Irlandzkie stulecie

Sto lat temu, 6 grudnia 1921 r., podpisano traktat tworzący państwo irlandzkie. Dla Irlandczyków był to koniec jednego konfliktu – i równocześnie początek kolejnego.

15.11.2021

Czyta się kilka minut

Członkowie brytyjskiej formacji pomocniczej tzw. Czarno-Brązowymi i brytyjscy żołnierze w Dublinie podczas wojny o niepodległość, 1921 r. / SEAN SEXTON / GETTY IMAGES
Członkowie brytyjskiej formacji pomocniczej tzw. Czarno-Brązowymi i brytyjscy żołnierze w Dublinie podczas wojny o niepodległość, 1921 r. / SEAN SEXTON / GETTY IMAGES

Pragnienie wolności się dziedziczy, tego polskiemu czytelnikowi tłumaczyć nie trzeba. Przed stu laty Irlandczycy wywalczyli sobie wolność od Brytyjczyków, ale konflikt na mojej wyspie miał trwać jeszcze przez kolejnych 77 lat.

Peter Burke, mój dziadek, wstąpił do Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA) podczas naszej Wojny o Niepodległość (piszemy ją z dużych liter), tej z lat 1919-21. Uczynił tak po tym, jak opłacani przez brytyjską Koronę najemnicy – zwani Czarno-Brązowymi (Black and Tans), od koloru ich mundurów – spalili połowę Tuam, jego rodzinnego miasta.

Dziadek nie pogodził się z traktatem podpisanym z rządem brytyjskim 6 grudnia 1921 r., na mocy którego powstała wprawdzie wolna Irlandia (obejmująca 26 hrabstw w centralnej i południowej części naszej wyspy), lecz sześć północnych hrabstw nie weszło w jej skład – oddzielono je jako twór nazwany Irlandią Północną, który pozostał częścią Korony.

W irlandzkiej wojnie domowej, którą toczyli między sobą zwolennicy i przeciwnicy tego traktatu (1921-23), dziadek nie wziął udziału. Ale swoje obawy i niezadowolenie przekazał najstarszemu synowi, mojemu ojcu.

Dorastałem w domu, w którym poglądy były mocno irlandzko-republikańskie. Słuchałem opowieści o zaangażowaniu ojca w Border Campaign w latach 50. XX stulecia. Była to wojna partyzancka, która – jak wierzono – zakończy brytyjskie rządy w Irlandii Północnej i ostatecznie doprowadzi do zjednoczenia kraju. Od zawsze wiedziałem, że granica dzieląca naszą wyspę to złowrogie narzędzie, przy pomocy którego obce mocarstwo zamierzało podzielić Irlandczyków.

Ojciec nigdy jednak mnie nie nakłaniał, bym poszedł w jego ślady i chwycił za broń. Być może zrozumiał, podobnie jak nasz noblista William Butler Yeats w swoim wierszu „Wielkanoc 1916”, że

Zbyt długotrwałe poświęcenie

Zamienić może serce w kamień.

Pragnienie wolności się dziedziczy i mój ojciec, jak zobaczymy niebawem, wiedział aż za dobrze, że może ono być również obciążeniem.

Czas okupacji

Brytyjska okupacja Irlandii zaczęła się w 1167 r., gdy normańscy rycerze z Anglii wylądowali na naszej wyspie. Poczynając od drugiej połowy XVI w., Korona przekazywała szkockim i brytyjskim protestantom ziemię odebraną Irlandczykom. To potomkowie tych kolonizatorów tworzą dziś znaczącą wspólnotę protestancką w Irlandii Północnej.

W wieku XVII zaczęła się seria krwawych wojen: katoliccy właściciele ziemscy stawiali opór, gdy odbierano im ziemię. Od Olivera Cromwella poczynając, a na Wilhelmie Orańskim kończąc, brytyjscy protestanci dławili go metodami, które nazywamy dziś ludobójstwem. Bogactwa naturalne eksploatowano, język praktycznie wyszedł z użycia. Podczas Wielkiego Głodu z lat 1845-52 Korona eksportowała żywność, a ludność Irlandii wymierała – zmniejszyła się z 8 mln do 6,5 mln (kolejny milion wyemigrował).

W latach poprzedzających I wojnę światową kwestia irlandzka stała się dla Londynu głównym problemem. Gdy sytuacja tego wymagała, brytyjskie partie polityczne stawiały ją na porządku dziennym, obiecując pewną formę samorządu. Później, gdy poparcie irlandzkie nie było już potrzebne, wycofywały się z obietnic. Tak było w 1914 r., gdy perspektywa tzw. Home Rule, autonomii, stała się znów przedmiotem negocjacji – pod warunkiem, że irlandzcy ochotnicy zasilą armię brytyjską.

