Grymas duchowy

W dobie, gdy zbiorowe edycje dzieł poszczególnych pisarzy stają się u nas coraz większą rzadkością, gdańska oficyna przygotowała drugi już tom pism Charlesa Baudelaire'a (1821-1867), opierając się na komentowanym wydaniu jego Dzieł zebranych w sławnej Bibliotheque de la Pléiade. Po Rozmaitościach estetycznych, przedstawiających Baudelaire'a - krytyka sztuki, przyszła kolej na jego krytykę literacką i muzyczną.
 /
/

Moje zdziwienie nie oznacza rzecz jasna dezaprobaty; z ogromną przyjemnością brałem do rąk tę wysmakowaną edytorsko książkę. Jej odległym w czasie punktem wyjścia był przygotowany przez śp. Andrzeja Kijowskiego wybór szkiców literackich i notatek autora “Kwiatów zła" (“Sztuka romantyczna. Dzienniki poufne", Czytelnik 1971). Przejęto stamtąd przekłady Kijowskiego i jego świetny esej wstępny (“Grymas Baudelaire’a"), dodano przekłady tekstów pozostałych oraz komentarz i szczegółowe przypisy sporządzone, podobnie jak w “Rozmaitościach...", przez Claude’a Pichois.

Tom gromadzi wszystkie teksty Baudelaire’a poświęcone literaturze i muzyce, włącznie z brulionowymi notatkami. Przedmiotem uwagi krytyka są przede wszystkim jego współcześni, zarówno najwięksi - jak Hugo, Balzac czy Flaubert - jak i całkiem już dziś zapomniani. Osobno wydzielono studia, których bohaterem jest Edgar Allan Poe. Przekłady z Poego stanowią bowiem istotny fragment dorobku Baudelaire’a, który odkrył dla Europy autora “Kruka" i stał się najważniejszym bodaj architektem jego pośmiertnej sławy. “Upodobanie Baudelaire’a do Poego - pisze Claude Pichois - było równie stałe, jak upodobanie Stendhala do Saint-Simona i szpinaku".

Duże znaczenie, tak dla współczesnych czytelników, jak i dla samego autora, miał też esej o Wagnerze z 1861 roku. “Ryszard Wagner i »Tannhäuser« w Paryżu" to wedle słów francuskiego wydawcy “jeden z najbardziej osobistych esejów Baudelaire’a". Dlaczego? “Wszystko, co zajmuje jego umysł i wyobraźnię - tłumaczy Pichois - objawia się tu z całą mocą dzięki inspirującemu wpływowi Wagnera: system odpowiedników, związek między muzyką a przestrzenią, między wizjami wywoływanymi przez muzykę a tymi, które powstają pod wpływem narkotyków, symbioza twórcy i krytyka, rozdarcie ludzkiego serca między dwie zasady, które chcą nad nim zapanować, okrucieństwo towarzyszące miłości"...

Bowiem teksty Baudelaire’a-krytyka warte są lektury nie tyle jako zwierciadło pewnej epoki, ile jako odbicie indywidualności i wrażliwości genialnego poety. “Mało kogo dziś w Polsce obchodzi - pisał Kijowski - co Baudelaire sądził o Teofilu Gautier czy Teodorze de Banville, jeszcze mniej ciekawią nas opinie poety o takich pisarzach jak Ménard, Champfleury, Barbier, Dupont, Moreau czy Cladel, bośmy o nich nie słyszeli nigdy przedtem i zapomnimy o nich natychmiast. Ciekawi nas Baudelaire, tylko Baudelaire; jak myślał, co myślał, co kochał, czego nienawidził, jak grał przed innymi i przed samym sobą, z jakich tematów składało się jego wewnętrzne życie, z którego poczęły się poetyckie cuda »Kwiatów zła« i »Paryskiego splinu«". Możemy się tego dowiedzieć, bo w każdym z artykułów jest cały Baudelaire; “cechą geniuszu jest niepodzielność i uporczywość w manifestowaniu swych cech, i wszechobecność we wszystkich rzeczach, które produkuje czy których tylko dotyka".

Jaka zaś była epoka, w której przyszło mu tworzyć? “Zjawił się w momencie kulturalnym, w którym wszystko było możliwe. Schyłek romantyzmu i początek realizmu w powieści i w malarstwie, pierwsze przeczucia symbolizmu w poezji i impresjonizmu w malarstwie tworzyły różę wiatrów artystycznych, w której równie łatwo było się zgubić, co wzbić na szaloną wysokość. Wszystko w takich chwilach kryzysowych zależy od intuicji i inteligencji. Baudelaire zrozumiał w lot wszystko, co wokół niego się działo". Jednak, pisze dalej Kijowski, inteligencja to dar okropny, gdyż “zmusza człowieka do jednoczesnego przenikania siebie i drugich, a to pozbawia go wszelkiej ofensywności. Grymas znużenia, zniechęcenia, goryczy, który stale malował się na twarzy Baudelaire’a i który przekazali nam jego portreciści, był właśnie oznaką tego absolutnego zrozumienia siebie i drugich. Był to grymas duchowy". (Wydawnictwo słowo / obraz terytoria, Gdańsk 2004, s. 622. Przełożyli: Andrzej Kijowski, Tomasz Swoboda, Ewa Burska, Stanisław Cichowicz, Magdalena Sawiczewska. Komitet redakcyjny “Pism": Ryszard Engelking, Zbigniew Naliwajek, Joanna Żurowska. Redaktor tomu: Ryszard Engelking.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2004