Jak długo jeszcze?

Co się stało z 68 milionami złotych, które Prowincja Warszawska Redemptorystów pożyczyła Fundacji Lux Veritatis? Kościelne transakcje powyżej miliona euro wymagają zgody Watykanu. Czy u polskich redemptorystów jest inaczej?

10.02.2014

Czyta się kilka minut

Ojca Rydzyka poznałem wiele lat temu, kiedy był jeszcze początkującym klerykiem. Obserwowałem, co się z nim działo wtedy i co robił przez wszystkie kolejne lata. Do dziś nie mogę się pogodzić z tym, jak funkcjonuje najbardziej znany z moich dawnych współbraci.

Nienaganne prowadzenie i przykładna przejrzystość spraw finansowo-gospodarczych są warunkiem tego, aby polski Kościół mógł wiarygodnie pełnić posługę duszpasterską – także przy pomocy radia kościelnego, którym statutowo jest Radio Maryja.

Taką tezę przedstawiłem kiedyś prymasowi Polski kard. Józefowi Glempowi. Od tego czasu rzecz nie uległa niestety poprawie. Ojciec Tadeusz Rydzyk, zaangażowany w walkę o Telewizję Trwam, jeszcze bardziej pogłębił finansowe pogmatwanie swoich przedsięwzięć. Wygląda na to, że w Polsce za normalne uchodzi to, co w nieodległych od nas krajach doprowadziło niedawno do finansowego kryzysu Kościoła.

MORALNE ZAŁAMANIE

W lipcu ubiegłego roku arcybiskupi Lublany – Anton Stres i Mariboru – Marjan Turnšek złożyli rezygnacje z funkcji ordynariuszy, które wkrótce przyjął papież Franciszek. Na wspólnej konferencji prasowej abp Stres oświadczył, że powodem dymisji jest finansowa klęska diecezji Maribor, w której był sufraganem. Jak dodał abp Turnšek, krok ten podjęto w nadziei, że Kościół w Słowenii odzyska utraconą wiarygodność.

Obecny stan zadłużenia diecezji Maribor wynosi ponad 37 mln euro, zaś zobowiązania dwóch holdingów, w których diecezja była 50-procentowym udziałowcem, wynoszą od 800 mln do nawet 1,7 mld euro („Tygodnik” opisywał tę sprawę w nr. 34/2013). Dla porównania: roczny budżet administracji watykańskiej wynosi ok. 250 mln euro – a budżet diecezji monachijskiej 664 mln euro. Szczegółowych danych – w tym wysokości strat 65 tys. drobnych akcjonariuszy obu firm – nie sposób dziś oszacować. Watykan powołał komisję do zbadania stanu rzeczy, jednak wyniki jej prac spowite są jak dotąd milczeniem.

Zwierzchnicy Kościoła w Słowenii od początku lat 90. XX w. inwestowali w nieruchomości, wydawnictwa, przedsiębiorstwa graficzne, branżę chemiczną, przedsiębiorstwa budowlane, turystykę, browar i sieć handlową.

Wydawana w Lublanie gazeta „Delo” pisze o historycznym wymiarze moralnego załamania Kościoła w Słowenii. Po zwrocie Kościołowi dóbr zabranych mu przez komunistów, hierarchowie wybrali „wysokie loty”, nacechowane poczuciem władzy, autorytetem i pieniądzem, co zakończyło się „ciężkim duchowym i moralnym trzęsieniem ziemi”.

Także na Słowacji rezygnacja redemptorysty Roberta Bezáka z funkcji ordynariusza diecezji Trnava była związana ze sprawami finansowymi. Tym razem nie chodziło o odpowiedzialność osobistą: abp Bezák podjął tylko próbę wyjaśnienia poczynań finansowych swojego poprzednika, abp. Jána Sokola, kiedy okazało się, że istnieją wprawdzie akta sprzedaży dóbr kościelnych, ale... nie ma pieniędzy. Rzecz okazała się niebezpieczna, sugerowała odpowiedzialność osób wysoko postawionych w hierarchii kościelnej, poświęcono więc abp. Bezáka – obecnie jednak mówi się o jego rehabilitacji.

W Niemczech, w związku z nieprawidłowościami przy budowie siedziby biskupiej, został zawieszony ordynariusz Limburga, Franz-Peter Tebartz-van Elst („Tygodnik” pisał o tym w nr. 44/2013). Wątpliwości dotyczą kwoty 31 mln euro, co w skali budżetu stosunkowo zamożnego niemieckiego Kościoła nie wydaje się wielką sumą. Jednak Kościół niemiecki, a przede wszystkim papież Franciszek nie zostawili tej sprawy, a niemiecki Episkopat powołał komisję do wszechstronnego i dokładnego jej zbadania.