Wątpiąc w szczerość obietnic brytyjskich, w Wielkanoc 1916 r. irlandzcy republikanie zorganizowali w Dublinie powstanie. Ogół Irlandczyków go nie poparł, a Brytyjczycy, dla których był to akt zdrady, zdławili je w ciągu tygodnia. Prócz Éamona de Valery, który miał obywatelstwo USA, wszyscy przywódcy zostali straceni. Ocalony de Valera kolejne dwa lata spędził w Stanach, starając się o poparcie dla idei niezależnej Irlandii.

Wojna o Niepodległość

Potem, już jako lider republikańskiej partii Sinn Féin, de Valera wygrał wybory powszechne w Irlandii, otrzymując mandat do utworzenia Republiki Irlandzkiej. 21 stycznia 1921 r. utworzył rząd i ogłosił niepodległość. Tego samego dnia w zasadzce IRA zginęło dwóch policjantów. Wojna zaczęła nabierać rozpędu. Wcześniej, poczynając od roku 1919, aktywność IRA koncentrowała się na pozyskiwaniu broni i uwalnianiu więźniów. W tym samym czasie stawiający pierwsze kroki parlament zajmował się budową struktur państwa. Słynny Michael Collins – wcześniej założyciel i dowódca IRA – zarządzał ministerstwem finansów z sypialni w swoim domu.

We wrześniu brytyjski rząd zdelegalizował irlandzki parlament i Sinn Féin. Konflikt się zaostrzał. IRA organizowała zasadzki na patrole armii brytyjskiej i policji. Ponieważ policjanci byli Irlandczykami, większość odeszła ze służby, a ich miejsce zajęli Black and Tans. Otoczeni najgorszą sławą, rekrutowani byli często wśród zdemobilizowanych żołnierzy. Rabowali i zabijali według uznania. Taki los spotkał Pat i Harry Loughnane’ów z mojego rodzinnego Galway: wleczono ich za ciężarówką i następnie zamordowano.

Represje i akcje odwetowe były na porządku dziennym. Rozpętał się konflikt na wyniszczenie.

Podpisałem na siebie wyrok

Michael Collins był szefem wywiadu IRA i mózgiem wojny o niepodległość. Prowadził ją z dyscypliną strategiczną, nieczęsto spotykaną wśród irlandzkich powstańców. Zebrał grupę zabójców znaną pod nazwą The Squad (Szwadron), której zadaniem było wykrywanie i zabijanie brytyjskich szpiegów i funkcjonariuszy wrogiego wywiadu.

Słusznie przypisuje się Collinsowi zasługę doprowadzenia Wielkiej Brytanii, wówczas supermocarstwa, do stołu negocjacyjnego. W odtajnionych niedawno dokumentach znaleźć można opinię Winstona Churchilla, brytyjskiego ministra wojny, który stwierdził, że „strategia siły poniosła klęskę”. Dowódca sił brytyjskich gen. Macready poinformował swój rząd, że sytuacja w Irlandii jest poza kontrolą, a jedynym rozwiązaniem jest wprowadzenie stanu wojennego, z czym wiąże się zawieszenie „normalnego życia”. Takiej opcji Londyn nie brał pod uwagę.

Collins miał większą zdolność przewidywania. Znał brytyjską granicę ustępstw – i równocześnie wiedział też, że wielu jego własnych bojowców z IRA nie zaakceptuje kompromisu. Po podpisaniu traktatu z 6 grudnia 1921 r. oświadczył: „Czy ktokolwiek będzie zadowolony z osiągniętego porozumienia? Znajdzie się ktoś taki? Mówię wam, dziś rano podpisałem na siebie wyrok śmierci...”.

Którą bramą do piekła

Podczas londyńskich negocjacji, które poprzedziły podpisanie traktatu, ujawniły się polityczne mankamenty Collinsa. Był człowiekiem czynu i w tej dziedzinie niewielu mogło mu dorównać, ale brakowało mu politycznej przebiegłości. Collins powinien był przewidzieć matactwa premiera Davida Lloyda George’a, dwulicowego intryganta – to on wcześniej obiecał irlandzkim przywódcom autonomię, jeśli poprą brytyjski wysiłek wojenny, a później wyprowadził ich w pole. Powinien był wyczuć blef Lloyda George’a, gdy w jedenastej godzinie negocjacji zagroził on „natychmiastową i bezwzględną wojną”, jeśli traktat nie zostanie bezzwłocznie podpisany.

Collins i jego delegaci zostali złamani. Pozwolili się wyprowadzić w pole. Zgodnie z postanowieniami traktatu Irlandia otrzymała status dominium, stała się Wolnym Państwem Irlandzkim, a jej stosunki z Wielką Brytanią miały być wzorowane na rozwiązaniach kanadyjskich. Kraj miał też zostać podzielony, a Irlandia Północna miała pozostać częścią Zjednoczonego Królestwa.

