Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiadomość brzmiała naprawdę sensacyjnie. Podczas szczytu klimatycznego w Glasgow Polska miała się zobowiązać do tego, że już w kolejnej dekadzie zrezygnuje z węgla. Ale wiadomość ta nie jest prawdziwa. Okazało się, że politycy wykorzystali nieścisłość, która szeroko otworzyła pole do interpretacji. W Glasgow powstał kolejny dokument, który – poza tym, że pięknie brzmi – może wnosić niewiele.
Rząd w Warszawie jak diabeł święconej wody wystrzega się deklaracji dotyczącej tego, kiedy nasz kraj stanie się neutralny dla klimatu. Bruksela kilka miesięcy temu z trudem wynegocjowała z naszymi władzami, by nie sprzeciwiały się deklaracji osiągnięcia przez całą Unię Europejską neutralności klimatycznej w 2050 r., ale w jaki dokładnie sposób nasz kraj się do tego przyłoży, do tej pory nie wiadomo. Szczególnie że ostatnia kopalnia węgla w Polsce ma zostać zamknięta – zgodnie z rządowymi dokumentami – w 2049 r. Żadnych nowych deklaracji w tej sprawie przed szczytem w Glasgow nie było. Dziś przez kilka godzin Polskę stawiano obok takich potęg gospodarczych jak Kanada czy Korea Południowa, które podpisały się pod deklaracją zawartą podczas COP26. Brytyjczycy, którzy są gospodarzami oenzetowskiego szczytu w Glasgow, na stronach rządowych poinformowali, że udało się wynegocjować porozumienie już podpisane przez ponad 40 państw, w którym zobowiązują się one do „szybkiego zwiększenia skali wdrażania czystej energetyki”. Przede wszystkim sygnatariusze zapowiedzieli odejście od węgla. „Państwa rozwinięte” mają to uczynić w latach 30., a „reszta świata” w latach 40.
CZYTAJ TAKŻE
Oczywistym mogłoby się wydawać, że Polska, która od ćwierć wieku należy do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (jesteśmy 23. gospodarką świata), znajduje się w gronie „państw rozwiniętych”. Nic z tego. Kubeł zimnej wody wieszczącym przełom wylał na głowę rzecznik Ministerstwa Klimatu, który na Twitterze napisał, że Polska będzie odchodzić od węgla w latach 40. Z informacji uzyskanych przez „Tygodnik” od osób związanych z polską delegacją w Glasgow wynika, że nasi negocjatorzy przyjęli, iż „państwa rozwinięte” to grupa G20, a nas w tej grupie nie ma. Czyli nasze plany się nie zmieniają, a podpis pod deklaracją nie kosztował Warszawy nic, bo potwierdziła jedynie to, co w planach już miała.
Czy niejednoznaczne zapisy deklaracji to przeoczenie, które Warszawa – możliwe, że nie jako jedyna – wykorzystała, czy może prący do sukcesu Brytyjczycy zostawili tę furtkę celowo? Na pewno nie jest to pierwszy taki dokument, którego podpisanie ogłoszono w Glasgow. Kilka dni temu odtrąbiono zawarcie „bezprecedensowego sojuszu” rządów, inwestorów, przedsiębiorstw, organizacji i ludów tubylczych na rzecz ochrony lasów. Podpisała się także Polska. Dokument ma taką samą wagę, jak gdybyśmy obiecali, że nie będziemy u nas karczować lasu deszczowego pod palmy olejowe.
Wygrzewający się w blasku takich pięknych deklaracji politycy zapewne mogą na tym coś ugrać. Przegra klimat, a my razem z nim.
KRYZYS KLIMATYCZNY: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPEJCALNYM >>>