Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
dla D.K.
Chyba jednak trudno o coś piękniejszego
niż mocna kawa w letnie popołudnie,
w cieniu własnego pokoju, w intencji
czterech ścian wypierających ciężar
pamięci. Kto powiedział, że pamięć
jest jak plaża, i dlaczego białe grzywacze
miałyby się rozstąpić, aby wpuścić trochę
światła, niewiele, dokładnie tyle ile trzeba?
Zakurzona smuga znaczy nagle tak wiele,
ma swoje gotyki i baroki przechodzące
w złociste rokoko; osiada na półkach
i rzeźbi grzbiety książek, równie pofałdowane
jak grzbiety chmur, które wyobrażam sobie
za oknem, bo przecież nie tutaj, w pokoju
bez luster i z jedną politurą, w której
do końca odbija się mahoniowe światło.
Notatka
Prawie wszystko jest tutaj zielone i herbaciane. Stosy liści
na drzewach, serpentyny, smugi dymu, jak ulał lub usypał.
Raz po raz drogowskazy tracą głowę i są niebowskazami
lub kolczastymi gwiazdkami znaczącymi partie
zamglonego audytorium. Opadające masy powietrza, izobary.
A wewnątrz jest pełno śrubek i przekładni, pigmenty
zmieszane z dokładnością do kilku jesiennych odcieni.
Kierowca zamienia się w tubylca. My wciąż jesteśmy
niezakorzenieni, w zgodzie z przypadkowymi pejzażami.
Reszta z widoku orła i z prądem mapy -
tak jak się widzi i przydarza; w ślepym zagajniku z aloe vera.
Teraz będzie pod górę; majaczy czterdziestka, jej prace i dnie;
i zgoła nic poza tym.
Po lewej mignęła nam młodość.
Nigdy tam nie byłem.