Bertie Ahern, premier Irlandii w latach 1997-2008 i patron negocjacji, które w 1998 r. doprowadziły do podpisania tzw. Porozumienia Wielkopiątkowego, kończącego czas walk, tak to podsumował: „Lloyd George zmanipulował delegację irlandzką, która uwierzyła, że niezależna komisja delimitująca granicę przekaże powstającemu właśnie Wolnemu Państwu znaczne obszary na Północy zamieszkałe przez katolików”.

Nigdy to nie nastąpiło. W traktacie nie ma też wzmianki o plebiscycie, który mógłby oddać głos ludziom pragnącym być może opuścić Północ i dołączyć do Wolnego Państwa Irlandzkiego. Jednak największy sprzeciw wzbudziła przysięga wierności, którą irlandzcy parlamentarzyści obowiązani byli złożyć względem Korony.

Ale wśród wszystkich błędów, które popełnił Collins, największym było zapewne przystanie na żądanie de Valery, aby nie włączać go do grupy negocjatorów. Jako jedyny ocalały spośród przywódców Powstania Wielkanocnego, de Valera stał się punktem odniesienia i symbolem dla wszystkich irlandzkich republikanów. A jako przywódca Sinn Féin był faktycznym prezydentem nieistniejącej jeszcze republiki.

Jeszcze raz oddajmy głos Ahernowi: „Brytyjscy negocjatorzy stanowili zespół wysokiej klasy. Byli tam lord Birkenhead, Winston Churchill i Austen Chamberlain. Pozostawienie de Valery w domu nie było rzeczą rozsądną. (...) De Valera mógł przypuszczać, że w momencie kryzysu zostanie wezwany do Londynu, aby naciskać na dalsze ustępstwa. Była to strategia obarczona wysokim ryzykiem i właściwie skazana na niepowodzenie”.

Jedno z pytań, które prześladują historyków irlandzkich, brzmi: dlaczego Collins dał się zapędzić w sytuację bez wyjścia, którą stworzył szantaż Lloyda Geor- ge’a, grożącego wojną? Zapytałem o to wnuka de Valery, Éamona Ó Cuíva, parlamentarzystę i byłego ministra. Odparł: „Na to pytanie nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć. Faktem jest natomiast, że już wcześniej kierowano pod adresem de Valery groźby wojny. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że de Valera nie dałby się zastraszyć”.

6 grudnia 1921 r. Collins i jego negocjatorzy podpisali więc traktat, który ustanawiał Wolne Państwo Irlandzkie jako dominium w obrębie „wspólnoty narodów znanej jako Imperium Brytyjskie”, o statusie „takim samym jakie dominium Kanady”. Traktat sankcjonował oddzielenie Irlandii Północnej i przysięgę na wierność królowi. W styczniu 1922 r. parlament irlandzki przyjął go niewielką większością głosów.

Gdyby de Valera towarzyszył Collinsowi w Londynie, różnice zdań być może nie urosłyby do rozmiaru przepaści. Teraz taka przepaść powstała – pomiędzy tymi, którzy opowiadali się za traktatem, a tymi, którzy go wręcz nienawidzili i – jak to wyraził P.J. Moloney, ówczesny parlamentarzysta – „zostali postawieni przed wyborem, czy do piekła wejdą bramą z prawej, czy z lewej strony”.

Co wolno większości

Głównym przedmiotem kontrowersji stał się status Irlandii jako dominium (zamiast całkowicie niepodległej republiki), a także obowiązek składania przez parlamentarzystów przysięgi wierności Koronie. Dla prawdziwego republikanina, który walczył z Black and Tans i widział, jak z zimną krwią strzelają oni do jego rodziców, było to trudne do zniesienia. 70 proc. żołnierzy IRA odrzuciło traktat. Podział Irlandii miał też znaczenie, jednak w owym czasie był sprawą drugoplanową.

Atmosferę ilustruje objętość stenogramów z obrad parlamentu: na 338 stron tylko 9 odnosi się do podziału kraju. Jakkolwiek może się to wydać z dzisiejszej perspektywy nieprawdopodobne, większość polityków irlandzkich była przekonana, że z biegiem czasu hrabstwa na północy zostaną zwrócone.

W marcu 1922 r. również brytyjska Izba Gmin ratyfikowała traktat.

Tymczasem de Valera odrzucił go jako zdradę. Collins natomiast oświadczył, że nie dał on „pełnej wolności, do jakiej dążą, i którą budują wszystkie narody, ale otworzył przestrzeń wolności dla tego dążenia”.