KTO MA PRAWO DO BEZPRAWIA

Czym, w kontekście takich informacji, uzasadnić wieloletnie milczenie przywódców Kościoła w Polsce na temat finansowych spraw o. Tadeusza Rydzyka? Przecież nie jest on nawet biskupem, ale zwykłym zakonnikiem, który ślubował ubóstwo. Statut Radia Maryja w 2. punkcie „Postanowień ogólnych” określa, że „Radio Maryja kieruje się przepisami Prawa Kanonicznego, Konstytucji Zgromadzenia Redemptorystów i ustaleniami umowy zawartej pomiędzy Konferencją Episkopatu Polski i Warszawską Prowincją Zgromadzenia Redemptorystów”.

Co się stało z owymi 68 mln zł, które Prowincja Warszawska Redemptorystów tytułem pożyczki udzieliła Fundacji Lux Veritatis? Informacje na jej temat łatwo sprawdzić, choćby we wniosku o przyznanie Telewizji Trwam licencji na multipleksie. Dlaczego ani Warszawska Prowincja Ojców Redemptorystów, ani Episkopat Polski, ani Nuncjatura Apostolska nie zabrały w tej sprawie głosu?

Moim zdaniem mamy do czynienia ze złamaniem obowiązujących przepisów kościelnych, i to w niespotykanych, jak na Polskę, wymiarach. Rzecz wiąże się również z ewentualnymi zobowiązaniami fiskalno-podatkowymi wobec państwa. W związku ze sprawą biskupa Limburga dowiedzieliśmy się przecież, że kościelne transakcje przekraczające sumę 1 mln euro wymagają zgody Stolicy Apostolskiej. Czy u polskich redemptorystów jest inaczej?

Kim jest o. Tadeusz Rydzyk, któremu nieustannie pozwala się naruszać praworządność? Dlaczego na jego niejasne operacje finansowe przymykają oczy kościelni zwierzchnicy, podobnie zresztą jak państwowe instytucje kontrolne? Ma to fatalny wpływ już nie tylko na wiernych Kościoła katolickiego w Polsce, ale również na uczciwych obywateli państwa polskiego, dla których dobro wspólne jest zobowiązaniem. Dlaczego wolno o. Rydzykowi, zaś wszystkim innym nie?

O. Tadeusz Rydzyk postępuje zgodnie z polityką „faktów dokonanych”: działa jeszcze przed uzyskaniem koniecznych pozwoleń, próbuje wymuszać decyzje władz wbrew obowiązującemu prawu. Wykorzystuje do tego opinię publiczną: rozgłasza, że wyrządza się mu krzywdę, a stosowanie wobec siebie zasady równości obywateli wobec prawa uznaje za prześladowanie.

Katolicka nauka społeczna staje się w wydaniu o. Rydzyka pustą frazą, skoro pomija się solidarność, podstawę całego porządku społeczno-politycznego. Ordynariusz monachijski kard. Reinhard Marx, niekwestionowany autorytet w zakresie katolickiej nauki społecznej, w swojej książce pt. „Das Kapital” wypowiada się jasno i dobitnie: „Katolicka nauka społeczna zawsze stała na stanowisku, że solidarność jest celem i zasadą porządku społeczno-politycznego, a nie tylko przewodnią orientacją indywidualnego postępowania”.

Dla o. Rydzyka w ten sposób pojmowana solidarność jest zupełnie obcym słowem.

KOŚCIÓŁ PODZIELONY

O. Tadeusz Rydzyk nie reaguje, a wręcz lekceważy wszelkie dobre rady, zarówno ze strony swoich współbraci, jak i przełożonych zakonnych – nie wyłączając samego Ojca Generała. O. Rydzyk w 1986 r. nie wrócił z pielgrzymki do Watykanu i przez długi czas nie dawał znaku życia. Odnalazł się w Niemczech, gdzie zgłosił się do Polskiej Misji Katolickiej w Monachium. Tam go poznałem bliżej. Proponowano mu wtedy, aby wrócił do Polski, a w ostateczności, aby skorzystał z oferty Ojca Generała i dołączył do polskich redemptorystów pracujących w Danii. Prowincjał redemptorystów napisał o tym (a nawet wyznaczył daty) w dekrecie suspensy dla o. Rydzyka za odmowę powrotu do kraju wbrew jego woli. Dekret został mu wręczony bez podpisu i pieczęci, a więc w formie upomnienia – aby go jeszcze ratować.

