwolenie na stosowanie siły - poniosła fiasko. Kolejne republiki radykalizują się, wojna już dawno “wylała się" poza granice Czeczenii. Tymczasem władze federalne pozostają głuche i ślepe na ostrzeżenia, a jeżeli zmieniają kurs, to tylko na ostrzejszy. Prezydent Putin stał się zakładnikiem tej polityki.