Przed wyborami w 1922 r. Sinn Féin podzieliła się: na Sinn Féin protraktatową i Sinn Féin antytraktatową. Collins i de Valera wynegocjowali umowę wyborczą: porozumieli się co do konstytucji, którą także wielu przeciwników traktatu skłonnych było zaakceptować. W tym momencie wkroczył rząd brytyjski, ostrzegając Collinsa, że będzie to naruszeniem traktatu, i grożąc interwencją wojskową. Collins cofnął się i oba odłamy Sinn Féin poszły do wyborów w atmosferze wrogości.

Protraktatowa Sinn Féin Collinsa otrzymała dokładnie 239 139 głosów, a antytraktatowa de Valery 133 864 głosy.

Bez względu na te wyniki, zarówno de Valera, jak też jego zwolennicy oraz większość IRA trwali w opozycji do traktatu. Często cytuje się jego zdanie: „większość nie ma prawa popełniać błędów”.

Wojna – już – domowa

Niebawem bojownicy antytraktatowej IRA zajęli budynki rządowe w Dublinie, co doprowadziło do impasu. Przeciwnicy traktatu dążyli do wywołania zbrojnej konfrontacji z Wielką Brytanią, mając nadzieję, że w obliczu wspólnego wroga siły pro- i antytraktatowe zjednoczą się. Collins wstrzymywał się z interwencją przeciw antytraktatowcom, aż otrzymał ultimatum od Churchilla, który zagroził zbombardowaniem Dublina. Wtedy Collins ugiął się i nakazał zaatakowanie sił antytraktatowej IRA. Zaczęła się wojna domowa.

Strona antytraktatowa ją przegrała. De Valera nie wziął w niej udziału (aresztowany, po roku został uwolniony). W 1927 r. jego nowa partia Fianna Fáil uzyskała 44 miejsca w parlamencie, po czym jej posłowie złożyli przysięgę na wierność Koronie.

Pięć lat później de Valera wygrał wybory powszechne i został premierem. Zajmował to stanowisko do 1948 r., stając się najdłużej urzędującym premierem irlandzkim. Jego rządy naznaczone były izolacjonistycznym i zacofanym nacjonalizmem, wzmocnionym jeszcze przez opresyjną i sekciarską konstytucję, zaproponowaną przez niego w 1937 r. Ironią historii okazało się, że to on dowiódł, iż traktat z 1921 r. faktycznie otworzył Irlandczykom „przestrzeń wolności dla dążenia do wolności”. Działając w ramach określonych przez traktat, de Valera stopniowo przekształcił Irlandię w prawdziwą republikę.

Pokolenia

Wszystko, przez co przeszła Irlandia w ciągu minionych stu lat, ma początek w tamtym traktacie. Nie tylko wojna domowa i śmierć Michaela Collinsa, zastrzelonego w zasadzce przez siły antytraktatowe trzy miesiące po wybuchu walk. Traktat rozpalił też niegasnący ogień nienawiści i nieufności, jakim aż do roku 1998 miała gorzeć Irlandia Północna. Zbudował też pozycję de Valery i jego nowej partii Fianna Fáil, która stała się dominującą siłą w życiu Zielonej Wyspy, długo wyróżniającej się wysokim bezrobociem i najwyższym w Europie wskaźnikiem zachorowań na gruźlicę.

Istniały ciągle jeszcze nisze, w których funkcjonowali przeciwnicy traktatu i jego skutków – wśród nich mój dziadek i ojciec, którzy sami zapętlili się w sytuacji bez wyjścia, dążąc do zjednoczenia kraju przy pomocy jedynej znanej sobie drogi, to jest przemocy. Partyzantka miejska, w której brał udział mój ojciec, była kontynuacją Wojny o Niepodległość i wojny domowej – i ostatecznie zaprowadziła go do więzienia. Moja matka, która jako sześcioletnia dziewczynka utraciła władzę w lewej nodze, wychowywała mnie samotnie.

Gdy ojciec został zwolniony, miałem 17 lat. Dane nam było spędzić razem kolejnych sześć lat, zanim zmarł na zawał w 1997 r. Poznałem go wystarczająco dobrze, aby zrozumieć, że jego marzeniem była Zjednoczona Irlandia. Nie było jego życzeniem, abym ja, jego syn, utracił moją wolność, dążąc do tego celu. Być może zrozumiał, że de Valera i jego naśladowcy – przeświadczeni, że tylko oni mogą być zbawcami narodu – nie zasługują, aby za nich umierać.

Moim natomiast zadaniem jest zachować pamięć o nim i o innych poległych. Niech spoczywają w pokoju. ©

Przełożył ADAM LUTOGNIEWSKI

PEADAR DE BURCA (ur. 1973) jest irlandzkim pisarzem i dramatopisarzem, od kilkunastu lat mieszka w Gliwicach. Felietonista katowickiego wydania „Gazety Wyborczej”. Jego zbiór felietonów „Uporczywie pogodne myśli” wydała Fabryka Słów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2021