Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Śnie. Płyniesz po jego wyboistym dnie, przez łamaną
Wiosłem taflę wbija się czerep latarni. Potem oczy w
Tłumie, potem już tylko tłum w oczach. Rzeczy sieroce
Jak adres zwrotny. Kiedyś mieszkaliśmy w oczodole.
Osaczeni. Pieleni przez uszczerbiony cień. I teraz
Jakby znów. I teraz się tym krztusi. Między domami
A zapadłym torem przejście szerokie, większe od dawki
Dziennego wracania w okolicę - w opuszczony odmęt.
To się zgadza. Wesele tylko ptasie. Na równi spadającej
Bez pochylenia końcówka czerwca ścięta jak mlecz,
Niczym pokrzywa bez liści. Aż czekanie się zrywa, nie
Odgrywa żadnej roli, pierzcha jak sadza. Pochówek. Przechodzisz
W jego stan. Wytracenie pulsuje. Skoszona trawa, zgarnięte
Gałęzie, wyschnięte, zagrabione bajoro. To twój ugór.
Najbliższe klepisko, miejskie kąpielisko. Z tej daty sypie się
Lak. Manewr nie następuje, spina to zaczepiony o coś
Hak. Najbliższa nawigacja, przy tak pchlim zanurzeniu,
Przy brodzeniu bez kija, będzie idealna, jak na tak martwą
Widoczność? Tędy i nie tędy, nijak. Puste pole wystarczy.
Maciej Melecki jest poetą i scenarzystą filmowym, redaktorem pisma "Arkadia" i dyrektorem Instytutu Mikołowskiego. Autor siedmiu książek poetyckich: "Te sprawy" (1995), "Niebezpiecznie blisko" (1996), "Zimni ogrodnicy" (1999), "Przypadki i odmiany" (2001), "Bermudzkie historie" (2005), "Zawsze wszędzie indziej" (2008), "Przester" (2009). Prezentowany wiersz pochodzi z tomu "Szereg zerwań", który ukaże się w październiku tego roku nakładem Wydawnictwa Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.