Habit miss Polonia

Pewnych rzeczy wolałoby się nie wiedzieć. Np. tego, że w Polsce także handluje się ludźmi, w szczególności kobietami; że i u nas można spotkać dzieci gotowe za pięć, dziesięć złotych pójść z obcym mężczyzną do hotelu; że ludzie zajmujący się "przysposabianiem" kobiet do prostytucji są w naszym kraju w zasadzie bezkarni, i tak dalej.

13.05.2008

Czyta się kilka minut

Wolałoby się też nie wiedzieć, że prostytucja to nie jest problem "marginesu", lecz - przeciwnie - samego "centrum": im społeczeństwo uboższe, słabiej zintegrowane, im mniej możliwości mają ci "słabsi", którzy mimo wszystko chcieliby zawalczyć o siebie, tym więcej osób jest nią zagrożonych. Cały szereg decyzji politycznych, ekonomicznych, społecznych ma również i ten wymiar: wokół ludzi "wykluczonych", takich, którzy "nie nadążają", w szczególności wokół młodych kobiet, rozczarowanych, niewidzących dla siebie pozytywnego scenariusza, zaczynają krążyć "opiekunowie", "adoratorzy"... "Zjawia się taki Johnny", mówi z przekąsem s. Anna Bałchan, "wyciąga dziewczynę na ulicę, a potem gdzieś znika. A ona zostaje".

Podczas tegorocznych Dni Tischnerowskich miałem okazję prowadzić spotkanie z trójką laureatów Nagrody Znaku i Hestii im. ks. Józefa Tischnera: księdzem Robertem J. Woźniakiem, redaktor Krystyną Kurczab--Redlich oraz właśnie siostrą Anną. Kapituła Nagrody ma naprawdę szczęśliwą rękę (mimo że przewodniczący kapituły, ks. Adam Boniecki, miał w tym roku rękę obandażowaną i zagipsowaną): wskazuje ludzi, którzy nie tylko są znakomici w swoich dziedzinach, ale w dodatku - jak to powiedzieć? - emanują jakąś wewnętrzną pogodą. Więc choć gadaliśmy, najpierw podczas spotkania, a potem przy obiedzie, o sprawach naprawdę trudnych (pomyślcie o tym splocie: prostytucja, Rosja i wysoka teologia!), rozstaliśmy się wzmocnieni nie tylko fizycznie. O pewnych rzeczach wolałoby się nie mieć pojęcia, ale nadzieja - jeśli ma być rzetelną nadzieją - nie może być ślepa.

Zapytałem siostrę Annę o bezradność - drugą stronę działalności pomocowej. Dochodzi się, wcześniej czy później, do takiego punktu, kiedy człowiek zaczyna czuć, że już go nie starcza... Nie milkną telefony, nadal zjawiają się ludzie, ci, którzy zjawili się wcześniej, żądają coraz więcej. Co robić? "Trzeba być pokornym i... nie bać się odmawiać". Pomagający na ogół nie są żadnymi herosami: przy nadmiernym zaangażowaniu szybko się wypalają lub psują sobie zdrowie. "Przez trzy lata wracałam do klasztoru późno w nocy, no bo wiadomo, na ulicy można było działać dopiero po zmierzchu. Żywiłam się chińskimi zupkami z paczki. Najbardziej mnie śmieszyło, że na opakowaniu było napisane: »Zupa wielosmakowa«".

Siostrę Annę wiele rzeczy śmieszy. Rozśmieszyła ją nawet propozycja przełożonej, żeby zaczęła pracować wśród prostytutek. Kapitałem siostry jest cięty język, umiejętność błyskawicznej riposty. "Zaczepia mnie na ulicy jakiś mężczyzna: »Pani jest zakonnicą?«. Co, nie widzi, że w habicie idę?! Więc mu mówię: »Nie. Ja jestem za mechanizacją«". Poczucie humoru pomaga jej przezwyciężać kryzysy, a dystans do samej siebie - działać. I wierzyć. "Bóg ma swoje sposoby docierania do ludzi. Przyszedł kiedyś do naszego domu chłopak, ćpun. Chudy, roztrzęsiony, pomyślałam sobie: »O, z tego to już nic nie będzie«. W ten sposób osądziłam człowieka. A on nagle zaczął kiwać się na krześle. Pytam: »Czego się tak kiwasz?«. On mi na to: »Modlę się«. »No, jak ty się modlisz, to ja jestem miss Polonia«, wypaliłam. I wiecie co? Zostałam miss Polonia...".

Ks. Tischner powiedział kiedyś, że wolność przychodzi do nas nie dzięki lekturze książek, ale dzięki spotkaniom z ludźmi, którzy są wewnętrznie wolni. Miałem okazję spotkać takich ludzi - więc się tym dzielę.

PS. Do mojego ostatniego felietonu wkradł się sympatyczny (w moim odczuciu) błąd. Tom wierszy Reinera Kunzego, który omawiałem, nosi tytuł "Remont poranka", a nie "Remont pegazów". Tłumacza, Jakuba Ekiera, jak i wydawcę, Biuro Literackie we Wrocławiu, bardzo przepraszam. A dlaczego twierdzę, że to błąd sympatyczny? Bo "Remont pegazów" to tytuł znakomitej książki Jerzego Kwiatkowskiego (z roku 1969), mistrza nad mistrze, gdy chodzi o pisanie o poezji. Pomyłka może oznaczać, że wciąż czuję się jego dłużnikiem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2008