W Oberstaufen u sióstr zakonnych, gdzie pracował w latach 1987-91 i miał duchowo dojść do siebie, o. Rydzyk w zasadzie robił interesy. Na ostrzeżenia, że postępuje wbrew woli biskupów niemieckich, nie zareagował.

Ojciec prowincjał Edward Nocuń stwierdził m.in.: „Ciągle jednak istnieją problemy, które inaczej były widziane przez Zarząd, a inaczej przez Dyrektora Radia Maryja. Miała być podpisana umowa między Prowincją i Radiem. Niestety do tego nie doszło, mimo rozmów prowadzonych przez Komisję ds. Radia. Uważam, że w sprawach zaangażowań wyborczych Radio popełnia błędy od wielu już lat. Nigdy nie zostałem poinformowany o stanie finansowym Radia. Może nowy Prowincjał będzie bardziej »godny zaufania«. Mimo tych słów życzę, aby Radio się rozwijało i jak powiedział bardzo życzliwy Radiu hierarcha, »stawało się bardziej kościelne«” (Akta I Sesji XII Kapituły Prowincjonalnej Prowincji Warszawskiej Redemptorystów, str. 45).

Od wielu lat znam ks. Rydzyka osobiście. I myślę, że jest rzeczą znamienną, iż nigdy nie ujawnił nazwiska duchownego ewangelickiego z Norymbergi, u którego – jak się okazało – zatrzymał się przez pierwsze miesiące swego nielegalnego (z punktu widzenia Kościoła) pobytu w Niemczech. To właśnie ten duchowny załatwiał mu u władz niemieckich przedłużanie pobytu – tak mi mówił sam o. Rydzyk, gdy wtedy w Monachium prosił mnie o pomoc. Co się wówczas działo w jego wnętrzu? Moim zdaniem Piotr Głuchowski i Jacek Hołub w książce „Imperator” opisują etap niemiecki w życiorysie dyrektora Radia Maryja z beztroską naiwnością, zostawiając na boku kwestię, czy właśnie w tym czasie nie nastąpiła w jego życiu jakaś katastrofalna zmiana. Ślub posłuszeństwa, ślub ubóstwa, wierność zakonowi – przestały po prostu mieć dla niego wartość.

Są na to pisemne dowody: pismo Wikariusza Generalnego diecezji Bamberg, pisma dwóch kolejnych Prowincjałów Prowincji Warszawskiej i bardzo dobitne pismo Ojca Generała. Takiemu zachowaniu o. Rydzyka towarzyszyło jakieś ogromne rozdarcie wewnętrzne i niezrozumiała zawziętość.

Myślę, że z tego głównie wynika fakt, iż o. Rydzyk w zasadzie walczy z człowiekiem, zarówno w indywidualnych, jak i grupowo-społecznych wymiarach, nie zaś ze złem jako takim. Świadczy o tym sama terminologia, którą się posługuje. Myślę, że w jego stosunku do świata i człowieka znajduje upust tamten właśnie wewnętrzny stan jego rozdarcia.

Chciałbym się też dowiedzieć, z kim, z jakimi osobami o. Rydzyk nawiązał kontakt – pośredni czy też bezpośredni – jeszcze przed udzieleniem mu licencji na transmisje radiowe na teren Rosji. Jerzy Morawski, autor telewizyjnego reportażu „Imperium ojca Rydzyka”, twierdzi, że w udzieleniu jej zasadniczą rolę odegrali ludzie KGB. Czy to przypadek, że polityczne programy Radia Maryja całkowicie odpowiadały założeniom polityki zagranicznej Kremla, z pominięciem polskiej racji stanu? Myślę przede wszystkim o sprawie wejścia Polski do NATO i członkostwa w Unii Europejskiej, ale także o pogłębianiu podziałów w Kościele i społeczeństwie polskim. Te pytania nie dają mi spokoju.

Czego Kremlowi nie udało się osiągnąć przez stulecia, polski redemptorysta zrobił w ciągu kilkunastu lat: podzielił polski Episkopat. Nie zrobił tego ani godzinkami, ani różańcem, ani Eucharystią, ani głoszeniem Ewangelii, nawet jeśli czynił to po swojemu. Przecież nie z tego powodu biskupi krytyczni wobec o. Rydzyka odmawiają uczestnictwa w wielu uroczystościach Radia Maryja i Telewizji Trwam, podczas których inni hierarchowie błogosławią ich uczestnikom, śpiewającym „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”.

