Formy nieobecności

Punktem ogniskującym historie opowiedziane w tej książce jest miejsce: lubelska kamienica. Narrację rozpoczyna rzeczowy opis, niby z urzędowego rejestru: Jest trzypiętrowa, otynkowana, z dachem dwuspadowym o więźbie drewnianej, z sienią pośrodku, na planie prostokąta. Zbudowano ją czterysta siedemdziesiąt lat temu. (...) W wieku dziewiętnastym przeszła na własność małżeństwa Arnsztajnów - Franciszki i Marka. Ona była poetką, on doktorem medycyny.
 /
/

W splocie opowieści właśnie historia Franciszki Arnsztajnowej stanowi nić najwyraźniejszą. Urodzona w 1865 roku w Lublinie, córka żydowskiego kupca, siostra sławnego filozofa Emila Meyersona, była działaczką niepodległościową, autorką młodopolskich wierszy z silną nutą obywatelską. Przyjaźniła się z młodszym o 38 lat Józefem Czechowiczem, razem zakładali lubelski Związek Literatów, wydali wspólny tom wierszy “Stare kamienie". W 1934 roku przeniosła się do Warszawy, tu doczekała wojny.

Pisze Hanna Krall:

“Znajome pisarki znalazły schronienie pod Warszawą - bezpieczne i całkiem wygodne. Może pani tam mieszkać do końca wojny, zapewniały Franciszkę Arnsztajnową, ale F. A. powiedziała, że podejmie inną decyzję. Pójdzie do getta.

Przyjaciółka spytała - dlaczego do getta.

Żeby być ze wszystkimi, wyjaśniła Franciszka Arnsztajnowa".

Potem są już tylko hipotetyczne scenariusze jej śmierci:

“Podobno umarła na tyfus.

Podobno wyzdrowiała.

Podobno wyjęła zaszyty w poduszce Krzyż Polonia Restituta.

Przypięła Krzyż.

Podobno powiedziała: strzelajcie".

“W pani losie - mówi, a raczej pisze na kartce do dotkniętej głuchotą Arnsztajnowej Czechowicz - spełnia się to, czego bałem się przez całe życie. Czego nadal się boję. Czego boję się najbardziej: śmierć i samotność. Idą za mną krok w krok, ale panią dopadają, nie mnie".

Umiera lekarz-społecznik Marek Arnsztajn. Umiera na zakażenie krwi synowa Arnsztajnów. Umiera owdowiały Jan Arnsztajn, także lekarz, legionista. Narzeczona Jana odbiera sobie życie na jego grobie. Pozostaje Franciszka z ośmioletnią wnuczką, kontaktująca się z otoczeniem za pośrednictwem bakelitowej tuby. Ale wyjątkowo długa linia życia, którą na swojej dłoni pokazuje Czechowicz, też okazuje się tylko grymasem losu: młody poeta zginie w pierwszych dniach wojny.

W biografii Franciszki Arnsztajnowej nie tylko ostatnie miesiące życia pozostają tajemnicą. Emocjonalny, patetyczny język jej wierszy skrywa raczej niż odsłania uczucia. Raz tylko, kilkadziesiąt lat przed śmiercią, w wierszu “Przybłęda" nawiąże do żydowskiego dziedzictwa i żydowskiego losu.

Pisze Hanna Krall:

“Edyta Stein i Simone Weil - kształcone na dobrych europejskich uniwersytetach - znały słowa mądre i ważne. Dzięki temu wiadomo dlaczego Edyta Stein przyjęła chrzest i dlaczego Simone Weil go nie przyjęła.

Franciszka Arnsztajnowa ochrzci się mając ponad siedemdziesiąt lat.

Nie wiadomo dlaczego.

Wiadomo, że do getta pójdzie z własnej woli i już ochrzczona".

Opowieści o “młodym, olśniewającym poecie" i “starej, głuchej autorce wierszy, których nie chce się pamiętać" towarzyszą inne. Ta o agencie ubezpieczeniowym Meirze Reichgoldzie oraz jego córce, prawdziwej blondynce, i jej siostrzenicy, a także balladzie Mickiewicza, która odegra ważną rolę w ich okupacyjnych losach. O rodzinie, która zajęła podczas wojny dawne mieszkanie Franciszki i Marka (Eugeniusz Górniewicz i jego synowie trafią za działalność konspiracyjną do więzienia na lubelskim Zamku, potem bracia Górniewiczowie będą na rozkaz SS wywozić rzeczy z likwidowanego getta). O losach powojennych lokatorów. A także o wnuczce Franciszki, która - wróciwszy po wojnie z przymusowego pobytu w Rosji - stanie na chwilę przed fasadą kamienicy, ale nie wejdzie do środka.

A z kamienicy niedaleko do Trybunału Koronnego, klasztoru Dominikanów, Katedry. Można wpleść nowe wątki: wątek ukradzionych relikwii drzewa Krzyża od dominikanów, wątek płaczącego obrazu z Katedry. I okażą się one niezbędnymi fragmentami całości. “Zbudowano kamienicę - in circulo civitatis. Co powinno znaczyć »w centrum świata«, a znaczy zaledwie - w obrębie miasta" - czytamy w pierwszych zdaniach opowieści. U Hanny Krall kamienica Arnsztajnów znajduje się naprawdę w centrum świata, starannie odbudowanego ze skrawków pamięci. Bo: “Wszystko musi mieć swoją formę. Nieobecność musi mieć formę szczególnie wyszukaną". (Wydawnictwo a5, s. 132. Kraków 2004.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2004