Czy Ojczyzna stanie się wolna dopiero wówczas, gdy zaniecha troskę o wszystkich; gdy nie zechce być Matką dla każdego? Czy taka miałaby być Polska? Czyżby bezpowrotnie przeminął już Kościół księdza Popiełuszki? Jak autentycznym i przekonywającym był wtedy... Niczego z tego, co swoje, nie tracił i nie oddawał, a był dla wszystkich. Przerasta to kogoś, kto nie miłuje. Ktoś taki nie jest w stanie skojarzyć ewangelicznej miłości bliźniego z tolerancją. Episkopat podzielony; Episkopat, który przestał być zwornikiem jedności Kościoła – dla mnie to wstrząsające.

DLACZEGO MILCZYMY?

Odpowiedzialnym stawiam pytanie: Czy tak wyobrażają sobie spuściznę po Janie Pawle II? Jaki wobec tego ma sens stawianie świątyni – wotum wdzięczności za papieża (pomijam już fakt, że na dalekich peryferiach Torunia)? Kim właściwie jest człowiek odpowiedzialny za tę sprzeczność pomiędzy podzieleniem Episkopatu i budową świątyni wdzięczności? W jakiej relacji pozostają te fakty do jego funkcji – dyrektora kościelnego radia?

Jan Nowak-Jeziorański uważał o. Rydzyka za największe dzisiejsze nieszczęście Polski i wręcz za najznaczniejszego agenta wpływu Rosji. Mówił o tym publicznie. Czy wiernych i polskie społeczeństwo można uważać za aż tak naiwnych, tak mało inteligentnych, że nie kierują się podstawowym rozróżnieniem między dobrem i złem? Skąd bierze się zmowa milczenia wobec tak zasadniczych pytań? Czy nie jest ona wyrazem nieodpowiedzialności?

Swego czasu długo dyskutowałem na temat ks. Rydzyka i jego Radia z ówczesnym ordynariuszem koszalińskim bp. Ignacym Jeżem. Powiedział mi wówczas: „Galiński, ty masz rację, a Rydzyk ma pieniądze”.

O. Rydzyk, przebywając w Niemczech, nie szukał u współbraci zakonnych pomocy finansowej. Naszemu opiekunowi, który mu takową oferował, odpowiedział, że jej nie potrzebuje; stwierdził: „dzisiaj np. pewna Niemka ofiarowała mi tysiąc marek”. Tak czy inaczej, o. Rydzyk już wówczas miał niemałe dochody finansowe. Skąd? Z ofiar?

W początkach działalności Radia Maryja dwa razy rozmawiałem z ówczesnym nuncjuszem apostolskim w Polsce; miało to miejsce w Nuncjaturze w Warszawie. Zapytał mnie: „Gal (tak mnie nazywano na KUL-u, gdzie się poznaliśmy jako studenci), skąd Rydzyk ma pieniądze?”. Zapytał mnie również, czy nie ma w Prowincji paru ojców, którzy by ten problem załatwili. W pełni przyznałem mu wówczas rację: przecież to słuszna zasada subsydiarności. Niestety, wypadki potoczyły się inaczej.

Nuncjatura milczy do dzisiaj, sumy zaś, o które chodzi, ewidentnie przekraczają polskie realia kościelne. Czy Prowincja Warszawska Redemptorystów faktycznie może dysponować 68 mln zł, i to tytułem pożyczki? Przecież, oprócz tej pożyczki, paruset członków Prowincji musi z czegoś żyć. Trzeba utrzymać klasztory, świątynie i inne obiekty duszpasterskiej użyteczności. Są to ogromne wydatki, a warunki finansowe polskiego Kościoła są przecież dalekie od tych, które istnieją w Kościele niemieckim.

Obawiam się, że – może już niedługo – bilans takiego postępowania okaże się przerażający. Tak bardzo chciałbym być w tym względzie fałszywym prorokiem. Wydaje mi się, że uzasadnione potrzeby religijne, które u znikomej części polskich wiernych zaspokaja Radio Maryja, jak również działalność wychowawcza z pominięciem uprawiania polityki mogłyby się stać zadaniem każdego innego radia, którym obecnie dysponuje polski Kościół, a które nie jest dla niego ani obciążeniem, ani też zgorszeniem (cytuję sformułowanie z listu prymasa Józefa Glempa do Prowincjała Redemptorystów z 25 listopada 1997 r.). Stałoby się to z całą pewnością bez żadnego uszczerbku duchowego dla wiernych. Nie wierzę, aby Kościół w Polsce nie potrafił tego zadania zrealizować.  


Ks. JERZY GALIŃSKI jest byłym redemptorystą, obecnie inkardynowanym do diecezji monachijskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2014